Tytuł: "Na imię jej
Rose"
Autor: Christine
Breen
Gatunek: literatura obyczajowa
Liczba stron: 317
Wydawnictwo: ŚwiatKsiążki
seria: Leniwa Niedziela
Po śmierci swojego
męża Iris, zajmująca się ogrodnictwem, nadal próbuje się pozbierać. Cały czas
pamięta o tym, że nie dotrzymała złożonej mu obietnicy. Przyrzekła mężowi przed
śmiercią, że odnajdzie biologiczną matkę ich adoptowanej córeczki.Po niepokojących
informacjach od jej lekarki Iris zdecydowała się wywiązać z umowy. Opuściła dom, znajdujący się w zachodniej części Irlandii, i wyruszyła na
poszukiwania rodziny Rose. Podążając jedynym tropem, jaki posiadała, zawędrowała
aż do Bostonu...
Dziewiętnastoletnia
Rose, studiująca w Londynie, również przeżywała bardzo trudne chwile. Nie
umiała sobie z nimi poradzić. Rozmyślała nad porzuceniem studiów, mimo swojej
wielkiej miłości do gry na skrzypcach.
"Maki
eksplodują niczym korki z butelek szampana, a widok ich jedwabiście czerwonych
wnętrz zapiera ogrodnikowi dech w piersiach. Na twoich oczach w godzinę pąki
rozwijają się w duże kielichy i tak dotrwają aż do rana."
Książka ukazuje wiele problemów, z
jakimi musi radzić sobie na co dzień prawie każdy z nas. Śmierć kogoś
bliskiego, nagłe pogorszenie zdrowia i wiele trudnych decyzji do podjęcia. ,,Na
imię jej Rose” jest książką bardzo ciekawą, emocjonującą, wzruszającą i
strasznie trudno się od niej oderwać. Fabuła była mocno wciągająca. Polecam.
Mąka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz