02 grudnia

"Dziewiąty mag" A.R. Reystone - recenzja


Tytuł: Dziewiąty Mag
Autor: A. R. Reystone
Liczba stron: 532
Trylogia Dziewiąty Mag


Po książkę „Dziewiąty Mag” sięgnęłam ze względu na wiele pochlebnych opinii (choć znalazły się też te negatywne) oraz sam jej gatunek – fantasy. Opis również mnie zaintrygował – w końcu ataki chimer, trolli i cyklopów nie są spotykane w każdej książce. Okładka również mnie urzekła. Ilustracja, jaka się na niej znajduje, wprost mnie zachwyciła. Wydawało mi się, że smok ożył i zaprasza mnie do swojego świata…
Polscy autorzy często są niedoceniani przez czytelników, dlatego postanowiłam sama przeczytać powieść autorki ukrywającej się pod pseudonimem Alice Rosalie Reystone (obcobrzmiące nazwisko jest spowodowane chęcią zaistnienia autorki na rynku zagranicznym) i ją ocenić…

„Smok nie spał. Patrzył na nią przenikliwie zielono-złotymi ślepiami…”
Książka opowiada o Ariel – trzydziestokilkuletniej lekarce weterynarii, która ma ośmioletnią córkę i problemy ze swoim byłym mężem. Kobieta zostaje niemal uprowadzona przez tajemnicze stworzenia i uratowana przez przystojnego, czarnoskórego, elfickiego oficera. Zaproszona do alternatywnego świata przez swego wybawcę – Fabiena, nie wie, co powinna zrobić. Nie chce bowiem porzucić swojej córki i przyjaciół… Wkrótce Ariel poznaje Croya – ogromnego smoka o zielono-złotych łuskach. Razem przechodzą przez portal, gdzie na kobietę nadal czeka niebezpieczeństwo… Ale czy uda jej się ocalić nowopoznanych, ogromnych przyjaciół? Jak potoczą się losy Ariel i smoków? Sięgnijcie po „Dziewiątego Maga”, a sami się tego dowiecie…

Debiutująca pisarka – A.R. Reystone - stworzyła drugi świat, fantastyczną krainę – motyw światów równoległych, który możemy zaobserwować w wielu książkach o tematyce fantasy. Magia jest wszędzie – przenika przez każdy przedmiot. W owej krainie żyje wiele fantastycznych, cudownych stworzeń – zarówno tych dobrych, jak i tych złych. Możemy zatem poznać między innymi elfy, centaury, driady i chochliki. Przed tymi złymi stworami dziewięć miast chronią magiczne kopuły, a dodatkowo Korpus Oficerów wraz ze smokami – potężnymi, świętymi istotami. Niestety, smoki zaczynają słabnąć, a magiczne kopuły stają się coraz cieńsze. Rozwiązaniem problemu, według Naczelnych Magów i wszechwiedzącej Oriany, jest sprowadzenie z równoległego świata osoby z magicznymi zdolnościami, która mogłaby im pomóc. I tak Ariel Odgeon staje się jedyną osobą, która może wspomóc ich krainę (której nazwy nie znam, gdyż nie pojawiła się ona w książce). Reszta kandydatów w tajemniczy sposób znika – ktoś postanowił ich zlikwidować, pozbyć się ich. Niewątpliwie było to spowodowane tym, że ich egzystencja zagrażałaby misternym planom złych mocy, które pragną zawładnąć alternatywnym światem…

Bohaterowie nie mają jakichś szczególnych charakterów (choć można ich z łatwością odróżnić) – za wyjątkiem głównej bohaterki, która wręcz irytuje. Jest stanowczo zbyt idealna – wszystko się jej udaje, posługuje się magią bez żadnego problemu; nie musi ćwiczyć żadnych zaklęć. Jest wszechstronnie uzdolniona, nie ma żadnych wad. Marysuizm wręcz odpycha. Może jest to spowodowane kompleksami samej autorki? Tego niestety nie wiem. Jednak, moim zdaniem, autorzy powinni podchodzić do swoich postaci nieco krytyczniej.I choć jestem w stanie przymknąć oko na przewidywalność wydarzeń, to na zachowanie głównej bohaterki nie. Trzydziestokilkuletnia Ariel zachowuje się bowiem jak głupiutka nastolatka. Zresztą nie tylko ona – Marcus, mężczyzna z którym nawiązała bliższą znajomość, także. Nie zdają sobie oni sprawy z powagi sytuacji, flirtując na każdym kroku.
Podoba mi się to, że autorka wprowadziła magiczne moce i mądre smoki, które mają wiele cech ludzkich. Ponadto system Losowania wzbudził we mnie wiele emocji – to zaskakujące, w jaki sposób działa świat stworzony przez Reystone. Gorzej jest jednak z opisami i to mnie boli. Tutaj autorka się nie postarała. Opisy bohaterów (a raczej ich brak) i otoczenia zupełnie nie zaspokoiły mojej ciekawości. A szkoda, bo to pozwoliłoby mi w większym stopniu przenieść się do tejże krainy… Mimo to uważam, że „Dziewiąty Mag” został napisany prostym, przystępnym językiem i to jest jednym z jego plusów – dzięki temu możemy łatwiej i szybciej przemieszczać się między stronami. Choć język, jakim posługiwali się bohaterowie, mógłby być nieco mniej ubogi…
Wątek miłosny ciągnął się nieubłaganie przez całą książkę, a magia i smoki zeszły niestety na drugi plan, były jedynie tłem. Ze świecą należy szukać książek o tejże tematyce bez dodatku romansu, rozumiem to. Jednak to nie zmienia faktu, że autorka skupiła się głównie na relacjach bohaterki z oficerem, zamiast na problemach krainy. Brakowało mi rozbudowania historii tego miejsca - wzmianka o wielkim magu, który stworzył ten świat, na pewno nie wystarczy. Ponadto brakowało mi informacji o smokach – dlaczego są takie święte i dlaczego ludzie uważali, że obecność kobiet im ubliża?
„Komuś potężnemu o czerwonych oczach bez źrenic bardzo się to nie spodoba…”
Moim ulubionym bohaterem, z którym najbardziej się zżyłam, była… Vivienne! Tak, najbardziej polubiłam smoczycę i jej ciekawy charakter. Croy także wydał mi się miłym smokiem – choć nieco infantylnym. Prawdą jest, że bardziej polubiłam smoki, niż ludzkich bohaterów. Ale może taki był cel autorki? To zastanawiające…
Zaskakuje mnie i zastanawia również intryga Oriany i Severiana względem Ariel i Marcusa. Ciekawi mnie niezmiernie, jak potoczą się ich dalsze losy i czy uda im się być razem, mimo rygorystycznych zasad, jakie rządzą tym światem. Tym bardziej, że zakończenie pierwszego tomu wyraźnie pokazało nam, że Marcus łatwo nie zrezygnuje z kobiety… W głowie mam jeszcze wiele innych pytań. Mam nadzieję, że rozwieje je drugi tom.

Uważam, że książka ma ogromny potencjał. Lekkie potknięcia autorki nic tu nie zmienią – w końcu to debiut Reystone, więc można je nawet wybaczyć. Książkę czytało mi się niezwykle przyjemnie – wzbudziła we mnie wiele emocji, wywołując na mojej twarzy radość i smutek.
Mam nadzieję, że w kolejnych tomach postacie zostaną lepiej przedstawione i przestaną być jedynie cieniami głównej bohaterki. „Zdrada” i „Dziedzictwo” będą zapewne pełne emocji, tak jak pierwszy tom. Nie mogę się już doczekać, gdy będę mogła poznać dalsze losy dziewięciu miast i bohaterów (wliczając w to smoki!).

Książkę polecam wszystkim fanom fantastyki. Szczególnie kobietom, którym (główny) wątek miłosny może przypaść do gustu. Myślę, że do książki należy podejść, jak do lekkiego czytadła po stresującym dniu. Na pewno zaspokoi nieco mniej wymagających czytelników. Ale czy tych bardziej wymagających też? Tego nie wiem. Ale nie żałuję czasu, jaki poświęciłam „Dziewiątemu Magowi” i na pewno sięgnę po kolejne tomy.
                                                                                              Mizofobia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger