16 kwietnia

"Bidul" Mariusz Maślanka - recenzja

Tytuł: Bidul
Autor: Mariusz Maślanka
Stron: 272
Wydawnictwo: Świat Książki


„Bidul” Mariusza Maślanki to książka, po którą sięgnęłam... szczerze mówiąc, głównie dlatego, że dostałam ją do zrecenzowania, ale muszę przyznać, że jej treść była na tyle zajmująca, iż bardzo skutecznie odwróciła moją uwagę od trajkoczących w wagonie licealistów oraz zrzędzących emerytek, którym nie chciałam ustąpić miejsca siedzącego.
Jak już wspomniałam, autorem powieści jest Mariusz Maślanka, który poza tym, iż jest całkiem zdolnym pisarzem, oddaje się również malarstwu. Po szybkim przejrzeniu jego portfolio mogę powiedzieć, że prace artysty stylem przywodzą na myśl dzieła mistrza takiego jak Rene Magritte, które mnie osobiście nieco drażnią, przez swoje odrealnienie. Naturalnie trudno doszukiwać się realizmu w surrealizmie, ale moje uwagi dotyczą formy przedstawienia, a nie treści, która dla odmiany jest całkiem intrygująca.
Wracając jednak do powieści, głównym bohaterem, a zarazem narratorem książki jest dziesięcioletni Borys Mleczko - chłopiec pochodzący z małej wsi, wychowujący się w rodzinie patologicznej, do czasu aż ojciec oddaje jego oraz resztę swoich dzieci do tytułowego bidula. Miejsce, w którym Borys się znalazł, w założeniu powinno stać się dla niego azylem, ale w mojej opinii wcale tak się nie dzieje. Choć zdaniem samego narratora, w bidulu jest mu znacznie lepiej niż w domu, ja uważam, że nie ma on racji. Oba miejsca oraz zachowania mieszkających w nich ludzi, zdecydowanie nie sprzyjają rozwojowi dzieci.
Przeczytanie zaledwie kilku pierwszych stron lektury wystarczyło, bym utwierdziła się w przekonaniu, iż książka zdecydowanie nie powinna trafić w ręce osób poniżej szesnastego roku życia. Tekst jest bowiem przeładowany wulgaryzmami, opisami sytuacji intymnych oraz patologicznych, przez co momentami nawet ja czułam się zgorszona.
Autor w sposób bardzo naturalistyczny opisuje poszczególne sytuacje, myśli oraz uczucia głównego bohatera, co moim zdaniem jest sporą zaletą utworu. Podoba mi się również to, że Borys jest przedstawiony jako młody artysta - malarz, rysownik oraz performer.
Innym ciekawym elementem dzieła są listy, które Borys pisze bez zamiaru wysłania ich. Nie kieruje swoich słów do żadnej konkretnej osoby, jest to dla niego sposób „przelania” myśli na kartkę. Mimo tego, iż listów jest sporo, nie posunęłabym się do stwierdzenia, że utwór stanowi powieść stricte epistolarną. Jedynie zawiera jej elementy.

Pomijając samą treść utworu, bardzo podobała mi się jego okładka, która z pozoru wydaje się być kolorowa, lecz po zdjęciu foliowej obwoluty, widzimy utrzymane w odcieniach szarości zdjęcie misia origami. Dostrzegam w tym rozwiązaniu nawiązanie do fabuły.

Generalnie, książkę oceniam dość pozytywnie. Jestem przekonana, że przypadnie ona do gustu osobom twardo stąpającym po ziemi, lubiącym czytać o trudach życia i dlatego przewrotnie polecam ją ludziom patrzącym na świat przez różowe okulary i bujającym w obłokach. Jestem przekonana, że zderzenie z tego rodzaju tematyką, będzie stanowiło dla nich korzystne doświadczenie.


Thea


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger