Tytuł: „Czas Żniw”
Autor: Samantha Shannon
Gatunek: dystopia
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: SQN
„Czas Żniw” Samanthy Shannon zaintrygował mnie już okładką. Pokazany na niej schemat zawierał tajemnicze symbole, których nie znałam. Otworzyłam pierwszą stronę i… przeczytałam całość w kilka dni.
Książka opowiada o młodej,
19-letniej Madison Paige. Mieszka ona w Londynie przyszłości i oficjalnie
pracuje za marne pieniądze w barze z substytutem alkoholu - tlenem.
Jednakże tak naprawdę całe to zwyczajne, nudne życie jest tylko
przykrywką. Dziewczyna posiada niezwykły dar - potrafi włamywać się
do ludzkich umysłów. Pracuje dla Jaxona Halla, który wykorzystuje ją, by pozyskiwać
różne informacje. Jest na niego praktycznie skazana, gdyż w Londynie, zwanym
teraz Sajonem, władza tępi wszelkiej maści jasnowidzów, jak najgorsze szkodniki.
Pewnego dnia zostaje złapana… I jej koszmar dopiero się rozpoczyna.
Osobiście uważam, że jak na debiutantkę, Samantha
Shannon poradziła sobie nieźle. Stworzyła dosyć ciekawy, lecz niestety na razie
zbyt mało zarysowany świat. Wymyśliła mnóstwo neologizmów opisujących np. klasy
jasnowidzów. Słowa brała zarówno z francuskiego, hebrajskiego, jak i
angielskiego slangu, ale to za mało. Przedstawiony przez nią Londyn i inne
miejsca są szalenie bezbarwne. Nie czuje się ich klimatu, tej szczególnej
atmosfery, trudno je nawet sobie wyobrazić. Niezbyt dobrze poradziła sobie
również z konstrukcją wiarygodnych pod względem psychologicznym bohaterów -
zarówno Madison, jak i Arcturus, jej następny opiekun, nie mają wyraźnie
zarysowanych osobowości, przez co ich działania są w dużej mierze nielogiczne.
Zarazem w książce nie ma nudnych fragmentów, autorka doskonale wie, jak dozować napięcie. Jestem niemalże przekonana, że kolejne części cyklu okażą się warte uwagi, a za parę lat Samantha Shannon będzie naprawdę dobrze pisała. Na razie ,,Czas Żniw” nadaje się głównie na długie, zimowe wieczory.
Zarazem w książce nie ma nudnych fragmentów, autorka doskonale wie, jak dozować napięcie. Jestem niemalże przekonana, że kolejne części cyklu okażą się warte uwagi, a za parę lat Samantha Shannon będzie naprawdę dobrze pisała. Na razie ,,Czas Żniw” nadaje się głównie na długie, zimowe wieczory.
Dagmara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz