Tytuł: Wierna
Tytuł oryginału:
Allegiant
Autor: Veronica Roth
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania:
2013
Ilość stron: 380
Moja ocena: 6/10
Recenzowany
tytuł jest trzecią, czyli ostatnią częścią cyklu
„Niezgodnej”.
Tris i Tobias wciąż są ze sobą, wspierają
się i walczą o lepsze jutro dla ich miasta. Odkąd Evelyn - matka
chłopaka, a zarazem przywódczyni Bezfrakcyjnych, stanęła u
władzy, miasto pogrążyło się w chaosie. Frakcje zostały
zniesione, wprowadzono godzinę policyjną, zakazano tworzenia
jakichkolwiek grup, w których byłyby osoby należące kiedyś do
tej samej frakcji. Nowa przywódczyni tyranizowała społeczeństwo,
co nie spotkało się z jego pozytywną reakcją. W ten właśnie
sposób powstali „Wierni”, czyli ludzie, którzy postanowili
walczyć z nowymi zasadami ograniczającymi ich wolność i
człowieczeństwo. Oczywiście Tris i Tobias są wśród nich. Na jaw
wyszła również prawda, że za płotem, którym ogrodzone jest
miasto, żyją prawdopodobnie inni ludzie. Nowopowstała grupa
rebeliantów miała dwa główne cele. Pierwszym było pozbawienie
Evelyn władzy, drugim zaś sprawdzenie, co znajduje się poza
miastem. Głównym bohaterom udaje się uciec. Trafiają do Agencji
Bezpieczeństwa Genetycznego, gdzie dowiadują się, że praktycznie
całe ich życie było kłamstwem. Miasto, które nazywali domem, to
Chicago, a Niezgodni wcale nie są wynaturzeniem. Tak naprawdę tylko
oni są zdrowi genetycznie, a reszta mieszkańców ich miasta jest
„uszkodzona”. Realia, w których żyli, okazały się być jednym z
wielu eksperymentów, które miały na celu stworzenie lepszego
człowieka, człowieka bez wad. Okazuje się jednak, że na świecie
nie ma miejsca idealnego. Agencja też ma swoje sekrety, które Tris
musi ujawnić nawet za cenę własnego życia.
Zazwyczaj
bardzo ciężko rozstać mi się z bohaterami dopiero co skończonych
serii. Czy tak jest również i tym razem? Z przykrością muszę
przyznać, że nie. Zaczynając pierwszy tom spodziewałam się po
całej trylogii czegoś niezwykłego, czegoś co mnie zaskoczy i
faktycznie, sam jej początek taki był, nietuzinkowy. Czytając
kolejne tomy odniosłam jednak wrażenie, że te książki są
głównie ciągiem niekończących się rewolucji i rozstań głównych
bohaterów. Lektura trzeciego tomu była dla mnie koszmarnie ciężka.
Nie mogłam przebrnąć przez te naukowe wywody o czystości
genetycznej, kłótnie Tris i Tobiasa oraz ciągłe walki o dobro
ludzkości. Tematyka bardzo słuszna, przyznaję, ale autorka
rozpoczęła za dużo wątków, praktycznie ich nawet nie rozwinęła
i za szybko je skończyła.
W „Wiernej” trafiamy na pewną
nowość. Mianowicie narracja podzielona jest między Tris i Tobiasa.
Niestety świat widziany oczami chłopaka niewiele różni się od
tego, widzianego przez jego dziewczynę, więc bardzo często
zapominałam, kto akurat przedstawiał swoją wersję wydarzeń.
Wszystko zostało opisane bardzo „sucho”, praktycznie bez emocji,
a jeżeli już, to wydawały się one jakieś nienaturalne.
Przykładowo, po Tobiasie spodziewałam się całkowicie czegoś
innego. Autorka zapomniała chyba, że czytelnicy lubią wczuwać się
w bohaterów i opisywała wszystkich tylko pobieżnie.
Co do
zakończenia, to chyba nie mam nic przeciwko. Byłoby okej, gdyby
poświęcono mu więcej uwagi, nadano mu większego znaczenia, a tak,
to co ważne zaginęło gdzieś pomiędzy wieloma innymi
wydarzeniami. Dla mnie wygląda to tak, jakby pani Roth na siłę
chciała szybko zakończyć książkę. I udało jej się, ale z
jakim skutkiem?
Podsumowując, ta trylogia dobrze się
zaczęła, ale potem, gdzieś po drodze, jej niezwykłość
zaginęła. Pomysł sam w sobie był bardzo dobry, jego wykonanie
jednak nie do końca chyba wyszło. Mimo wszystko cieszę się, że
mogłam go poznać i przeczytać.
Edelline
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz