Tytuł:
„Świadek”
Autor:
Nora Roberts
Liczba
stron: 460
Wydawnictwo:
Świat Książki
„Elizabeth Fitch, niezwykle inteligentna,
posłuszna i pilna szesnastolatka żyje według zasad ustanowionych przez zimną,
apodyktyczną matkę. Pewnego dnia dziewczyna postanawia się jej przeciwstawić.
Razem z koleżanką decyduje się na wypad do nocnego klubu, gdzie poznaje
uroczego młodego mężczyznę, mówiącego z rosyjskim akcentem, który zwabia je do
swego domu. To wydarzenie zmienia jej życie raz na zawsze…” - po przeczytaniu
takiego opisu wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę.
Pierwsze
strony powieści są wstępem, historią, która dzieje się dwanaście lat wcześniej.
Natomiast po dwunastu latach Eliabeth wraca jako Abigail Lowery, ukrywa się pod
fałszywym nazwiskiem w maleńkim miasteczku na południu. Jedynym jej towarzyszem
jest pies. Tajemnicza kobieta wzbudza zainteresowanie miejscowego szefa policji,
który po pewnym czasie nie tylko pragnie jej pomóc, ale staje się częścią jej
życia. Czy uda im się być razem mimo przeszłości, która nęka Abigail, która
niszczy jej psychikę, która nie pozwala normalnie żyć? Czy uda mu się uratować kobietę przed niebezpiecznymi ludźmi, przed którymi ukrywa się od dwunastu lat, a którzy
nie mają żadnych zahamowań, aby osiągnąć zamierzony cel? Tego nie zdradzę…, ale
wyrażę swoją opinię.
Sama
nie wiem, co podobało mi się najbardziej. Czy elementy sensacyjno - romantyczne,
czy prosty język, czy może niepewność, co zdarzy się w danym momencie?! Jednego byłam pewna od pierwszej strony, że bardzo polubiłam głównych bohaterów. Ona,
czyli Elizabeth Fitch, a właściwie Abigail Lowery - bardzo inteligentna,
samodzielna, odpowiedzialna, wykształcona kobieta. On, czyli Brooks Gleason,
miejscowy szef policji, wysportowany, zabawny, opiekuńczy. Oni, czyli związek,
który stworzyli, oparty na zaufaniu, przyjaźni, szczerości, a przede wszystkim - miłości. A między nimi
pies - prywatny ochroniarz głównej bohaterki. Czytając książkę miałam momenty, w których
uśmiechałam się, zazdrościłam, byłam rozczarowana zachowaniem bohaterów.
Po prostu przeżywałam wszystko razem z nimi. I mimo, iż autorka wplata wiele nierealnych
elementów, nie przeszkadzało mi to zupełnie. Według mnie jest to dobra książka
dla osób lubiących kryminały. Uważam, że warto poświęcić „chwilkę” na
przeczytanie tych niecałych 500 stron. Polecam!
Ana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz