Tytuł:
Bidul
Autor:
Mariusz Maślanka
Stron:
272
Wydawnictwo:
Świat Książki
„Bidul”
Mariusza Maślanki to książka, po którą sięgnęłam... szczerze
mówiąc, głównie dlatego, że dostałam ją do zrecenzowania, ale
muszę przyznać, że jej treść była na tyle zajmująca, iż
bardzo skutecznie odwróciła moją uwagę od trajkoczących w
wagonie licealistów oraz zrzędzących emerytek, którym nie
chciałam ustąpić miejsca siedzącego.
Jak
już wspomniałam, autorem powieści jest Mariusz Maślanka, który
poza tym, iż jest całkiem zdolnym pisarzem, oddaje się również
malarstwu. Po szybkim przejrzeniu jego portfolio mogę powiedzieć,
że prace artysty stylem przywodzą na myśl dzieła mistrza takiego
jak Rene Magritte, które mnie osobiście nieco drażnią, przez
swoje odrealnienie. Naturalnie trudno doszukiwać się realizmu w
surrealizmie, ale moje uwagi dotyczą formy przedstawienia, a nie
treści, która dla odmiany jest całkiem intrygująca.
Wracając
jednak do powieści, głównym bohaterem, a zarazem narratorem
książki jest dziesięcioletni Borys Mleczko - chłopiec pochodzący
z małej wsi, wychowujący się w rodzinie patologicznej, do czasu aż
ojciec oddaje jego oraz resztę swoich dzieci do tytułowego bidula.
Miejsce, w którym Borys się znalazł, w założeniu powinno stać się
dla niego azylem, ale w mojej opinii wcale tak się nie dzieje. Choć
zdaniem samego narratora, w bidulu jest mu znacznie lepiej niż w
domu, ja uważam, że nie ma on racji. Oba miejsca oraz zachowania
mieszkających w nich ludzi, zdecydowanie nie sprzyjają rozwojowi
dzieci.
Przeczytanie
zaledwie kilku pierwszych stron lektury wystarczyło, bym utwierdziła
się w przekonaniu, iż książka zdecydowanie nie powinna trafić w
ręce osób poniżej szesnastego roku życia. Tekst jest bowiem przeładowany wulgaryzmami, opisami sytuacji intymnych oraz
patologicznych, przez co momentami nawet ja czułam się zgorszona.
Autor
w sposób bardzo naturalistyczny opisuje poszczególne sytuacje,
myśli oraz uczucia głównego bohatera, co moim zdaniem jest sporą
zaletą utworu. Podoba mi się również to, że Borys jest
przedstawiony jako młody artysta - malarz, rysownik oraz performer.
Innym
ciekawym elementem dzieła są listy, które Borys pisze bez zamiaru
wysłania ich. Nie kieruje swoich słów do żadnej konkretnej osoby, jest to dla
niego sposób „przelania” myśli na kartkę. Mimo tego, iż
listów jest sporo, nie posunęłabym się do stwierdzenia, że utwór
stanowi powieść stricte epistolarną. Jedynie zawiera jej elementy.
Pomijając
samą treść utworu, bardzo podobała mi się jego okładka, która
z pozoru wydaje się być kolorowa, lecz po zdjęciu foliowej
obwoluty, widzimy utrzymane w odcieniach szarości zdjęcie misia
origami. Dostrzegam w tym rozwiązaniu nawiązanie do fabuły.
Generalnie,
książkę oceniam dość pozytywnie. Jestem przekonana, że
przypadnie ona do gustu osobom twardo stąpającym po ziemi, lubiącym
czytać o trudach życia i dlatego przewrotnie polecam ją ludziom
patrzącym na świat przez różowe okulary i bujającym w obłokach.
Jestem przekonana, że zderzenie z tego rodzaju tematyką, będzie
stanowiło dla nich korzystne doświadczenie.
Thea
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz