Znacie Stuarta? Kiedy ktoś o nim wspomina, w mojej wyobraźni od razu pojawia się mała myszka. Czy słusznie? Stuart Malutki to drugi synek w rodzinie państwa Malutkich. Wszystko byłoby jak w innych rodzinach, gdyby nie to, że Stuart ma tylko 5 centymetrów wzrostu i wygląda jak... myszka, i jak gryzoń się zachowuje. Dość nietypowy synek, prawda?
Książka zawiera piętnaście rozdziałów, w których śledzimy przeróżne przygody Stuarta. Nieśmiały, ale jednak bardzo sympatyczny mały bohater chwyta za serce od pierwszych stron. Ogólnie myślę, że kiedy bohater książki dla dzieci jest zwierzakiem, jego historia zyskuje dodatkowe plusy. Stuart ma wiele pozytywnych cech. Jest miły, grzeczny, empatyczny i bardzo ciekawy świata. To bohater idealny dla młodych czytelników, którzy mogą dzięki niemu poznać kanon właściwych zachowań.
Przygody, które przeżywa główny bohater, rozgrywają się na przestrzeni kilku lat. Stuart dorasta i dowiaduje się wielu istotnych rzeczy. Wśród przygód trafiają się również niebezpieczne, jak ta, w której Stuart zostaje uwięziony w barce ze śmieciami i grozi mu śmierć, kiedy barka wyrzuci śmieci na środku Atlantyku. Jak Stuart wydobędzie się z tych tarapatów?
Ptaszynka Margalo również nie będzie przez cały czas bezpieczna. Ktoś będzie czyhał na jej życie, o czym poinformuje ją w liściku Życzliwy. Ale nie martwcie się, oprócz chwil grozy czeka na Was spora dawka humoru, a sam Stuart, chociaż tak inny od pozostałych dzieci, ani przez chwilę nie odczuwa, że w jego inności mogłoby być coś niestosownego. Wręcz przeciwnie, czuje się kochany i akceptowany przez wszystkich.
Podsumowując, dzieje się tu sporo i nie ma czasu na nudę. Książka jest do tego pięknie wydana. Znajdziecie w niej niewielkie, ale piękne ilustracje. Trochę przypominają mi te oryginalne z książki o przygodach Kubusia Puchatka. Historia Stuarta Malutkiego z powodzeniem mogłaby być prezentem dla małego czytelnika.
Zojka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz