Zacznę od tego, że mam pewną awersję
do książek polskiego autorstwa. Zapewne zapytacie teraz „Dlaczego biorę się za
recenzję czegoś, czego nie lubię?” i pomyślicie, że moja opinia o powieści może
być nieprawdziwa, i omylna, ale tak nie jest. „Czworo i kości” opowiada o
czymś, co może sprawić, iż zmienię nastawienie do polskich dzieł.
Książka
napisana przez Kazimierza Szymeczko nie jest jakoś strasznie nowa - wydana
została w 2011 roku, ale historia w niej opisana jest wyjątkowo „na czasie”. We
współczesnym świecie nietrudno o nałóg papierosowy, uzależnienie od narkotyków, dopalaczy, a
nawet od komputera. W tej powieści mowa jest o uzależnieniu od gier RPG i
MMORPG, czyli od komputerowych fabularnych gier sieciowych i tych na płytach,
które można zakupić w sklepie. Podejrzewam, że większość z Was pierwszy raz
dowie się z tej książki o klasycznym RPG - takim, do którego nie jest potrzebny
komputer, tylko wyobraźnia…
„Jak
tu wytłumaczyć matce, że na kilka godzin przenosimy się w inny świat? W takie
miejsce, gdzie można być czarownikiem, rycerzem, wędrownym trubadurem,
krasnoludem, elfem, hobbitem...”
A
wracając do książki, jest ona pisana z perspektywy szesnastoletniego
„Wędrowca”, „Mistrza gry”, który właśnie zaczyna pierwszą klasę liceum. Wraz z
Zosią, Kamilem i Patrykiem przedstawia on nam swój świat, a właściwie dwa
światy: ten rzeczywisty i ten fantastyczny, wyimaginowany świat gry
fabularnej. Nasi główni bohaterowie
potrafią odnaleźć granicę między tymi dwoma wymiarami, jednak Tomek – ich nowy
kolega z klasy - nie. Chłopak jest zagorzałym fanem gier sieciowych, utożsamia
się on ze swoją wirtualną postacią, więc jej utrata jest równoznaczna z utratą
siebie.
„Ale
w życiu, jeśli wyświetli się „game over” - nie ma bonusów, dodatkowych żyć i
powtarzania levelu. Wszystko jest jednocześnie jednorazowe, ostateczne i
niepewne.”
„Czworo
i kości” to typowa powieść o trudach dorastania, uzależnieniach i próbach
samobójczych, ale również o potrafiącej przetrwać wszystko przyjaźni.
Jak dla mnie, książka jest
zdecydowanie za krótka, te 127 stron nie wyjaśnia wszystkich jej zagadek.
Chciałabym się dowiedzieć, co stało się z Tomkiem - czy uwolnił się od
Conana2711 (swojej postaci z gry) i jak wyglądały dalsze sesje klasycznego RPG
prowadzone przez „Wędrowca”.
„Życie
nie ma ceny, szlachetny panie.”
Edelline,
15 lat
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Literatura
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń