28 września

"Ofiara bez twarzy" Stefan Ahnhem - recenzja

"Ofiara bez twarzy" Stefan Ahnhem - recenzja
Tytuł: "Ofiara bez twarzy"
Autor: Stefan Ahnhem
Gatunek: sensacja, kryminał
Liczba stron: 528
Wydawnictwo: Marginesy
Cykl: Fabian Risk, tom 1


Książka pt. "Ofiara bez twarzy" to kryminał, który "wciąga" czytelników od pierwszych stron. Główny bohater to inspektor Fabian Risk, który wraz z rodziną powraca do Helsingborga, swojego rodzinnego miasta. Zaraz po powrocie dowiaduje się, że ktoś zamordował jego dawnego kolegę z klasy. Tymczasem on sam jest an urlopie i powinien ten czas spędzać z rodziną, ciesząc się zasłużonym odpoczynkiem. Ale Risk nie byłby sobą, gdyby nie rozpoczął śledztwa w tej sprawie. Przebieg śledztwa i decyzje, które podejmuje inspektor powodują, że jego żona wraz z córką wyjeżdżają. A syn? No właśnie... co stanie się z jego synem, pełnym młodzieńczego buntu i gniewu nastolatkiem? 

Nowi współpracownicy uważają, że Risk nie potrafi pracować w grupie i podejmuje samodzielnie ryzykowne decyzje, narażając siebie i innych. Tymczasem giną kolejne osoby z dawnej klasy mężczyzny, więc czas jest na wagę złota! 

Czy Riskowi uda się odnaleźć zabójcę zanim ten wymorduje całą klasę inspektora sprzed lat? Co z rodziną policjanta? Nie uchylę nawet rąbka tajemnicy. Dowiecie się tego czytając książkę. Uprzedzam jednak, że sposób opisywania zabójstw w powieści jest jednym z bardziej drastycznych, jakie czytałam do tej pory. Jednak powieść polecam, gdyż książka jest warta poświęconego jej czasu.

Kasia  


28 września

"Angielski szpieg" Daniel Silva - recenzja

"Angielski szpieg" Daniel Silva - recenzja
Tytuł: "Angielski szpieg"
Autor: Daniel Silva
Gatunek: sensacja, kryminał
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: HarperCollinsPolska


Tytuł książki wskazuje czytelnikowi, czego może on się spodziewać podczas lektury. Daniel Silva specjalizuje się w powieściach sensacyjnych i szpiegowskich. Choć mieszka na Florydzie, umieszcza miejsca akcji swoich powieści najczęściej w Europie. Angielska dziewczyna, Angielski zabójca, Śmierć w Wiedniu - to tylko kilka znanych tytułów Silvy. Akcja recenzowanej przeze mnie powieści również osadzona jest w realiach europejskich: Londyn, Lizbona, Wiedeń, Moskwa, Irlandia Północna to tylko niektóre miejsca, gdzie działa najemnik i zabójca Eamon Quinn.
W opisie książki możemy przeczytać o angielskiej księżnej, podziwianej za urodę , zaangażowanej w akcje dobroczynne, która po rozwodzie dalej fascynuje dziennikarzy, śledzących każdy jej krok. Postać ta kojarzy się od razu z lady Dianą, choć ta zginęła w katastrofie samochodowej, a nasza bohaterka stała się ofiarą zamachu na pokładzie luksusowego jachtu Aurora. Kto i dlaczego chciał zabić byłą żonę następcy tronu?? Wydaje się, że będziemy śledzić losy zabójcy, poznamy powody, winnych, dowiemy się o tajemnicach brytyjskiej rodziny królewskiej . Księżna, nieznana w powieści z imienia, piękna lecz traktowana przez brytyjski wywiad bardziej jak kłopot niż zagrożenie dla królestwa, zrezygnowała z ochrony przysługującej członkom rodziny królewskiej. Niewątpliwie była kłopotliwa dla byłego męża i jego matki, gdyż opowiadała chętnie o zdradach męża, atakach depresji i próbach samobójczych. Kiedy jacht, którym płynie, wylatuje w powietrze, czytelnik może się spodziewać wyjaśnienia tego wątku. Służby specjalne rozpoznały tajemniczego mężczyznę, który podłożył bombę, najniebezpieczniejszego najemnika, prawdziwego mistrza, przewidującego gracza, zmieniającego nie tylko nazwisko, lecz także twarz…. Obecnie chirurgia plastyczna jest na wysokim poziomie, a gdy pieniądze nie stanowią problemu, znajdzie się lekarz, który dyskretnie wykona zlecenie na nową twarz. Brytyjskie służby specjalne proszą o pomoc agenta Gabriela Allona, który ma także osobiste powody, aby złapać zamachowca. Z powodu podłożonej przez Quinna bomby zginął przed laty jego ukochany syn Dany. No i znajdujemy się w samym środku międzynarodowego terroryzmu. IRA, Hezbollah, Al-Kaida, zamachy, konstrukcje bomb, bezwzględność, porwania, pranie mózgów. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, jednak Quinn jest sprytniejszy niż Gabriel i jego pomocnicy, kolejne zamachy pod okiem agentów wskazują, że przeciwnik jest nieuchwytny. Nie będę zdradzała wszystkich szczegółów, bo i tak dopiero na ostatniej stronie powieści okazuje się, kto jest górą w tej walce, niestety na śmierć i życie. Dramaturgii dodaje też fakt, że Gabriel wspólnie z drugą żoną Chiarą oczekują bliźniąt. Czy uda mu się zrealizować plany i być przy narodzeniu dzieci, na które tak czeka?

Książka naprawdę wciąga, podobnie jak czytana przeze mnie przed laty Igła Kena Folletta. Igła to kryptonim niemieckiego szpiega, który działał w czasie II wojny światowej na terenie Wielkiej Brytanii. Alianci mają lądować we Francji, tylko tajemnicą jest miejsce utworzenia drugiego frontu. Wywiad Hitlera od swoich szpiegów wie, że inwazja nastąpi w rejonie Calais. Igła ma dowód, że to mistyfikacja, jeśli zdąży powiadomić Fuhrera, żołnierze niemieccy przygotują się w Normandii do odparcia wrogich wojsk. Tuż przed D-Day brytyjski wywiad wpada na trop szpiega, który od wielu lat donosi Niemcom. Książkę tę przeczytałam dwadzieścia lat temu, czasem do niej wracałam, zrobiła wtedy na mnie ogromne wrażenie, ale Angielskiego szpiega pochłonęłam również jednym tchem (nie zraziły mnie nawet drobne błędy, np. na str 418 zarząda z błędem ortograficznym).
Niby wydaje nam się, że nic nam nie grozi, mamy małe i trochę większe codzienne kłopoty, a tu okazuje się, że istnieje jakby drugi świat, w którym dzieją się rzeczy nieprawdopodobne i niebezpieczne. Po przeczytaniu książki Silvy nie jestem już taka pewna, że nic nam nie grozi. Czy za rogiem nie czyha terrorysta, tym bardziej, że we Francji, Hiszpanii, Belgii, Anglii dochodzi do zamachów i giną niewinni ludzie. Czy można coś zrobić, aby zmniejszyć lub wyeliminować międzynarodowy terroryzm? Na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi.

Marta



26 września

„Clovis LaFay. Magiczne Akta Scotland Yardu” Anna Lange - recenzja

„Clovis LaFay. Magiczne Akta Scotland Yardu” Anna Lange - recenzja
Tytuł: „Clovis LaFay. Magiczne Akta Scotland Yardu”
Autor: Anna Lange
Gatunek: fantastyka, science fiction
Liczba stron: 444
Wydawnictwo: Sine Qua Non


Muszę przyznać, że "Clovis" od początku urzekł mnie swoim wyglądem, przywodził na myśl coś mrocznego, coś tajemniczego, dawnego... W skrócie wszystko, co uwielbiam. Ale jak stare porzekadło głosi, nie warto oceniać książki po okładce, więc zabrałam się do czytania. Naszą trójkę głównych bohaterów stanowią: tytułowy Clovis LaFay, który w czasie akcji, ma poważne kłopoty rodzinne związane z nieżyjącym ojcem, John Dobson, były przyjaciel Clovisa, nadinspektor wydziału detektywistycznego oraz Alicja Dobson, u której od początku zauważamy wahanie między karierą a zamążpójściem. Akcja książki umiejscowiona jest w roku 1873, czyli łatwo się domyślić, nie ma tu zbytniego powiązania z nowoczesnością. Ta książka dobrze opisuje dzieje Londynu z tamtego okresu, opowiada o egzorcyzmie i podejrzeniach czarnej magii, dodatkowo są w niej retrospekcje, kiedy wracamy do wspomnień bohaterów, bądź jeszcze wcześniejszych czasów. Akcja skacze między trzema postaciami, prezentując ich życiowe rozterki, podejrzenia, śledztwa, czasy wiktoriańskie, rodowe klątwy, a także nekromancję. Szczególnie to ostatnie ma duży wpływ na fabułę i jest swoistą zagadką. "Clovis" jest niczym pogawędka z magią przy herbacie, wprowadza trochę zagadki i jest ciekawy. Ponadto ma w sobie trochę humoru, zarówno tego czarnego, jak i zwyczajnego, dzięki czemu, nawet przy tego typu lekturze, na pewno uśmiechniemy się chociaż raz. Łączy moc, inteligencję i sprytne powiązania między wątkami, co skutkuje płynnością w czytaniu. Książka nie obyłaby się bez szemranych interesów, nauki magii i uroczych dżentelmenów, tak często kojarzonych z tamtymi czasami. Całokształt podobał mi się, być może czasem czułam lekki niedosyt, ale kiedy patrzę z perspektywy czasu, to była warta przeczytania książka. Lange wykreowała świat, w którym łatwo się zatracić i na chwilę stać członkiem wszystkich zdarzeń, porusza zarówno sprawy duchowe, czasem dosłownie, a także powiązane z magią. A chociaż wielu zaklina się, że tak nie jest, każdy z nas ma w sobie chociaż przebłysk prawdziwej magii. Aż trudno ją odłożyć! Jest lekka, ma dość małą czcionkę, ale nie stanowi to większego problemu podczas czytania. "Clovis LaFay" na pewno spodoba się wszystkim fanom wiktoriańskiego Londynu, magii oraz ociupinki tajemnicy. Nie widzę ograniczeń wiekowych, więc każdy, kto lubi powyższe tematy, powinien sięgnąć po tę książkę.

Ola




26 września

"Kieszeń pełna żyta" Agatha Christie - recenzja

"Kieszeń pełna żyta" Agatha Christie - recenzja
Tytuł: "Kieszeń pełna żyta"
Autor: Agatha Christie
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 223
Wydawnictwo: Dolnośląskie


Do sięgnięcia po tę książkę zachęcił mnie gatunek, jak i to, że wiele osób polecało mi książki Agathy Christie. Agatha Christie jest jedną z najbardziej znanych pisarek kryminalnych i jedną z najbardziej sprzedających się autorek książek wszech czasów. Wydała ona razem dziewięćdziesiąt powieści i sztuk teatralnych. Akcja jej kryminałów zazwyczaj toczyła się w zamkniętych pomieszczeniach, domach, a mordercą mógł być tylko jeden z mieszkańców.

Rex Fortescue był zamożnym dyrektorem hali maszyn. Pewnego dnia, kilka minut po wypiciu popołudniowej herbaty, dostał konwulsyjnych drgawek. Jego sekretarka, panna Grosvenor, przestraszona, wybiegła do pokoju maszynistek i zaczęła krzyczeć, że pan Fortescue ma jakiś atak i że trzeba mu pomóc. Jedna z maszynistek, panna Bell, powiedziała, że jeśli to epilepsja, to trzeba włożyć mu korek w usta. Lecz nikt nie miał korka. Druga z maszynistek, panna Somers, najmniej zaradna maszynistka (najmniej zaradna, gdyż nie umiała nawet rozstrzygnąć, czy woda naprawdę się gotuje), orzekła, że w jego wieku, musi to być apopleksja. Od razu jedna z kobiet chwyciła książkę telefoniczną i zaczęła szukać lekarzy pod literą „L”. Nie znalazła żadnego. Po chwili wzięła się do szukania Stacji Pogotowia Ratunkowego pod literą „P”. Po chwili stwierdziły jednak, że pan Fortescue ma na pewno własnego doktora, więc ktoś skoczył po osobisty skorowidz adresowy szefa. Panna Griffith, kierowniczka hali maszyn, poleciła gońcowi, by natychmiast sprowadził lekarza, a następnie w skorowidzu znalazła nazwisko sir Edwina Sandemana, będącego ordynatorem przy Harley Street. Panna Grosvenor siedziała bezradnie w fotelu i zawodziła, że herbatę zaparzyła jak zawsze i że z pewnością nic szkodliwego w niej nie było. Niebawem jednak z dwóch przeciwnych stron nadjechały dwa samochody do przewozu chorych. Doktor Isaacs z Bethnal Green oraz sir Edwin Sandeman spotkali się w windzie. Nie zawiódł ani telefon, ani goniec. Rex Fortescue niestety zmarł. Sprawą jego śmierci zajmował się inspektor Neele razem z podwładnym. Uważano bowiem, iż śmierć dyrektora hali maszyn nie była wynikiem choroby. Uważano, że został otruty. Późniejsze śledztwo doprowadziło go do rezydencji pana Fortescue, „Domku pod Cisami” (który według inspektora Neele nie wyglądał jak domek, lecz jak pałac), gdzie mordercą mógł być każdy, gdyż każdy miał motyw, nawet jego własny syn.

Powieść ta była jednym z lepszych kryminałów, jakie przeczytałem. Wszystkie zagadki, tajemnicze śmierci, tymczasowy brak podejrzanych, desperacja wielu postaci, możliwość utożsamiania się w wieloma z nich… Co tu dużo mówić, książka bardzo dobra, warta przeczytania, polecam ją ludziom, którzy lubią czytać kryminały, gdyż jest według mnie… dość ciężka.


Kuba

22 września

Kalendarz 2017, Rok dobrych myśli, Beata Pawlikowska - recenzja

Kalendarz 2017, Rok dobrych myśli, Beata Pawlikowska - recenzja
Tytuł: Kalendarz 2017, "Rok dobrych myśli"
Autor: Beata Pawlikowska
Gatunek: terminarz
Wydawnictwo: EDIPRESSE Książki



Właśnie wyjęłam z koperty kalendarz z wydawnictwa EDIPRESSE Książki. Stanie się on nagrodą dla członka klubu recenzenta, który napisze do końca grudnia najwięcej recenzji w ramach działania klubu. Będzie to naprawdę świetna motywacja do działania, ponieważ kalendarz jest przepiękny. Wielobarwna okładka nastraja optymistycznie i wywołuje uśmiech. Zachęca, by zajrzeć do środka i poznać zamysł autorki. 

Format B6 sprawia, że kalendarz jest dość gruby, ale to w niczym nie przeszkadza. Jedna strona to jeden dzień, a na tej stronie, oczywiście, data, informacja o tym, kto obchodzi imieniny oraz kalendarz nietypowych świąt i tytułowe "dobre myśli" pani Pawlikowskiej wraz z niedużą, uzupełniającą je grafiką. 
Wiedzieliście, że 23 maja to Dzień Grosika, Który Przynosi Szczęście? Ja już wiem, właśnie z tego kalendarza. Dzień Wiary w Szczęście, Dzień Wolności od Tego, co Było czy Dzień Leżenia w Hamaku, to tylko kilka ze świąt, których ten terminarz jest pełny. Każdy dzień ma przypisane jakieś nietypowe święto czy festiwal, które autorka osobiście sprawdziła, o czym informuje na końcu terminarza. Ostatnich kilka kartek to miejsce na notatki własne czy numery telefonów. Oprócz tych wszystkich wspaniałości znajdziecie tutaj również kilka ciekawych przepisów kulinarnych, na przykład na sałatkę z kaszy jaglanej, brokułów i ogórków małosolnych. Przyznam, że im dłużej przeglądam ten kalendarz, tym bardziej mi się podoba i znajduję dla niego zdecydowanie więcej zastosowań, niż tylko to jedno - odmierzacza upływającego czasu. Sądzę, że może on również posłużyć jako dziennik. Krótkie zapiski dotyczące wydarzeń z życia i towarzyszących im emocji byłyby tu całkiem na miejscu. Przyznam bowiem, że nie wyobrażam sobie, bym mogła TAKI kalendarz wyrzucić, kiedy skończy się 2017 rok!
A gdyby był jednocześnie rodzajem pamiętnika, to zostałby ze mną na zawsze, ku pamięci :-)

Zgodnie z sugestią autorki z okładki: TO BĘDZIE WSPANIAŁY ROK!

Zoja




19 września

"Bezlitosny labirynt" Rainer Wekwerth - recenzja

"Bezlitosny labirynt" Rainer Wekwerth - recenzja
Tytuł: "Bezlitosny labirynt" 
Autor: Rainer Wekwerth
Gatunek: fantastyka
Liczba stron:
Wydawnictwo: YA!, Grupa Wydawnicza Foksal
Seria: Labirynt, tom 3



Powieść "Belitosny labirynt" Rainera Wekwertha to trzecia część przygód siedmiu młodych ludzi, którzy przechodzą przez bramy do niesamowitych światów. W tym tomie pozostało ich już tylko troje. Mary, Jeb i zakochana w nim Jenna pojawiają się na środku oceanu, a w oddali widać ogromny statek. Czy wszystko się uda? Kto tym razem zostanie w poprzednim świecie, a komu uda się przejść przez bramę? Zostało tylko troje śmiałków, ale przecież do rzeczywistego świata może dotrzeć tylko jeden... Jak autor poprowadzi fabułę tym razem?
Okazało się, że osoba, która wydawała mi się najsłabsza, dotarła do końca drogi. Co ją tam spotka? I co stało się z bohaterami, którzy zginęli w poprzednich częściach? I czy na pewno rozumiemy definicję pojęć "zginąć" oraz "przeżyć"?
W powieści podoba mi się to, że postaci są bardzo życiowe, takie prawdziwe. Dzięki temu mogłam się z nimi utożsamić podczas lektury. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Nikt chyba nie pozostanie przy tym tomie, gdyż według mnie zakończenie sugeruje kolejną część. To nie może się tak skończyć! 
Mogę polecić tę książkę każdemu, kto lubi literaturę fantasy, ale i nie tylko. Moim zdaniem ta część jest najbardziej zaskakująca i wzmogła mój apetyt na kolejną! Nie mogę się już doczekać, co wyniknie z planów "zwycięzcy" i czym zaskoczy nas autor w kolejnej książce.

Kasia 


19 września

"Pepa, nie świruj!" Ida Pierelotkin - recenzja

"Pepa, nie świruj!" Ida Pierelotkin - recenzja

Tytuł: "Pepa, nie świruj!" 
Autor: Ida Pierelotkin 
Gatunek: Obyczajowy 
Liczba stron: 279 
Wydawnictwo: Akapit Press



Powinnam zacząć od tego, że ta książka kompletnie mnie zaskoczyła. Kiedy po nią sięgnęłam, spodziewałam się prostej fabuły, dobrych, ale płytkich bohaterów i właściwie niczego, co byłoby ciekawe. Postanowiłam jednak zmierzyć się z lekturą, głównie przez to, że ta książka wydawała mi się szybka, krótka i przyjemna. Jest też obyczajowa, więc bardzo łatwo utożsamiać się z postacią w tego typu historii, bo opowiada o zwykłych problemach i sprawach zwykłych ludzi, zupełnie takich jak my. Nasza główna bohaterka, niejaka Wanda Pliszka, jednym słowem jest genialna. To postać o nieco ironicznym humorze, dużej inteligencji i skłonności do rozmyślań. Bardzo łatwo wtopiłam się w otoczenie i czułam, że tworzę z naszą narratorką jedną całość. Poza nią ważnymi postaciami jest jej grupa przyjaciółek; Ziu, Mela, Karina i tytułowa Pepa. Cała akcja kręci się wokół nich, a także wokół nastoletniego aktora, Krystiana Sorbeta, w którym Pepa jest bezgranicznie zakochana. Co mogę powiedzieć o Krystianie... Zgadzam się ze słowami Wandy, balejaż u mężczyzn jest niedopuszczalny. W tej historii Sorbet uczy się w liceum połączonym z gimnazjum naszych bohaterek. Dlatego Pepa ma naprawdę dużo możliwości, które z resztą wykorzystuje, by śledzić swojego ukochanego. W całej akcji pojawiają się też inne, mniej lub bardziej skomplikowane, wątki miłosne. Właściwie ta książka to kumulacja tego, co dzieje się w zwykłym życiu typowej nastolatki. Najbardziej w całej powieści spodobało mi się to, że nasza główna grupa przyjaciółek, chociaż tak różna, potrafi działać razem, jest nierozłączna i umie pokazać sobie nawzajem ile warta jest ta przyjaźń. Poza tym to dobra lektura do śmiechu, jak i zastanowienia się nad niektórymi sprawami. Wspominałam już wcześniej, ale zrobię to jeszcze raz, bardzo lubię Wandę i myślę, że każdy z podobnym do niej, nieco sceptycznym, podejściem do świata, pokocha ją równie mocno. Przydałoby się także kilka słów o tytułowej bohaterce. Nie przepadałam za Pepą na początku, bo wydawała się pusta i zakochana w błyszczyku, wzdychała do Krystiana Sorbeta, prowadziła się jak dorosła i było w niej coś, co sprawiło, że podeszłam do niej niechętnie. Ale z czasem okazało się, że Pepa, mimo wad, tak naprawdę jest całkiem w porządku. Muszę jeszcze powiedzieć o bardzo istotnej kwestii związanej z tą książką. Myślę, że każdy mól książkowy mnie zrozumie. Mianowicie, "Pepa" bardzo ładnie pachnie. Poza tym jest pisana dużą, przejrzystą czcionką, ma dość krótkie rozdziały i ciekawą akcję. Podsumowując, uważam, że książka "Pepa, nie świruj!" jest dobrą lekturą, szczególnie dla fanów obyczajowych tekstów. Polecam ją głównie młodzieży, szczególnie, choć niekoniecznie, damskiej części.

Ola



16 września

Międzynarodowy Dzień Kropki 2016

Międzynarodowy Dzień Kropki 2016
15 września nasza biblioteka po raz drugi włączyła się w świętowanie Dnia Kropki. Kilka atrakcji miało zapewnić świetną zabawę chętnym uczniom i wielu z nich z tej okazji skorzystało :-) 

Największą popularnością cieszyły się KROPKI DO PRZYGARNIĘCIA. Sporo osób z chęcią adoptowało kropkę ze złotą radą nie od parady i cieszyło się z losowania. W związku z tym myślę, że ucieszą się, iż część kropek czeka cierpliwie na kolejną akcję przygarniania w październiku :-) Dlaczego w październiku? Bo ---> MMBS!



Było jeszcze łączenie kropek i konkurs z QR-kodami. Obrazki do łączenia kropek chętnie wykorzystywano, ale konkurs spotkał się z pewną
dozą nieufności uczniów.
Na szczęście znalazł się jeden śmiałek, który odszukał wszystkie sześć zakodowanych motywatorów i zgłosił się po odbiór nagrody. Może za jakiś czas pozostali uczniowie również nauczą się korzystać ze swoich telefonów nie tylko do obsługi facebooka czy pisania smsów, ale odkryją wiele innych, przydatnych aplikacji :-) 



Współpraca z nauczycielem języka angielskiego zaowocowała konkursem fotograficznym z kropką. Prace konkursowe prezentuje poniższy slajdzik:

  

A tutaj moment wręczenia nagród:

Maja zajęła miejsce I.
Weronika, Karolina i Daria zajęły miejsce II.
GRATULUJEMY!

Tegoroczne świętowanie Dnia Kropki uważam za bardzo udane ;-) Ciekawe, co wymyślimy za rok?


13 września

URODZINY BIBLIOTEKI CORAZ BLIŻEJ!

URODZINY BIBLIOTEKI CORAZ BLIŻEJ! 

Zwracajcie uwagę na gazetkę przed sekretariatem, 
ponieważ niedługo pojawią się tam informacje o atrakcjach 
i regulaminy konkursów.

Każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego :-) 

Odliczajcie z nami!

12 września

"Srebrny chłopiec" Kristina Ohlsson - recenzja

"Srebrny chłopiec" Kristina Ohlsson - recenzja
Tytuł: "Srebrny chłopiec"
Autor: Kristina Ohlsson
Gatunek: literatura dla dzieci i młodzieży
Liczba stron: 239
Wydawnictwo: Media Rodzina
Cykl: Szklane dzieci, tom 2




Kolejne spotkanie z Billie, Simoną i Aladdinem, niestety, już za mną i muszę przyznać, że nie minęło wiele czasu, a już nie mogę doczekać się trzeciego tomu! 
Nasi bohaterowie uporali się już z "duchami" w domu Billie (chociaż żyrandol w jednym z pokoi nadal kiwa się bez powodu), a tymczasem w Ahus nastała zima. Aladdin wraz z rodzicami musiał przeprowadzić się do mieszkania w wieży ciśnień, w której znajduje się rodzinna restauracja "Turek w wieży". Interes nie idzie dobrze, a w dodatku ktoś podbiera spore ilości jedzenia, przygotowanego na następny dzień dla gości. Jest naprawdę źle, do tego stopnia, że tata Aladdina zaczyna przekonywać żonę, że czas wrócić do Turcji i tam zacząć od nowa. Chłopca nikt nie wtajemniczył w te sprawy, ale przypadkowo usłyszał on rozmowę rodziców, która zmroziła mu krew w żyłach. Nie potrafił sobie wyobrazić wyjazdu z ukochanego Ahus do nieznanej i dalekiej Turcji. W dodatku czuł się dotknięty, że pomijają go przy tak ważnych decyzjach. Na szczęście pojawił się temat, który oderwał Aladdina od smutnych myśli - zadanie w szkole. Nauczycielka zaproponowała uczniom ciekawy projekt o ich miejscowości. Każdy miał przygotować coś o wybranym miejscu w Ahus lub opowiedzieć jakąś historię z nim związaną. Aladdin zabrał się z zapałem do działania, włączając w swoje poszukiwania Billie i Simonę. Rzecz jasna, koleżanki pomagały mu również w zdemaskowaniu złodzieja grasującego w restauracji. Mieli naprawdę pełne ręce roboty. Okazało się, że nawet malutkie i niepozorne Ahus ma swoje tajemnice i zaginiony skarb - srebro, które zniknęło z warsztatu złotnika. Kiedy okazało się, że warsztat ów znajdował się dokładnie w miejscu wieży ciśnień, Aladdin postanowił zrobić wszystko, by odnaleźć ukradziony skarb i rozwiązać zagadkę, która od dziesiątek lat pozostaje tajemnicą - kto ukradł srebro i gdzie je ukrył? Czy uda mu się rozwiązać zagadkę? Kim jest tytułowy Srebrny chłopiec? Kto kradnie jedzenie z restauracji? I czy Alladin będzie musiał przeprowadzić się do Turcji?
Wartka akcja i dynamiczne dialogi trzymają w napięciu przez cały czas. Krótkie rozdziały pozwalają sięgnąć po książkę w każdym wolnym momencie. Lekturę ułatwia sporej wielkości czcionka. Polecam nie tylko dzieciom. Wbrew pozorom jest to naprawdę świetna, lekka powieść również dla starszych czytelników, z ciekawą fabułą, dzięki której można oderwać się na chwilę od szarej rzeczywistości. 

Zoja



06 września

"Czarna walizka" Krzysztof Petek - recenzja

"Czarna walizka" Krzysztof Petek - recenzja
Tytuł: "Czarna walizka"
Autor: Krzysztof Petek
Gatunek: literatura młodzieżowa, kryminał, przygodowa
Liczba stron: 152
Wydawnictwo: Siedmioróg
Seria: Porachunki z przygodą, tom 3 


Moją uwagę zwrócił tytuł tej przygodowej książki. „Czarna walizka” wzbudziła ciekawość. Zastanawiałam się, co może się w niej znajdować. I to uczucie ciekawości zdecydowanie przewyższyło poczucie obowiązku wobec nowego roku szkolnego, więc zabrałam się za lekturę powieści Krzysztofa Petka.
Akcja rozgrywa się w 1995 roku, kiedy świat wyglądał inaczej niż dzisiaj, tak jak to podkreślił autor na pierwszej stronie książki. Trójka przyjaciół - Jajco, Pchełka i Pucek - ratują życie dziewczynie, która została zaatakowana na ulicy przez bandziorów, chcących skraść jej wartościowy portfel. Okazało się, że ofiarą groźnych przechodniów była córka krakowskiego biznesmena. W zamian za pomoc jego córce, biznesmen miał przekazać dużą sumę pieniędzy na operację Marleny Kowalskiej, która została, podobnie jak jego córka, zaatakowana przez chuliganów na ulicy. Kiedy mężczyzna zgodził się, na trójkę przyjaciół spadło zadanie zawiezienia czarnej walizki do Poznania. Podczas kilkugodzinnej podróży wydarzyło się kilka sensacyjnych zwrotów akcji, o których powinniście się sami przekonać, zabierając się za lekturę.
Moim zdaniem bohaterowie byli doskonale dobrani do sytuacji, a ich zachowanie, podczas dramatycznych wydarzeń, idealnie opisane. Wszystkie akcje, w których udział brali główni bohaterowie, trzymały w napięciu i dodatkowo były tak dokładnie przedstawione, że mogliśmy w wyobraźni widzieć siebie na ich miejscu. Mimo talentu autora do tworzenia odpowiedniego dla takiej powieści klimatu, książka nie była powalająca ze względu na to, że zdradził on zbyt wiele faktów w wiadomości do czytelnika, która znajdowała się na samym początku historii...
Co fajnego cechowało książkę, to zdecydowanie: duża czcionka i średniej długości rozdziały. Podczas numerowania rozdziałów autor zastosował zapis podrozdziałów, które również nazwał, czego nie spotyka się w większości książek.

Książkę „Czarna walizka” polecam fanom przygody. Myślę, że powieść mogłaby nadawać się na lekturę szkolną, ponieważ jest króciutka oraz - co najważniejsze - ciekawa!

Kaja


05 września

"Kamienna pułapka" Krzysztof Petek - recenzja

"Kamienna pułapka" Krzysztof Petek - recenzja
Tytuł: "Kamienna pułapka"
Autor: Krzysztof Petek
Gatunek: literatura młodzieżowa, kryminał, przygodowa
Liczba stron: 163
Wydawnictwo: Siedmioróg
Seria: Porachunki z przygodą, tom 4


Kolejny tom serii "Porachunki z przygodą" stanie się częścią naszego księgozbioru. I dobrze, bo to bardzo wciągająca książka, pełna realnych wydarzeń, które mogłyby się przydarzyć każdemu z nas. To wydanie charakteryzuje się bardzo dużą, wyraźną czcionką, więc czyta się szybko i przyjemnie.
W czwartym tomie autor zabiera nas w okolice Żywca i do beskidzkich jaskiń. Główni bohaterowie, Jajco, Pchełka i Pucek, podróżują stopem na spotkanie z grupą harcerzy. Mają w planach świetną zabawę. Zabierają się z kierowcą, który opowiada im najświeższego newsa o pewnym toksykologu, doktorze Szumieju, który w wyniku głupiego żartu grupy młodzieży stracił w wypadku samochodowym żonę i dziecko. Mężczyźnie prawie nic się nie stało, ale ogarnęło go szaleństwo i żądza zemsty. Zbiegł do lasu podczas przewożenia go do innego szpitala. Niewiele brakowało, by podróż naszych bohaterów zakończyła się podobną tragedią. Widząc zbiegowisko na środku drogi, kierowca zahamował, a samochód wpadł w poślizg. Okazało się, że wśród ludzi znajduje się roztrzęsiony nastolatek, który nieskładnie opowiada jakieś niesamowite historie. Nikt mu, rzecz jasna, nie wierzy. Kto by uwierzył w to, że jakiś wariat porwał grupę młodzieży i próbuje ich zabić? Szczególnie, że nic nie wskazuje na to, by chłopak mówił prawdę. Dorośli nie wierzą. Karetka zabiera poszkodowanego chłopaka do szpitala i temat się kończy. Czy jednak na pewno? Nasi bohaterowie nie byliby sobą, gdyby nie zdecydowali się działać! Jajco przejmuje inicjatywę i postanawia poprowadzić akcję ratunkową. Czy nasza ekipa znajdzie miejsce, o którym mówił roztrzęsiony nastolatek? Kto chce skrzywdzić grupę młodzieży? Jak nasi bohaterowie podejdą do problemu? 
Zabawne, pełne humoru dialogi, wartka akcja i nieoczekiwane jej zwroty, to recepta na świetną, lekką lekturę. Polecam osobom, które lubią uśmiechnąć się podczas czytania. Przy tej powieści nie zabraknie takich momentów.

Zoja  


03 września

Startujemy!

Startujemy!
Create your own Animation

...a zatem...


Nie zapomnijcie zaglądać do biblioteki 
i sprawdzać newsów na blogu i naszym fanpejdżu!
Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger