24 czerwca

"Dziewiąty Mag. Dziedzictwo" Alice Rosalie Reystone - recenzja

Tytuł: "Dziewiąty Mag. Dziedzictwo"
Autor: Alice Rosalie Reystone  
Liczba stron: 544
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia


Po trzecią część trylogii „Dziewiątego Maga” sięgnęłam z czystej ciekawości i chęci dokończenia serii. Bardzo nie lubię porzucać jakichkolwiek serii (zarówno książek, jak i mang/anime), dlatego zdecydowałam się przeczytać „Dziedzictwo” – mimo, że „Zdrada” mnie do tego nie zachęciła.
Jest to powieść fantasy, która (teoretycznie) przenosi nas do świata Dziewięciu Miast (którego jest w tej części mało), przepełnionego magią i stworzeniami wyjętymi wprost z kart fantastycznej opowieści.
W tej części możemy bardziej poznać Amandę – córkę Ariel, która przebywa wraz z Marcusem w realnym świecie. Otwiera się tajemnicze przejście, które zamknąć może tylko potężny mag. Kto nim jest? Co się stanie?

W książce tej jest niewiele o bohaterach, jakich poznaliśmy w poprzednich częściach. Możemy poznać w zamian za to stado bezbarwnych postaci, które zamieszkują kolejny alternatywny świat. W części tej poznajemy intencje ojca i matki Ariel oraz odpowiedzi (lub przynajmniej ich część) na nurtujące nas pytania. Mimo to brakuje mi tu Dziewięciu Miast, bohaterów i smoków. Przeszkadzają mi także nowo poznani bohaterowie, którzy nie mają w sobie niczego ciekawego – ot, szare osoby, które mają za zadanie jedynie zapełnić luki w tej części. 

Książka niesamowicie mnie nużyła – była zdecydowanie najgorszą częścią z całej serii. Brakowało mi w niej przede wszystkim pegazów, które były tak bardzo wychwalane w pierwszej części, jak i smoków – bo przecież to dla nich Ariel zdecydowała się odwiedzić świat Dziewięciu Miast – o których również autorka najwyraźniej zapomniała i zepchnęła na drugi (albo trzeci?) plan.
Chociaż miałam nadzieję, że ta część będzie lepsza od jej poprzedniczek, niestety się zawiodłam, ponieważ czułam, że ta książka jest „oderwana” od całej serii. Inny świat, inni bohaterowie, inne rozwiązania, inna historia. Nic znajomego. W poprzednich częściach dało się zauważyć marysuizm Ariel (który strasznie irytował), natomiast w „Dziedzictwie” bohaterka nie może nic zrobić – jest zupełnie bezradna, zupełnie jakby A.R Reystone odebrała jej wszystkie cudowne zdolności. Nie sądzę, aby takie rozwiązanie było słuszne, ponieważ ta bezradność również może zdenerwować czytelnika…
Nie ocenia się książki po okładce”.
Chociaż cała seria ma bardzo ładną oprawę graficzną, treść już tak bardzo, moim zdaniem, nie cieszy naszych oczu. Styl jest dość przeciętny – czasami nie można było oderwać się od lektury, ale często chciałam zamknąć książkę i już jej nie kończyć – tak bardzo mnie nudziła! Jedynie zakończenie mnie zadziwiło i zaintrygowało – ciekawe, co pomyślał sobie wtedy Marcus…
Seria nie była zła – ale na pewno nie należy do moich ulubionych. Zbyt wiele niedociągnięć oraz bezbarwnych bohaterów (szczególnie w ostatnim tomie) wpływa jednak na moją ostateczną ocenę. „Dziewiątego Maga” mogę polecić na nudne wakacyjne wieczory – ot, aby zabić czas. Nie przywiązałam się do żadnego (z żywych!) bohaterów.

Mizofobia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger