Mroczna
powieść Marcina Szczygielskiego pt. „Czarny Młyn” daje do myślenia.
Niechętnie sięgałam po książki polskich autorów, jednak wiem, po przeczytaniu
tych prawie 250 stron, że to się zmieni.
Kiedy po raz
pierwszy spojrzałam na okładkę, przestraszyłam się, że ciężko będzie mi tę
książkę przeczytać. Jakież było moje zdziwienie, gdy po pierwszym rozdziale nie
mogłam się od tego tekstu oderwać. Powieść napisana ciekawie, nieco większym
drukiem. Numery stron płynnie prześlizgiwały się jedna po drugiej. Nawet nie
wiem kiedy znalazłam się na 44, a później na 78 stronnicy i tak do samego końca.
Młody Iwo,
czyli nasz główny bohater, opowiada o tym co się dzieje w Młynach, czyli
ich malutkiej wsi. Na początku sielanka. Jednak z czasem, jakimś tajemniczym
sposobem, znikają ludzie, a dookoła dzieją się rzeczy, o których nigdy byście nie
pomyśleli. Od samego patrzenia na stary niedziałający młyn i trakcję linii
elektrycznych, włos jeży się na głowie. Niedziałający – do czasu.
Więcej wam
jednak nie zdradzę, sami sięgnijcie po tę trzymającą w napięciu powieść.
Książka
naprawdę godna polecenia. Wiem, że będę wypatrywała innych tomów tego autora w
księgarniach, również Czarnego Młyna. Jeśli ktoś spotka pana Szczygielskiego,
niech mu serdecznie podziękuje ode mnie za świetny tekst oraz przywrócenie mi
wiary w polskich autorów.
Silvana, 15 lat
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Stentor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz