12 lutego

"Ostatni smokobójca" Jasper Fforde - recenzja

Tytuł: "Ostatni Smokobójca"
Autor: Jasper Fforde
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Sine Qua Non


Po książkę „Ostatni Smokobójca” sięgnęłam ze względu na to, że bardzo fascynują mnie smoki. Opis także zachęcił mnie do przeczytania: „Dwoje ludzi próbowało mnie zabić, grożono mi więzieniem, dostałam szesnaście propozycji małżeństwa, zostałam wyjęta spod prawa przez króla Snodda. To wszystko i jeszcze więcej stało się w zaledwie kilka dni. Nazywam się Jennifer Strange” – więcej nie trzeba było, żebym zdecydowała się na tę książkę. Jasper Fforde jest popularnym brytyjskim powieściopisarzem, który ma polskie korzenie. Być może także to popchnęło mnie w stronę „Ostatniego Smokobójcy”…
Powieść ta opowiada o losach znajdy - Jennifer Strange, która pracuje w instytucie magii. Po zniknięciu pana Zambiniego, to właśnie ona zarządza całym Kazam. Nie jest to łatwe zadanie i nie wszyscy są zadowoleni z tego, że szesnastoletnia dziewczyna dźwiga na swoich barkach tak duży ciężar. Pewnego dnia każdy jasnowidz, który zamieszkuje Królestwo Snodda ma proroczą wizję – ostatni smok wkrótce zginie. W dodatku okazuje się, że Ostatnim Smokobójcą zostanie nie kto inny, jak Jennifer Strange! W ten sposób jej spokojne życie zmienia się całkowicie. Dziennikarze, polityczne intrygi, kłamstwa i propozycje reklamowania produktów – to tylko wierzchołek góry lodowej. Czy dziewczyna poradzi sobie z wykonaniem zadania, jakie zostało jej powierzone? Czy ostatni smok zginie…?
W książce znajdziemy postacie pozytywne, ale także te negatywne. Każda z postaci może wzbudzić w nas różne odczucia, emocje. Osobiście bardzo polubiłam główną bohaterkę – jest to miła, opiekuńcza dziewczyna. W dodatku niezwykle odważna i opanowana. Polubiłam także jej pupila – kwarostwora, który wabi się Kwark. Urocze, pomocne zwierzątko, które (wbrew pozorom) odgrywa w książce ważną rolę. 
Prosty język pozwala na bardzo przyjemne i szybkie przeczytanie książki. Jest pełna humoru, ale także szczypty satyry i krytyki współczesnych ludzi. W książce znajdziemy również ciekawe ilustracje przedstawiające bohaterów (choć wydają mi się zbędne, ponieważ dobra książka powinna zachwycać treścią, a nie oprawą graficzną).
Książka nieco mnie rozczarowała. Sądziłam, że bardziej przypadnie mi do gustu, że znajdę w niej więcej informacji na temat smoków i magii. Styl pisania mnie nie zachwycił  – brakowało mi przede wszystkim rozbudowanych opisów otoczenia, które są tak ważne w powieściach fantasy. Dialogi były dość proste i czasami po prostu nudne. 
„Ostatniego Smokobójcę” polecam wszystkim czytelnikom, którzy interesują się fantastyką. W szczególności młodszym czytelnikom, bo to bez wątpienia książka napisana dla nich – świadczy o tym naprawdę prosty styl pisania i, jak mniemam, ilustracje. Myślę, że przypadnie także do gustu ludziom zabieganym i zapracowanym – pozwoli im na chwilę relaksu. Bo cóż jest lepszym sposobem na odstresowanie się, niż książka, która nie wymaga większego kojarzenia faktów i myślenia?

Mizofobia



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger