27 września

"Znak Ateny" Rick Riordan - recenzja



Tytuł: Znak Ateny
Autor: Rick Riordan
Liczba stron:
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Olimpijscy Herosi, t. III


Rick Riordan, amerykański pisarz, a kiedyś i nauczyciel, wciąż mnie zaskakuje. Sądziłam, że po serii o Percy’m Jacksonie nie da się napisać równie genialnego cyklu. Jednak chyba się myliłam. Przekonuję się o tym z każdym kolejnym tomem obecnie pochłanianej serii.

Okładka trzeciego tomu hipnotyzuje. Te oczy w tle pozwalają liczyć czytelnikowi na kolejną serię niesamowitych przygód i zwrotów akcji. Skąd ten facet bierze TAKIE pomysły?!  

W tej części na pierwszy plan wysuwa się Annabeth. To jej historia, choć oczywiście pozostali bohaterowie również odgrywają ważne role. Annabeth nie może się już doczekać spotkania z Percy’m. W końcu sześć miesięcy rozłąki, która spotkała parę za sprawą Hery, to nie jest krótka chwila. Choć dziewczyna bardzo się cieszy na to spotkanie, równocześnie jest pełna obaw. Wystarczająco trudne jest to, że Annabeth należy do herosów, których dotyczy przepowiednia siedmiorga. Tymczasem okazuje się, że matka nastolatki, Atena, żąda, by podjęła się wykonania specjalnego zadania. Od lat kolejne pokolenia dzieci bogini próbują ją pomścić, ale żadnemu jeszcze się to nie udało. Wszyscy ginęli w walce. Teraz Atena oczekuje, że Annabeth podejmie wyzwanie i wyruszy w samotną i bardzo niebezpieczną misję. Do tego dochodzą jeszcze gonitwy myśli dotyczące Percy’ego, bo w końcu Annabeth jest także zwykłą dziewczyną, pełną emocji i obaw różnego rodzaju. Martwi się, czy jej ukochany wciąż jest tym samym Percy’m, którego zapamiętała. W końcu przez sześć miesięcy człowiek może się bardzo zmienić… Poza tym co będzie, jeśli chłopak zmienił front i zbratał się z Rzymianami, a ona zostanie sama?...

Annabeth, Piper, Leo i Jason zmierzają do obozu Jupiter okrętem wojennym o nazwie Argo II. Lękają się jednak, że Rzymianie wezmą ich za agresorów, którzy chcą ich zaatakować. Jedyną nadzieją jest to, że na pokładzie znajduje się Jason – również Rzymianin, pochodzący z tego obozu. Drużyna pragnie pogodzić skłócone od lat obozy: grecki i rzymski. Niesnaski te spowodowały, że obozy wcześniej nawet nie wiedziały o swoim istnieniu. Misja, którą mają przed sobą herosi tym razem, jest równie niebezpieczna, jak poprzednie. Muszą oni bowiem zamknąć Wrota Śmierci. Jest jednak jeden problem – zadanie muszą wykonać połączone siły obu obozów. Czy to możliwe, by skłóceni herosi wspólnie wyruszyli w drogę? Czy będą potrafili współpracować?  
  
Liczba wątków w powieści jest zdecydowanie większa niż we wcześniejszych częściach. To sprawia, że można się trochę pogubić, ale w sumie nie trzeba podążać za wszystkimi. Można wybrać te najważniejsze i śledzić losy wybranych bohaterów. Akcja jest niezwykle dynamiczna, jak w poprzednich tomach. Dialogi iskrzą dowcipem. Nie zawiodłam się, choć przecież mówi się, że im dalej jesteśmy w jakiejś serii, tym trudniej autorowi sprostać oczekiwaniom czytelników. Sądzę, że Riordan radzi sobie z tym świetnie i aż trudno uwierzyć po tylu powieściach fantasy z mitologią w tle, ale wciąż wyciąga nowe asy z rękawa! Podoba mi się również to, że jego postacie są tak dopracowane. Znamy bohaterów, jak kolegów z podwórka i dzięki temu tak wciąga nas stworzony przez autora świat. Nie mogę się już doczekać, kiedy otworzę kolejny, czwarty już, tom serii. 

Polecam wszystkim, nawet tym, którzy nie przepadają za mitologią, bo nie wiadomo, czy po lekturze nie zmienią zdania…  

Zoja


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger