22 stycznia

"Mirror, mirror"Cara Delevingne oraz Rowan Coleman - recenzja

"Mirror, mirror"Cara Delevingne oraz Rowan Coleman - recenzja
Tytuł: "Mirror, mirror"
Autor: Cara Delevingne oraz Rowan Coleman
Gatunek: literatura młodzieżowa, dreszczowiec
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Jaguar


Narastające problemy, kłótnie z rówieśnikami. Przyjaźń i konflikt. Zakłamany świat, w którym budzimy się każdego dnia. Nie wiemy momentami, kim jesteśmy. Próbujemy znaleźć rozwiązanie na wszystko, czasem bardzo niewłaściwe. Nastolatkowie.

Mirror, Mirror - nazwa zespołu, do którego należą Rose, Leo, Red i Naomi. Nastolatkowie, których połączyła muzyka. Nastolatkowie, którzy zapominają o swoich problemach, kiedy są razem. Muzyka jest dla nich jak oderwanie od rzeczywistości. Każdy z nich ma problemy. Każdy z nich mierzy się ze swoimi słabościami i lękami.
Pewnego dnia Naomi znika. Dla reszty członków z zespołu to nic nowego. Wiele razy zdarzyło się, że dziewczyna znikała, jednak wracała. Tym razem życie potoczyło się inaczej.
Szukali jej wszędzie, jednak nie było po niej śladu. Po kilku tygodniach okazało się, że dziewczyna jest w śpiączce i prawdopodobnie chciała popełnić samobójstwo. Co ją do tego skłoniło? Jaki był powód podjęcia przez nią próby odebrania sobie życia?

Leo, Rose i Red zrobią wszystko, aby dowiedzieć się całej prawdy. Odkryją nowe sekrety i tajemnice, być może dowiedzą się czegoś, czego nigdy by się nie spodziewali. 
Historia o życiu nastolatków i o ich problemach. Przyjaciele, pasje i ból. Wszystkie aspekty zawarte na zaledwie czterystu stronach. Książka, którą czyta się bardzo szybko. Mimo iż jestem nastolatką i nie mam poważnych problemów, dałam się ponieść tej opowieści. Historia jest smutna, ale uważam, że można nawet odnaleźć w niej część siebie. 

Może to dziwne, ale czytając smutne historie nabieram pewności siebie i mam większe nadzieje na lepszą przyszłość. Być może nie tylko ja... Uważam, że czytając książki o problemach ludzi, zapominamy o swoich, albo przynajmniej stwierdzamy, że nasze trudności są niczym w porównaniu z innymi.

Książkę polecam zarówno nastolatkom, jak i dorosłym. Ciekawa i niezwykła opowieść o tym, jak zwykłe życie może przerodzić się w strach i tajemnice. Miłość, którą odkrywamy, przyjaciele, których zdobywamy, trudności, które pokonujemy.

"Czasem musisz zapomnieć, czego inni od ciebie oczekują, i być tym, kim chcesz być, robić to, co chcesz robić, ponieważ prawdziwa miłość to wspaniała rzecz i nie wolno jej przegapić."
~ "Mirror, mirror" str. 197

Klaudia


16 stycznia

"Niepowszedni. Porwanie" Justyna Drzewicka - recenzja

"Niepowszedni. Porwanie" Justyna Drzewicka - recenzja
Tytuł: "Niepowszedni. Porwanie"
Autor: Justyna Drzewicka
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: Niepowszedni, tom 1

„Niepowszedni. Porwanie” jest pierwszą książką napisaną przez polską autorkę Justynę Drzewicką.

Opowiada o piątce dzieci będących tytułowymi Niepowszednimi, czyli ludźmi z niezwykłymi mocami. Zostają oni porwani przez okrutnych i bezwzględnych łowców handlujących ludźmi takimi, jak oni. Wspólnie próbują wydostać się z niewoli.

Trzecioosobowa narracja skupia się głównie na Nili, będącej Żniwiarką, czyli Niepowszednią mogącą nie tylko uzdrawiać, lecz także zabijać ludzi. Ona oraz reszta głównych bohaterów są ciekawymi postaciami. Posiadają swoje unikalne moce, ale również osobowości, przez co nie są nudni. W miarę postępu historii zmieniają się i rozwijają, a ich przygody nie są proste i łatwe, jak w innych tego typu książkach, co bardzo mi się spodobało. To wszystko nadaje powieści realizmu. Autorka pokazała, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i bohaterowie muszą zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu, tak jak my w prawdziwym życiu.

Autorka posługuje się niecodziennymi i już nieużywanymi słowami oraz zwrotami. Nie ma ich bardzo dużo, nie przeszkadzają one w czytaniu, a nadają opowieści wygląd starej historii. Jest to ciekawe urozmaicenie książki, które mi się spodobało.

Ogólnie książka jest interesujaca. Podoba mi się realizm bohaterów tej powieści, którzy byli naturalni, mimo iż książka jest z gatunku fantasy. Świat przedstawiony w niej był ciekawy, a barwne opisy pozwoliły zrozumieć pokazany świat. Polecam tę książkę każdemu.

Julia


11 stycznia

"Dziennik Cwaniaczka. No to lecimy" Jeff Kinney - recenzja

"Dziennik Cwaniaczka. No to lecimy" Jeff Kinney  - recenzja
Tytuł: "Dziennik Cwaniaczka. No to lecimy" 
Autor: Jeff Kinney 
Gatunek: literatura dziecięca
Liczba stron: 224 
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Dziennik cwaniaczka, tom 12


Także i w tej części, już 12. z serii o Cwaniaczku Gregu, mamy potężną dawkę śmiechu, oprawioną w przyjemną i bardzo czytelną oprawę. 

Ta część opowiada o wyjątkowym pomyśle rodziców Grega na nietypowy świąteczny wyjazd w tropiki, który z czasem okazuje się być nie do końca tym, o czym mówiły reklamy. Gotowość na wszystkie z "atrakcji" tego wyjazdu zdecydowanie przewyższają oczekiwania. Jedyna osoba załamana pomysłem, to sam główny bohater, który - jak ma się wkrótce okazać - ma rację. 

Jak zwykle spotkamy tam braci Grega oraz rodziców, a także kilka pobocznych postaci, również znanych z przeszłości. Ponadto ta książka ma też humor, charakterystyczny dla głównego bohatera, który nieco sceptycznie podchodzi do świata i jego problemów. Jest w końcu tylko nastolatkiem o wielkiej głowie. 

Bardzo przyjemnie pisana, wprowadza w świat bohatera i z łatwością można się wciągnąć w tę historię. Fragmemty opatrzone obrazkami dodatkowo tworzą miłą odmianę, bardzo ciekawą dla oczu dziecka. Książka sama w sobie jest lekka i ma dość dużą czcionkę. Dobra jako lektura dla młodszych moli, zaczynających swoją przygodę z czytaniem. 

Osobiście, jako osoba która już kiedyś zetknęła się z tą serią i sama zaczynała też głównie od niej, muszę powiedzieć, że polecam. Jako przerywnik, historia do śmiechu, a później do wspominania. Łatwa i miła, pozwalająca polubić bohaterów i zrozumieć ich punkt widzenia, uwypukla niektóre, zdawałoby się łatwe, problemy. 

Co mogę powiedzieć... Tradycja jest tradycją. Więc nie powinnam kierować tej lektury tylko do konkretnych osób. Jeżeli tylko i wyłącznie zainteresuje kogoś opis, zachęcam do czytania. Magia książek jest w ich uniwersalności, szczególnie kiedy czytamy je po latach i odkrywamy drugie dno. Ta historia jest sarkastyczna i zabawna, więc... Idźcie i czytajcie, zobaczymy co wpadnie do czytelniczych rąk następnym razem!

Ola


08 stycznia

"Rdza" Jakub Małecki - recenzja

"Rdza" Jakub Małecki - recenzja
Tytuł: "Rdza"
Autor: Jakub Małecki
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 283
Wydawnictwo: Sine Qua Non


Dostałam książkę młodego 35- letniego autora, ale już ze sporym dorobkiem. Przyznam się, że nie czytałam wcześniej ani "Dygotu", ani "Śladów" i już teraz wiem, że muszę nadrobić zaległości (obydwie wspomniane pozycje były nominowane do Nagrody literackiej NIKE).

Nie miałam zbyt wielkich oczekiwań, nawet trochę się obawiałam, że będę się męczyć, a tu niespodzianka. Jakub Małecki pisze naprawdę porywająco. Losy bohaterów przedstawione zostały bardzo realistycznie, a język powieści trafia do czytelnika, pozwala zrozumieć przeżycia bohaterów, lokalne klimaty, rozterki, życiowe dramaty.

"Rdza" to kilka historii, które splatają się w jedną całość, historii, które opowiadane retrospektywnie do końca powieści zaciekawiają i potrafią dopiero wyjaśnić dylematy i losy naszych bohaterów. 

Szymek to siedmiolatek, który spędza czas na beztroskiej, trochę niebezpiecznej zabawie, bo razem z kolegą układają monety na torach i ten letni dzień 2002 roku całkowicie odmienił jego życie. Wypadek samochodowy zabiera mu rodziców, chłopiec mający szczęśliwe dzieciństwo, bezpieczny, pogodny dom musi przeprowadzić się do domu babci. Poznajemy losy Szymka i jego babki Tośki, niemal tak dokładnie, jakbyśmy żyli obok nich. Dzięki retrospekcji przenosimy się do września 1939, mała Tośka zapamięta dobrze pierwszy dzień szkoły w drugiej klasie, gdy nauczycielka kazała im wracać do domów, najlepiej razem i szybko. I na kolejnych kartach powieści rzeczywistość przeplata się z przeszłością. Losy zwykłych ludzi pokazane są niezwykle przejmująco, tak po ludzku, wielokrotnie było mi żal niektórych bohaterów. Małecki uświadamia, że życie niesie nieprzewidywalne zdarzenia, czasem jedna chwila odmienia nasze życie i nie jesteśmy w stanie tego zatrzymać.

Czytałam "Rdzę" wykorzystując każdą wolną chwilę i cieszę się, że są tacy autorzy, którzy mimo młodego wieku potrafią zaciekawić, opowiedzieć używając zwykłych słów, bez zbędnego patosu, niezwykłą historię o zwykłych ludziach. Polecam, warto. 

Marta


08 stycznia

"Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" Sumia Sukkar - recenzja

"Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" Sumia Sukkar - recenzja
Tytuł: "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" 
Autor: Sumia Sukkar
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba stron: 312
Wydawnictwo: Jaguar


"Zawsze chciałem, żeby w naszych umysłach pojawiła się tabliczka i gumka do ścierania, kiedy zamkniemy oczy, byśmy mogli przepisać wspomnienia na nowo lub po prostu je wymazać."


Bajecznie kolorowa okładka w pierwszej chwili nie zapowiada trudnego tematu, który poruszony został w książce. Historia tytułowego chłopca opisana została pięknym językiem.
"Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" to niezwykle wzruszająca opowieść o przygodach czternastoletniego Adama. Adam stracił matkę - od tego czasu opiekuje się nim siostra Yasmine. Adam ma zespół Aspergera. Widzi i nazywa emocje kolorami. Gdy zaczyna się wojna, jego życie wywraca się do góry nogami. Okrucieństwa wojny, takie jak śmierć brata, rozstrzelanie sąsiadów, porwanie siostry, czy bombardowanie miasta i utrata domu odmienią go na zawsze. Co Adam utrwali na swoich obrazach? Dowiecie się, gdy przeczytacie tę książkę - polecam, Maciej Makaryk.



Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger