Do przeczytania książki zachęciła
mnie jej wyjątkowo „żywa” okładka, ciekawa obwoluta i oczywiście przyjemnie
duża ilość stron. Dzięki tym trzem czynnikom już wiedziałam, że przeczytanie
tego utworu będzie świetną zabawą.
Książka jest napisana w narracji pierwszoosobowej,
co pozytywnie wpłynęło na moją opinię. „Po szóste nie odpuszczaj” to, jak można
się domyślić, szósta część przygód Stephanie Plum - młodej łowczyni nagród
pochodzącej z Grajdołu, to znaczy z mieszkalnej części Trenton. Właściwie, to
główna bohaterka nie jest dosłownie „Łowczynią nagród”, choć tak można w
skrócie nazwać jej zawód, gdyż Stephanie jest agentką do spraw windykacji
poręczeń. Jej praca polega na odnajdywaniu NS-ów (przestępców wypuszczonych z
aresztu za kaucją, którzy potem nie stawili się na rozprawę sądową) i
odstawianiu ich na posterunek policji. Bohaterka mieszka sama (nie licząc
chomika), lecz jej częstym gościem jest Joe Morelli - policjant, z którym ma
przerywany romans. Oprócz szukania typowych NS-ów Stephanie dostaje nowe, superważne
zlecenie, którym jest aresztowanie Komandosa - kolegi po fachu. Bohaterka nie
ma zamiaru wykonać tego zadania i, co więcej, zaczyna nawet pomagać swojemu
„celowi” w rozwiązaniu zagadki morderstwa. W międzyczasie przekomiczna Babcia
Mazurowa wprowadza się do swojej wnuczki. W mieszkaniu robi się coraz ciaśniej,
ale nie stoi to na przeszkodzie, by przygarnąć pod dach również kudłatego Boba,
Zakręta i Dougie’go.
„Po szóste nie odpuszczaj” to
zaskakująco ciekawy utwór, pełen zwrotów akcji, humoru i tajemnic. Pewne
fragmenty rozbawiły mnie do łez. Recenzowany tytuł nadaje się do poczytania w
zimny, deszczowy wieczór, jak i ciepły poranek. W punktacji daję mu uczciwe
8.5/10. Polecam wszystkim - zarówno młodzieży, jak i starszym czytelnikom.
Edelline
Książka ukazała się dzięki wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz