Tytuł: "Chemia śmierci"
Autor: Simon Beckett
Liczba stron: 333
Sięgnęłam po książkę Simona
Becketta z dwóch powodów: pierwszy- lubię kryminały, drugi –
czytałam Zapisane w kościach tego autora i byłam ciekawa
innych jego książek.
Nie zawiodłam się. Akcja książki
wciąga, nie można doczekać się kolejnych wydarzeń, chociaż są
przerażające. Czytelnik od pierwszych stron staje się uczestnikiem
strasznych, makabrycznych zdarzeń. Zło zdaje się być obecne cały
czas. Ktoś, zapewne mieszkaniec małego miasteczka, jest mordercą
kobiet. Na dodatek okazuje się, że porwane kobiety są najpierw
przetrzymywane, torturowane, okrutnie okaleczane. Kto i dlaczego??
Zagadkę próbuje rozwiązać razem z
policją David Hunter, antropolog sądowy, który przyjechał do
miasteczka kilka lat wcześniej, uciekając od swojej przeszłości,
bólu i nieszczęścia, które go spotkało. Wreszcie zostaje porwana
Jenny, z którą dr Hunter zaczyna się przyjaźnić, która staje
się mu bliska. Czy uda się ją uratować? Zakończenie książki
jest dość zaskakujące. Najgorszy fragment opisuje, jak szaleniec
znęca się nad porwaną Jenny. Ciarki przechodzą na myśl, że ktoś
może z premedytacją robić takie straszne rzeczy drugiemu
człowiekowi. Sporo tu psychologii i emocji, dlatego kto lubi dreszcze
strachu, powinien sięgnąć po Chemię śmierci.
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz