31 lipca

71. rocznica Powstania Warszawskiego

71. rocznica Powstania Warszawskiego
Dorzucamy do obchodów 71. rocznicy Powstania Warszawskiego naszą książkową "cegiełkę". Lektur o tym wydarzeniu jest całe mnóstwo, trudno wybrać tę, która przemówi do nas najlepiej. Warto poczytać opinie i recenzje w sieci. My proponujemy trzy lektury, które dostępne są w naszej bibliotece: 

 

"Powstanie '44" to znacznych rozmiarów kompendium, prezentujące historię Polski i Europy Środkowej. Autor zawarł w książce nie tylko opis 63 dni powstańczych, lecz także czasów przedwojennych, okupacji i powojennych losów powstańców. Ciekawym zamysłem Daviesa było zaprezentowanie czytelnikom opinii o powstaniu, które formowały się w czasach PRL-u oraz III RP (np. fragmenty podręczników).


Bardzo realistyczna, opowiedziana bez "owijania w bawełnę", historia młodych ludzi, walczących w szeregach AK, którym przyszło żyć, podejmować decyzje i dokonywać wyborów, w tych trudnych, wojennych czasach. Dla zainteresowanych dodam, że jest również serial "Kolumbowie", nakręcony w 1970 roku na podstawie książki. 


Jedna z najświeższych na rynku wydawniczym powieści w tym temacie. Niecodzienny pomysł autorki na fabułę oceniamy bardzo wysoko. Dwaj bracia, trzynastoletni Mikołaj i siedemnastoletni Wojtek, zostali wychowani przez rodziców w poszanowaniu dla bohaterstwa powstańców. Co innego jednak co roku uczestniczyć w obchodach rocznicy walk, a co innego znaleźć się nagle w samym środku tego piekła na Ziemi. A to właśnie przydarzyło się Mikołajowi, który całkiem przypadkiem (czy na pewno?) trafia przez replikę kanałów do powstańczej Warszawy... Książka skierowana głównie do młodzieży, ale również dorosły przeczyta ją z zainteresowaniem.



29 lipca

„Zakon Mimów” Samantha Shannon - recenzja

„Zakon Mimów” Samantha Shannon - recenzja
Tytuł: „Zakon Mimów”
Autor: Samantha Shannon
Gatunek: dystopia
Liczba stron: 544
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cykl: Czas Żniw (tom 2)




Gdy niemalże dwa lata temu recenzowałam pierwszą powieść Samanty Shannon, czyli „Czas Żniw”, byłam lekko rozczarowana. Autorka nie potrafiła jeszcze konstruować wiarygodnych psychologicznie bohaterów czy intrygującego tła, jednakże nie mogłam odmówić jej powieści potencjału.
Na szczęście w ,,Zakonie Mimów” pisarka naprawdę rozwinęła skrzydła.
Ten tom skupia się głównie na nadzwyczaj skomplikowanych intrygach oraz rozgrywkach w świecie londyńskich jasnowidzów, których Paige desperacko chce uświadomić o zagrożeniu ze strony Refaitów. Musi się jednak zmierzyć z dosyć krytycznym podejściem swojego mentora, Jaxona Halla, a także narastającym zagrożeniem ze strony zarówno Sajonu, jak i innych frakcji jasnowidzów, które z pewnych powodów pragną jej śmierci.
Co ciekawe, w tym tomie Londyn stał się niemalże pełnoprawnym bohaterem książki, jego opisy są pełne życia i działające na wyobraźnię – widać, że autorka dorastała w tym mieście.
Ku mojemu zadowoleniu w tym tomie praktycznie nie ma żadnych miłosnych scen i rozterek – Shannon zdecydowanie postawiła na szybką i emocjonującą akcję. Jednakże niestety nie udało jej się pogłębić psychologii bohaterów, przez co nadal pozostają oni dosyć bezbarwni.
Ogólnie rzecz biorąc jestem jednak zadowolona z „Zakonu Mimów”. To nie jest szczególnie ambitna lektura, ale z całą pewnością trzymała mnie ona w napięciu.

Dagmara


29 lipca

„Tak blisko...” Tammara Webber - recenzja

„Tak blisko...” Tammara Webber - recenzja
Tytuł: „Tak blisko...”

Autor: Tammara Webber
Gatunek: romans obyczajowy, literatura młodzieżowa, New Adult
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Jaguar
Moja ocena: 9/10



„Tak blisko...” jest zarówno książką tajemniczą, jak i pełną tajemnic. Przez moje słowa należy rozumieć, że tak naprawdę sięgając po nią, nie wiemy czego się spodziewać. Okładka naszpikowana jest intrygującymi hasłami, które zarazem mówią wszystko i nic. Z tego powodu, kiedy już raz znalazła się w moich rękach, nie byłam w stanie jej odłożyć. Teoretycznie wszyscy wiemy, że nie powinno się oceniać czegoś tylko po wyglądzie - zarówno ludzi, książek, jak i jedzenia, które może być pyszne mimo braku apetycznej formy - jednak często to właśnie pierwsze wrażenie decyduje o naszym podejściu i zachowaniu. Dlatego też tak bardzo cenię sobie książki, które potrafią przyciągnąć czytelnika, nie zdradzając zbyt wiele z fabuły, które są na tyle intrygujące, że mimo uprzedzeń do danego gatunku, schematu czy autora chcemy po nie sięgnąć. Taką właśnie powieścią jest „Tak blisko...”, która przyciągnęła mnie niczym światło żyjącą w ciemności ćmę.


Choć sam powyższy opis powinien skusić Was do sięgnięcia po książkę, to uchylę Wam rąbka tajemnicy i opowiem co nieco o przedstawionej w niej historii i biorących w niej udział bohaterach. Jacqueline jest młodą, zdolną dziewczyną, studentką, która dostosowała wszystkie swoje życiowe plany do chłopaka, który okazał się zwykłym chamem. Ona i Kennedy byli parą już w szkole średniej i nic nie wskazywało na to, że chłopak nagle postanowi z nią zerwać, by „móc się wyszaleć”. Dziewczyna zostaje na przysłowiowym lodzie, kiedy odsuwają się od niej przyjaciele i wszystkie plany na przyszłość tracą sens. Jej życie zamienia się w jeszcze większy koszmar, gdy pewnej nocy, po wyjściu z imprezy, zostaje napadnięta przez kolegę swojego byłego, którego celem jest gwałt. Szczęśliwym trafem zostaje uratowana, ale to wydarzenie nieodwracalnie zmienia jej los. Jacqueline nie potrafi uwolnić się od strachu, że napastnik wróci dokończyć to, co zostało mu przerwane. Jej wybawcą okazuje się być student, który chodzi na te same zajęcia z ekonomii co ona, lecz tak naprawdę dziewczyna nigdy nie zwróciła na niego uwagi. Co trzeba przyznać jest nieco dziwne, gdyż Lucas jest chodzącym ideałem - niebezpiecznie przystojny, inteligentny, silny, a zarazem troskliwy i opiekuńczy. To facet, o którym marzy każda dziewczyna. Nie ma żadnych wad, co może brzmieć nieco pretensjonalnie, ale tak naprawdę nie przeszkadzało mi to wcale podczas czytania. Rzecz jasna znajomość bohaterów nie kończy się tej pamiętnej nocy, ale rozwija się szybko i (jeżeli mogę to tak nazwać) „namiętnie”. Przy całej swej niezwykłości i wizerunku złego chłopca Lucas jest również nad wyraz tajemniczy, bohater ten bowiem ma wiele twarzy i nie jedno imię. Chorobliwie skrywa tajemnicę swojej przeszłości i nie tylko. Między innymi zataja, że jego obecność w pobliżu miejsca, w którym Jacqueline została zaatakowana, wcale nie była zupełnie przypadkowa...

„Miłość nie jest brakiem logiki. Jest logiką sprawdzoną i udowodnioną. 
Podgrzaną i wygiętą tak, 
by wpasowała się w kontury serca.”

„Tak blisko...” jest niczym tornado. Porywa nas w wir wydarzeń, tajemnic i emocji, nie dając nawet chwili wytchnienia. Z zapartym tchem czytałam niemal każde słowo, na przemian śmiejąc się i otwierając szerzej oczy z przestrachu. Jest to dość lekka lektura, bardzo szybka, przyjemna, idealna do odwrócenia uwagi od smętnej rzeczywistości. Dobrze napisana, językiem prostym do zrozumienia, nic dodać nic ująć. Szczerze polecam.



Edelline


29 lipca

"Ziarno prawdy" Zygmunt Miłoszewski - recenzja

"Ziarno prawdy" Zygmunt Miłoszewski - recenzja
Tytuł: "Ziarno prawdy"
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Liczba stron: 368
Gatunek: kryminał, sensacja
Wydawnictwo: WAB, Grupa Wydawnicza Foksal

trylogia z prokuratorem Szackim, tom 2


W drugim tomie trylogii Miłoszewskiego zastajemy prokuratora Szackiego w kiepskim stanie psychicznym. Właśnie rozstał się z żoną Weroniką i przeniósł z Warszawy do Sandomierza, gdzie dołączył do lokalnych organów ścigania. Jednak praca w nowym miejscu nie dostarcza mu tylu emocji, co w stolicy, a co za tym idzie, ma zbyt wiele czasu na rozmyślanie nad sensem własnego życia. Marzy wręcz o porządnym trupie i sprawie, która zajmie go na tyle, by mógł skupić się na czymś innym niż użalanie się nad sobą i swoją samotnością. Los jest dla niego łaskawy. Po okresie obfitującym w drobne sprawy dotyczące mało istotnych lokalnych problemów wreszcie coś zaczyna się dziać. Policja sandomierska odbiera zgłoszenie o znalezieniu zwłok kobiety. Denatką okazuje się uwielbiana w mieście społecznica, Elżbieta Budnik. Sposób, w jaki zginęła, jest dość zagadkowy. Na jej szyi policja znajduje wykonane niezwykle ostrym narzędziem cięcia. Co ciekawe, niedaleko miejsca porzucenia zwłok natrafiają na prawdopodobne narzędzie zbrodni. Dziwne to jednak, ponieważ ogromna "brzytwa" leży sobie tam, jakby została specjalnie podrzucona. Szacki szybko dowiaduje się, że to nóż do rytualnego uboju zwierząt, używany kiedyś przez żydowskich rzeźników. Skąd się wziął? Czy faktycznie posłużył do zrobienia idealnych cięć na szyi ofiary? I dlaczego zginęła kobieta, która tak wiele bezinteresownie robiła dla społeczności Sandomierza? Czemu Szackiemu wydaje się, że coś mu umyka? Co takiego wzbudza jego niepokój? Z każdym rozdziałem pytań przybywa, więc czyta się naprawdę szybko, aby poznać odpowiedzi. 
Nie brakuje również wątków pobocznych, które urozmaicają fabułę. Dopracowane postaci pozwalają czytelnikowi szybko wczuć się w klimat i niemal namacalnie uczestniczyć w dyskusjach i przesłuchaniach oraz gubić się w domysłach wraz z prowadzącymi tę zagadkową sprawę Szackim i prokurator Barbarą Sobieraj. 
Styl pisarza bardzo przypadł mi do gustu. Ironia, czasami sarkazm, humor sytuacyjny i niepowtarzalne poczucie humoru Szackiego tworzy fantastyczną mieszankę literacką. Nie sposób oderwać się od lektury. Polecam gorąco.

Zoja


28 lipca

"Rywalki" Kiera Cass - recenzja

"Rywalki" Kiera Cass - recenzja
Tytuł: Rywalki
Autor: Kiera Cass
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Jaguar
Moja ocena: 8/10
Cykl: Selekcja (tom 1)



Długo mogłabym rozwodzić się nad tym, dlaczego chciałam przeczytać tę książkę. Oczarowało mnie w niej bardzo wiele rzeczy - począwszy od okładki, przez obwolutę, aż po przedstawioną w niej dystopię. Podeszłam do niej jednak z pewnym dystansem z obawy, że się rozczaruję. Nie chodzi o to, że ta pozycja jest słaba, o nie, po prostu przeczytałam już tak wiele jej podobnych, że nie chciałam zaznać déjà vu. Paradoksalnie jednak nigdy nie potrafię przejść obok nich obojętnie.

Słowa zapisane na kartach „Rywalek” zdradzają nam historię z pozoru znaną. Każdy z nas słyszał przecież baśń o Kopciuszku - dziewczynie, która dostaje niepowtarzalną szansę, by zmienić swoje życie. W tej opowieści również pojawia się biedna dziewczyna, bogaty książę, który może zostać jej wybawicielem oraz inne pretendentki ubiegające się o przystojnego monarchę i jego tron. Jednak diabeł śpi w szczegółach, bowiem America Singer wcale nie chce nic w swoim życiu zmieniać. Książę wydaje jej się zadufanym w sobie bogaczem, a całe te Eliminacje, mające wyłonić jego przyszłą żonę, śmieszą ją. Dziewczyna jest zakochana i szczęśliwa, nawet mimo ubogiego życia. Eliminacje są jednak wielką szansą i choć dziewczyna z początku nie chce mieć z tym konkursem nic wspólnego, kilka bolesnych słów zmienia jej nastawienie. Wyjazd do pałacu staje się jej szansą na ucieczkę i nawet obecność trzydziestu czterech innych kandydatek księcia traci swoje znaczenie. A kiedy bohaterka poznaje przyszłego króla, księcia Maxona osobiście, nie jest już taka pewna, czy w ogóle chce wracać do domu.

To, co dla mnie wydawało się czymś niewiele lepszym od programu rozrywkowego w telewizji, dla niego było jedyną szansą na szczęście.”

Książka posiada wiele szczegółów, które odróżniają ją od innych pozycji, czyniąc ją jedyną i niepowtarzalną. Pełna jest emocji - smutku, bólu, radości, szczęścia, miłości... Kiedy czytałam, nierzadko wybuchałam śmiechem, czasami razem z bohaterką miałam w oczach łzy, zdarzało się również, że miałam ochotę wyrzucić ten ślicznie oprawiony plik kartek przez okno... ale tak czy inaczej wspominam „Rywalki” bardzo ciepło. Jeżeli chodzi o bohaterów, to sama America nie była dla mnie zbyt wielkim zaskoczeniem. Przecież gdyby nie była praktycznie idealna, to zapewne nie otrzymałaby szansy poznania księcia. To właśnie Maxon podbił moje serce. Sprawiła to jego dobroć, a nie to, że jest bogatym księciem. Wbrew pozorom okazał się być delikatnym, szczerym i jeszcze niedoświadczonym młodym mężczyzną. Z przyjemnością przeżywałam razem z nim wszystkie jego sukcesy i porażki.

W moich marzeniach wszystko układało się idealnie.
W moich marzeniach wszyscy byli szczęśliwi...”

Niestety muszę przyznać, że książka była dla mnie dość przewidywalna, ale w żadnym wypadku nie umniejszyło to radości jej czytania. Przeczytałam już tyle utworów w tym gatunku, że trudno mnie zaskoczyć. „Rywalki” zrobiły na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie, nie rozczarowałam się, więc z czystym sumieniem polecam i nie mogę się już doczekać chwili, kiedy sięgnę po następny tom.



Edelline


21 lipca

"Gniew" Zygmunt Miłoszewski - recenzja

"Gniew" Zygmunt Miłoszewski - recenzja
Tytuł: "Gniew"
Autor: Zygmunt Miłoszewski

Liczba stron: 380
Wydawnictwo: W.A.B.; Grupa Wydawnicza Foksal
trylogia z prokuratorem Szackim, tom 3

Mroczna Seria



Choć okazało się, że to trzeci, czyli ostatni tom przygód prokuratora Teodora Szackiego, nie odłożyłam wybranej książki na półkę i całe szczęście, bo okazała się niesamowicie wciągająca i to, że będę czytać trylogię od końca przestało mieć znaczenie. Zygmunt Miłoszewski zaczarował mnie swoim stylem i poczuciem humoru do tego stopnia, że zaczęłam szybko szukać innych jego powieści. I wiecie co? Chyba powoli przekonuje mnie do tego, że  warto czytać powieści, których akcja rozgrywa się w Polsce, co czyniłam do tej pory raczej niechętnie.

Akcja powieści rozgrywa się w Olsztynie. Szacki przeniósł się tu z Warszawy po rozstaniu z żoną i na nowo ułożył sobie życie. Mieszka z ukochaną, Żenią, i swoją nastoletnią córką. Autor nie zapomniał o opisaniu ich relacji, choć wątek ten wydaje mi się trochę za bardzo okrojony.
Pewnego dnia prokurator zostaje wezwany do poniemieckiego przyszpitalnego bunkra, gdzie znaleziono zwłoki. Początkowo rutynowa sprawa, nazywana w powieści "odfajkowaniem Niemca", staje się niesamowicie zawikłaną zagadką, wymagającą od Szackiego ogromnego zaangażowania. Nie muszę dodawać, że czytelnik podąża za tokiem myślenia bohatera i sam próbuje rozwiązać napotkane tajemnice, lądując we wszystkich możliwych ślepych uliczkach. To jednak nie psuje przyjemności czytania - wręcz przeciwnie. Im dalej w fabułę, tym bardziej chce się poznać odpowiedź na znane miłośnikom kryminału pytanie "kto zabił?" Bo okazuje się, że znalezione zwłoki wcale nie musiały należeć do niemieckiego żołnierza, jak się początkowo wydawało i raczej nie leżą w tym miejscu od czasów wojny... Każdy tom trylogii porusza inny problem społeczny lub polityczny. Tym razem Miłoszewski wykorzystał trudny problem przemocy w rodzinie.  
Skomplikowaną fabułę uzupełniają ciekawie skonstruowane postaci i lekkie, często humorystycznie lub sarkastycznie budowane dialogi. Bardzo spodobał mi się pomysł wprowadzenia asystenta dla Szackiego. Taka młodsza kopia prokuratora, praworządna, elegancka, nienagannie ubrana i poważna w każdym calu. Po prostu współpracownik idealny.  Trochę sztywny, ale za to ile w nim determinacji, by być jak jego idol...
Autor ogłosił, że "Gniew" to ostatnie spotkanie z prokuratorem. Nie jestem jednak do tego przekonana. Trudno uwierzyć, że Szacki naprawdę "wycofał się z interesu". Pożyjemy, zobaczymy. 

Zoja



21 lipca

"Wodospad" Lauren Kate - recenzja

"Wodospad" Lauren Kate - recenzja
Tytuł: "Wodospad"
Autor: Lauren Kate
Ilość stron: 359
Wydawnictwo: Galeria Książki
Moja ocena: 6/10



Recenzowana pozycja jest kontynuacją „Łzy” - książki, którą czytałam mniej więcej rok temu. Zabierając się więc za „Wodospad” miałam pewne obawy, czy cokolwiek będę pamiętać z fabuły. Na szczęście jednak autorka już na wstępie zaczyna przypominać czytelnikowi wydarzenia z poprzedniej części oraz nakreślać bieg wydarzeń w obecnej.
Ja również spróbuję przytoczyć podstawowe informacje dotyczące tejże historii, aby łatwiej było zrozumieć recenzję. Tak więc seria Lauren Kate opowiada o Eurece - dziewczynie, której łzy mogą zatopić świat. Jej życie nie jest łatwe. Odkąd pamięta musi tłumić emocje, gdyż nie wolno jej zapłakać. Nawet kiedy umiera jej matka, nawet kiedy istnienie traci sens, nawet kiedy jej najlepszy przyjaciel staje się kimś zupełnie innym... W finałowej scenie pierwszego tomu Eureka wylewa dwie łzy, rozpoczynając tym samym apokalipsę i zarazem wznoszenie się zatopionej przed wiekami Atlantydy. Oczywistym jest, że zadaniem dziewczyny w drugiej części historii będzie uratowanie świata i swoich najbliższych. Razem ze swoim ojcem, bliźniętami, jej przyjaciółką Cat oraz Anderem muszą odnaleźć Solona, zaginionego Tragarza Ziarna, który pomoże im w tej trudnej misji.

„Wodospad” jest o wiele krótszy i wydaje się być mniej rozbudowany niż „Łza”. Główna bohaterka odkrywa prawdę o swoim istnieniu, co zmienia jej zachowanie, trudno mi jednak powiedzieć czy na lepsze. W książce brakowało mi rozwinięcia wątku związanego z Anderem. Miłość jego i Eureki zniknęła równie szybko, jak się pojawiła, a ich zachowania zbyt często wzbudzały moją irytację. Zakończenie tej historii jest raczej nietypowe i zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu, ja sama byłam nim nieco rozczarowana. Co do całości książki, to odniosłam wrażenie, że została napisana tylko po to, żeby jakoś zakończyć serię, więc niestety dość ciężko było mi przez nią przebrnąć. Jednak sam pomysł, wykorzystanie Atlantydy, jest czymś nowym, świeżym, co z pewnością zachęca do sięgnięcia po tę serię.



Edelline


16 lipca

"Stalowe Serce" Brandon Sanderson - recenzja

"Stalowe Serce" Brandon Sanderson - recenzja
Tytuł: "Stalowe Serce"
Autor: Brandon Sanderson
Liczba stron: 441
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Mściciele, tom 1


Sięgnęłam po tę książkę właściwie głównie ze względu na okładkę. Wykonana została bardzo realistycznie i uważam, że całkowicie oddaje treść powieści, która przyciąga fanów science-fiction. Fabuła wymyślona przez autora zawiera wiele sytuacji, które w normalnym życiu nigdy nie przyszłyby nam do głowy.
Autor, Brandon Sanderson, urodzony w 1975r., to jeden z wybitnych współczesnych autorów fantastyki. Dwukrotnie został laureatem nagrody Hugo - niezwykle prestiżowej, amerykańskiej nagrody literackiej, przyznawanej za utwory z gatunku science-fiction i fantasy.
Na niebie zaświeciła Calamity. Świat opanowali Epicy. Niektórzy ludzie zaczęli się zmieniać i ujawniać niezwykłe umiejętności. Epicy jednak nie są przyjaciółmi ludzi. Są do nich wrogo nastawieni ze względu na posiadane zdolności - czują nieodpartą potrzebę rządzenia. W mieście znanym kiedyś jako Chicago panuje niezwykle potężny Epik - Stalowe Serce. Nikt go nie pokonał, a Serce jest pewny, że nikomu nie uda się go zwyciężyć. Nawet nikt nie próbuje... Walkę podejmują tylko Mściciele. David, który pragnie dołączyć do Mścicieli, widział jak Stalowe Serce krwawi. Wie, że można go pokonać. To może być początek końca rządów Epików. Czy Davidowi i reszcie Mścicieli się uda? Czy Stalowe Serce zacznie krwawić? Kto jest na tyle silny, żeby odkryć jego słaby punkt? Istnieje ktoś, kto nie boi się Serca? Dowiecie się czytając tę historię.
Mnie ta historia bardzo wciągnęła. Spodobał mi się stworzony przez autora świat. To w pewnym sensie obraz przyszłości, pełen technologii i stali, ale także podziemnych tuneli, w których żyją "zwykli" ludzie i braku słońca. Akcja jest wartka i nie pozwala się nudzić. Czytelnik z zapartym tchem śledzi losy bohaterów, nie mogąc oderwać się od książki, bo nie wiadomo, kiedy coś może się wydarzyć, zmienić, zaskoczyć. Takie właśnie historie lubię!
Książka posiada dość długie rozdziały i średnią czcionkę, ale czytało mi się j dobrze. W każdym rozdziale znajdujemy przesłanie, że każdy może nauczyć się wiary w lepsze jutro oraz walki o siebie i dobry świat. To nie jest trudne, trzeba tylko chcieć.
Bardzo serdecznie polecam tę książkę fanom eksplozji niczym z Terminatora, zaawansowanych technologii i trudnych wątków oraz wielkiej przyjaźni.

Kaja




Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger