Tytuł: „Clovis LaFay. Magiczne Akta Scotland Yardu”
Autor: Anna Lange
Gatunek: fantastyka, science fiction
Liczba stron: 444
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Muszę przyznać, że "Clovis" od początku urzekł
mnie swoim wyglądem, przywodził na myśl coś mrocznego, coś tajemniczego,
dawnego... W skrócie wszystko, co uwielbiam. Ale jak stare porzekadło głosi,
nie warto oceniać książki po okładce, więc zabrałam się do czytania. Naszą
trójkę głównych bohaterów stanowią: tytułowy Clovis LaFay, który w czasie
akcji, ma poważne kłopoty rodzinne związane z nieżyjącym ojcem, John Dobson,
były przyjaciel Clovisa, nadinspektor wydziału detektywistycznego oraz Alicja
Dobson, u której od początku zauważamy wahanie między karierą a zamążpójściem.
Akcja książki umiejscowiona jest w roku 1873, czyli łatwo się domyślić, nie ma
tu zbytniego powiązania z nowoczesnością. Ta książka dobrze opisuje dzieje
Londynu z tamtego okresu, opowiada o egzorcyzmie i podejrzeniach czarnej magii,
dodatkowo są w niej retrospekcje, kiedy wracamy do wspomnień bohaterów, bądź jeszcze
wcześniejszych czasów. Akcja skacze między trzema postaciami, prezentując ich
życiowe rozterki, podejrzenia, śledztwa, czasy wiktoriańskie, rodowe klątwy, a
także nekromancję. Szczególnie to ostatnie ma duży wpływ na fabułę i jest
swoistą zagadką. "Clovis" jest niczym pogawędka z magią przy herbacie,
wprowadza trochę zagadki i jest ciekawy. Ponadto ma w sobie trochę humoru,
zarówno tego czarnego, jak i zwyczajnego, dzięki czemu, nawet przy tego typu
lekturze, na pewno uśmiechniemy się chociaż raz. Łączy moc, inteligencję i
sprytne powiązania między wątkami, co skutkuje płynnością w czytaniu. Książka
nie obyłaby się bez szemranych interesów, nauki magii i uroczych dżentelmenów,
tak często kojarzonych z tamtymi czasami. Całokształt podobał mi się, być może
czasem czułam lekki niedosyt, ale kiedy patrzę z perspektywy czasu, to była
warta przeczytania książka. Lange wykreowała świat, w którym łatwo się zatracić
i na chwilę stać członkiem wszystkich zdarzeń, porusza zarówno sprawy duchowe,
czasem dosłownie, a także powiązane z magią. A chociaż wielu zaklina się, że
tak nie jest, każdy z nas ma w sobie chociaż przebłysk prawdziwej magii. Aż
trudno ją odłożyć! Jest lekka, ma dość małą czcionkę, ale nie stanowi to większego
problemu podczas czytania. "Clovis LaFay" na pewno spodoba się wszystkim
fanom wiktoriańskiego Londynu, magii oraz ociupinki tajemnicy. Nie widzę ograniczeń
wiekowych, więc każdy, kto lubi powyższe tematy, powinien sięgnąć po tę
książkę.
Ola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz