Sięgając
po „Wakacyjną tożsamość” autorstwa Lauren Barnholdt i czytając jej opis, miałam
nadzieję, że książka będzie nietuzinkowa i ciekawa. Czy spełniła moje
wymagania?
Książka
ta opowiada o losach Devon Delaney – zwykłej trzynastolatki, która wpakowała
się w nie lada kłopoty. Dziewczyna okłamała bowiem poznaną na wakacjach Lexi.
Ale któż z nas nigdy nie kłamał? Zresztą miała jej nigdy więcej nie spotkać.
Mogła więc spokojnie opowiedzieć jej o swoim fałszywym życiu - że jest jedną z
najpopularniejszych dziewczyn w szkole, chodzi z najprzystojniejszym chłopakiem
w mieście i kumpluje się z popularnymi uczniami. Nikt przecież się o tym
kłamstwie nie dowie, a ona zyska w oczach nowej przyjaciółki!
Nic
szczególnego, prawda? A jednak pierwszego dnia szkoły Devon dostrzega w progu
klasy właśnie Lexi! To nie wróży niczego dobrego… Co Devon powinna teraz
zrobić? Przyznać się i stracić szacunek Lexi? A może… dalej będzie brnęła w kłamstwa?
Jak
nietrudno się domyślić – wydarzenia nabierają tempa. Devon nie chce wyjść na
kłamczuchę, więc jest zmuszona do kolejnych kłamstw i… kolejnych... Kłamstwo ma
jednak krótkie nogi, a główna bohaterka pakuje się w tarapaty i nie wie, jak
powinna się z nich wyplątać...
Lekka
i przyjemna lektura – w sam raz na deszczowe popołudnie przy filiżance herbaty.
Książkę mogę śmiało polecić tym, którzy pragną się zrelaksować i wyłączyć na
chwilę „logiczne myślenie”. „Wakacyjna tożsamość” w ciekawy sposób uczy nas, że
nawet najmniejsze kłamstwo może wyjść na jaw. W końcu podobna historia mogłaby
przydarzyć się każdemu kłamczuszkowi.
Mizofobia~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz