31 października

"Pax. Wodnik", Asa Larsson i Ingela Korsell - recenzja

"Pax. Wodnik", Asa Larsson i Ingela Korsell - recenzja
Tytuł: "Pax. Wodnik"
Autor: Asa Larsson i Ingela Korsell
Gatunek: urban fantasy
Liczba stron:209
Wydawnictwo: Media rodzina
Seria: PAX, tom 6

Nie każdemu los pozwala na bezpieczne i poukładane życie, przepełnione spokojem. Właśnie w przypadku głównych bohaterów serii PAX (czyli Alrika i Vigga) los był bardzo kapryśny. Chłopcy, tak jak w poprzednich częściach, mieszkają w rodzinie zastępczej, zmuszeni do opuszczenia swojego rodzinnego domu, ze względu na matkę, która popadła w nałóg alkoholowy. Trafiają do małej tajemniczej miejscowości, Mariefred. Miejsca pełnego nieodkrytych tajemnic i wszechogarniającej magii. Poznają tam Magnara i Estrid, czyli strażników magicznej i sekretnej biblioteki, uważających ich za wybrańców, którzy przeważą o losach ich wszystkich. W każdej części chłopcy spotykają się z wielkim zagrożeniem. W części szóstej jest to wodnik - czyli mityczny, słodkowodny potwór, zamieszkujący jeziora i uwielbiający pożerać ludzi. W międzyczasie do miasteczka przybywa nowy zarządca zamku Gripsholm, niejaki Jonas Backstorm. Mężczyzna wydaje się naprawdę podejrzany i niezwykle pasuje do opisu zagadkowego potwora. Podczas, gdy upiór grasuje w jeziorze, Estrid szkoli się w posługiwaniu się magią pod czujnym okiem Iris. Właśnie, Iris. Myślę, że mogłabym o niej sporządzić osobną notatkę, a raczej o tym czego o niej nie wiem. Zdecydowanie jest to najbardziej tajemnicza postać na kartach tej książki, dlatego bardzo mnie intryguje.

Przechodząc do głównych bohaterów... Są to dwaj nastoletni bracia, różni od siebie jak ogień i woda. Viggo np. pełen jest nieokiełznanej energii, zazwyczaj decyzje podejmuje pochopnie, ale gdy już coś robi, to z wielkim zaangażowaniem. Bezgranicznie kocha swoją mamę, mimo popełnianych przez nią błędów. Alrik natomiast jest bardziej zdystansowany i spokojny, jednak dla rodziny i przyjaciół, zrobiłby niemalże wszystko. Nie potrafi jednak wybaczyć swojej mamie pomyłek, których popełniła wiele w ostatnich latach.

Ta szwedzka książka od początku ,,zaraża” klimatem , którego nigdy wcześniej nie spotkałam w innych seriach. Jest tutaj nutka grozy i tajemniczości, jak również problemy zwyczajnych, jednakże w pewnym sensie niezwykłych, nastolatków. Chłopcy mają trudną przeszłość. Ojcowie porzucili ich, a matka wpadła w depresję i swoje żale zaczęła topić w dużej ilości alkoholu. Często wpadają w kłopoty, choć nigdy tego nie planują. Są jak magnes na nieszczęścia. 

Warto wspomnieć także o wyraźnym podziale na dobro i zło, które często występuje w tego typu książkach. Tutaj jednak główny antagonista, a może antagonistka, jest postacią, o której nie wiemy absolutnie nic, oprócz tego, że usilnie próbuje pozbyć się ze swojej drogi kruczych braci i doprowadzić do osłabienia magicznej bariery biblioteki. Mogę domyślać się tylko, co stanie się, gdy ten chytry plan się ziści.

Książkę czyta się błyskawicznie zarówno przez wartką akcję, jak i dużą czcionkę. Rozwija się ona własnym tempem, czasem wolnym, czasem szybkim, aby w kulminacyjnym momencie wybuchnąć z ogromną siłą i powalić czytelnika spektakularnym zakończeniem, pozostawiającym z masą pytań, przez co jeszcze bardziej chce się sięgnąć po następne części. Autorki, tworzące te fikcyjne realia, czerpały garściami z mitologii skandynawskiej, jak i ze szwedzkich wierzeń ludowych. To oraz cały wykreowany przez nie świat nadaje tej serii wcześniej już wspomnianego przeze mnie niepowtarzalnego klimatu i zdecydowanie działa na jej korzyść.

Na sam koniec element, bez którego według mnie książka nie mogłaby istnieć. Mam tu na myśli wspaniałe ilustracje, stworzone przez Henrika Jonssona, zawodowego rysownika, który tworzył między innymi dla kultowego wydawnictwa DC Comics takie serie, jak ,,Batman” i ,,Suicide Squad”. Jego prace idealnie wpasowują się i łączą z tym, co wykreowały Asa i Ingela. 

Chciałabym z ogromną przyjemnością polecić tę książkę przede wszystkim miłośnikom fantasy i zagadek. Myślę, że znajdą tu coś dla siebie także wielbiciele komiksów. Pamiętajcie, że jest to książka typowo rozrywkowa, więc po przeczytaniu jej nie zaczniecie dumać i główkować, nie doszukiwałabym się tutaj także żadnych wzniosłych cytatów. Za to możecie spotkać się tutaj z prostym, ale przyjemnym i młodzieńczym humorem, który jest miłym dodatkiem do całości. Mogę zapewnić was, że miło spędzicie czas przy tej lekturze i z pewnością nie będziecie się nudzić.

Kinga


26 października

"Książka Racheli" Sisel Værøyvik - recenzja

"Książka Racheli" Sisel Værøyvik - recenzja
Tytuł: "Książka Racheli"
Autor: Sisel Værøyvik
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Media Rodzina
Seria: Gorzka czekolada



Po tragicznej śmierci rodziców Ella wraca z Nowego Jorku do rodzinnego Bergen, aby zająć się pogrzebem i uporządkować sprawy majątkowe. Część starej willi rodziców wynajmuje Rachela, starsza pani, której specyficzny styl bycia odpycha Ellę, ale też wzbudza jej ciekawość. Wkrótce młoda kobieta zostaje wciągnięta w niesamowitą historię życia, rozgrywającą się w kliku krajach w ciągu dziesięcioleci. Wszystko zaczyna się w chwili, gdy mała Żydówka Rachela zostaje wraz z bratem wysłana przed prześladowaniami nazistów z Bratysławy do Norwegii.”

Dokładnie tak, jak możemy przeczytać w opisie książki na jej okładce, lektura rozpoczyna się od podróży głównej bohaterki Elli do swoich rodzinnych stron. Dziewczyna otrzymała telefon z informacją, że jej rodzice ulegli tragicznemu wypadkowi. Oboje zginęli na miejscu. Podróż do domu jest dla Elli bardzo trudna, nie tylko ze względu na okoliczności, ale przede wszystkim na to, że od wielu lat w nim nie była. Nie miała dobrych relacji z rodzicami, nie utrzymywała z nimi kontaktu, nie rozmawiała od lat. Mimo wszystko jest ich jedyną córką, jedyną spadkobierczynią i musi zmierzyć się z demonami przeszłości. Już w momencie przekroczenia progu domu wracają do bohaterki obrazy z przeszłości. Zaczyna się dla niej trudny czas… Ella dowiaduje się od ciotki, że część domu rodziców wynajmuje starsza pani, którą ma okazję poznać w dniu przyjazdu. Starsza pani, Rachela, ma ogromną prośbę do Elli. Prosi ją, aby ta spisała jej historię. I tak też się dzieje. Czytelnik jest świadkiem niesamowitej, ale też wzruszającej historii Racheli.

Rachela jest Żydówką, która w momencie wybuchu wojny jest jeszcze małą dziewczynką. Jej rodzice podejmują decyzję, aby Rachela i jej o kilka lat starszy brat wyjechali do Norwegii, do obcych ludzi, którzy mają się nimi zaopiekować. Jak straszna musiała to być dla tych rodziców decyzja! Wysłać swoje małe dzieci do obcych ludzi, do obcego kraju, wiedząc, że prawdopodobnie nigdy już się nie spotkają. Decyzja ta uratowała jednak życie Racheli. Dziewczynce udało się przetrwać wojnę i po jej zakończeniu wróciła do „normalnego” życia, podjęła pracę i założyła rodzinę. W swoim życiu musiała wiele razy zmierzyć się z przeciwnościami losu, z przykrościami ze strony innych ludzi. Musiała podejmować trudne decyzje i walczyć o siebie i swoją rodzinę. Czy jej się udało? Czy po takich przeżyciach, których doświadczyła jako dziecko, można jeszcze prawidłowo funkcjonować? Jak skończyła się jej historia? Czy kiedykolwiek odnalazła rodziców? I co stało się z jej bratem? Na te wszystkie pytania znajdziemy odpowiedzi w książce.

Zachęcam do lektury. Książki, których głównym tematem jest II Wojna Światowa są w ostatnim czasie dosyć popularne, i z jednej strony podobne do siebie, a z drugiej zupełnie różne. W każdej z nich wojna ukazana jest z innej perspektywy, widziana innymi oczami. Ale nie ulega wątpliwości, że bohaterowie tych książek są ofiarami tego okropnego czasu. I tak właśnie stało się z Rachelą. Książka wzruszyła mnie bardzo i uświadomiła mi, że ofiarami wojny nie byli tylko Żydzi w gettach oraz obozach koncentracyjnych, ale również małe dzieci żydowskie, które co prawda przetrwały wojnę w ukryciu, ale straciły wszystko…

Ana


24 października

"Zawsze ktoś patrzy" Joy Fielding - recenzja

"Zawsze ktoś patrzy" Joy Fielding - recenzja
Tytuł: "Zawsze ktoś patrzy"
Autor: Joy Fielding
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Świat Książki


Książka Joy Fielding „Zawsze ktoś patrzy” jest to thriller psychologiczny. Główną bohaterką książki jest Bailey Carpenter, która pracuje w jednej z najlepszych firm prawniczych w Miami, jako detektyw.
Na początku poznajemy Bailey jako kobietę sukcesu. Pracuje w renomowanej firmie, ma własne mieszkanie... jednakże jest samotna. Rozstała się z chłopakiem, brat jest uzależniony od narkotyków. Oprócz tego rodzice, którzy zmarli kilka lat temu, pozostawili po sobie duży majątek, który jak się potem okaże, wprowadzi chaos w rodzinie.
Bailey, jako pracownica firmy detektywistycznej, wykonuje swoje obowiązki rzetelnie. W chwili obecnej zajmuje się śledzeniem mężczyzny, który zalega z płaceniem alimentów. W środku nocy, z lornetką ukryta w krzakach, obserwuje mężczyznę. Skupiona na wykonaniu obowiązków, będąc jednocześnie w pracy, pada ofiarą gwałciciela. Jej życie zostaje wywrócone do góry nogami.
Od tej pory zaczyna się jej walka o każdy dzień. Nawiedzają ją niekończące się koszmary, związane z otaczającym ją światem, ze wspomnieniami i z samą sobą. Bailey zadręcza się ciągłym odtwarzaniem tej nocy i poszukiwaniem tego, kto to zrobił. Jedyne, co pamięta z tamtej nocy, to miętowy zapach płynu do płukania ust u gwałciciela, buty firmy Nike… oraz słowa, które wypowiedział gwałciciel „Powiedz, że mnie kochasz”.
Nie potrafi oddzielić snu od jawy. Paniczny strach nie pozwala na powrót do dawnego życia. Całe dnie spędza na kąpielach, chodzi po domu z nożycami w dłoni. Panicznie boi się opuścić swój apartament. Jej jedyną „rozrywką” staje się obserwacja przypadkowego lokatora budynku naprzeciwko. Zauważa sąsiada – przystojnego narcyza i kobieciarza. Z czasem orientuje się, że on też ją obserwuje…
Niestety, jak to bywa w takich przypadkach, policji trudno jest ustalić, kto zgwałcił Bailey. Zbyt mało danych sprawia, że śledztwo tkwi w miejscu. W takim przypadku Bailey sama decyduje się odszukać sprawcę. Ale ta decyzja doprowadzi do szeregu wstrząsających wydarzeń, które podważą jej wiarygodność w Policji i doprowadzą ją na skraj obłędu.
Dla niej każdy mężczyzna w butach Nike jest podejrzanym… Oprócz tego Bailey otrzymuje w nocy tajemnicze telefony, w których głos powtarza frazę, którą usłyszała z ust gwałciciela „powiedz, że mnie kochasz”.
W poszukiwania włączy się jej przyjaciółka wraz z 16-letnią córką. Odwiedzają również tajemniczego narcyza...
Do ostatnich stron książki, autor trzyma nas w napięciu. Nie daje żadnych wskazówek, które mówiłyby o winie tego konkretnego człowieka.
Tak, jak życie zaskakuje nas codziennie, tak autor książki zaskoczy nas na kilku ostatnich stronach. Ani my, jako czytelnicy, ani Bailey jako ofiara, nie spodziewa się,kto był tym gwałcicielem…
Beta


21 października

"Brama piekieł" Bill Schutt, J.R. Finch - recenzja

"Brama piekieł" Bill Schutt, J.R. Finch - recenzja
Tytuł: "Brama piekieł"
Autor: Bill Schutt, J.R. Finch
Gatunek: thriller, kryminał
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: HarperCollins Polska


Powieść "Brama piekieł" to według mnie książka przygodowo-fantastyczno-historyczna. Podczas lektury odnalazłam w niej bowiem elementy każdego z wymienionych przeze mnie gatunków.
Główny bohater to kapitan R. J. MacCready, naukowiec o cechach charakteru Indiany Jonesa. Akcja toczy się głównie w brazylijskiej dżungli, w roku 1944. Trwa wojna, w której Niemcy zaczynają ponosić pierwsze porażki. To powoduje, że Niemcy wraz z japońskimi naukowcami, próbują stworzyć bombowiec międzykontynentalny, który ma zrzucić na teren Stanów Zjednoczonych i Rosji broń biologiczną. Pojawiają się fanatyczni Niemcy, bezgranicznie oddani Hitlerowi, oraz piloci na czele z Hanną Reitsch, która ma dowodzić eskadrą samobójców. Nasz główny bohater zaś ma wyruszyć w misję ratowania Europy przed tymi szaleńcami. Sam jest po stronie bliskich mu osób i nie ma już nic do stracenia. Kiedy pojawia się w dżungli, odnajduje swojego przyjaciela, botanika Boba Thorna, na którego pogrzebie wygłaszał mowę pożegnalną. Okazuje się jednak, że człowiek, którego uważał za zmarłego, żyje i poślubił jedną z czarownic z plemion żyjących w dżungli Yanni. Dzieją się tam dziwne, mrożące krew w żyłach historie, giną ludzie i zwierzęta. Kiedy MacCready ich odnajduje, wszystkie osoby są pozbawione krwi, która wypływa z nich strumieniami, a na ciele widoczne są dwie rany kłute. Ludzie z plemion tam żyjących twierdzą, że to chupacabry, czyli mistyczne wampiry. Jaka jest prawda? Czy kapitanowi uda się odkryć prawdziwych zabójców? I co z Niemcami i ich bronią biologiczną? Czy przyjaciel MacCready'ego z żoną pomogą mu w tej nieprawdopodobnej misji? W trakcie lektury pytania i wątpliwości mnożą się w szybkim tempie.
Przeczytaj koniecznie! Jeśli lubisz przygody i dreszcz strachu wieczorem, ta lektura będzie jak znalazł. Wciąga "żywcem" i nie puszcza do ostatniej strony. Polecam każdemu. "Brama piekieł" to książka warta każdej minuty poświęconej na jej przeczytanie. Wejdź do tej bramy, a nie pożałujesz!

Kasia   


17 października

"U Pana Boga pod gruszą" Monika Orłowska - recenzja

"U Pana Boga pod gruszą" Monika Orłowska - recenzja
Tytuł: "U Pana Boga pod gruszą"
Autor: Monika Orłowska
Gatunek: literatura współczesna
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Replika


Książka "U Pana Boga pod gruszą" to opowieść o życiu ludzi, toczącym się w miejscowości Nowa Biała. Główna bohaterka to Helena Dupont, która zmienia nazwisko na Nowak. Zmiana nazwiska to dopiero początek zmian w jej życiu, które następują po chemioterapii i po porzuceniu jej przez życiowego partnera Tymona. Helena otwiera domostwo dla wszystkich, którzy chcą odpocząć od wielkiego miasta w agroturystycznym miejscu pełnym zwierząt i osób, które potrafią słuchać i same są "poharatane" życiowo. Tomasz, była gwiazda telewizji, która odsiedziała wyrok w więzieniu, teraz zaczyna na nowo żyć. Franek, odrzucony przez swoje środowisko. Bożena i jej dziesięcioletnia córka z zespołem Downa, obie wyrzucone z domu. Wymieniłam tylko kilka osób spośród postaci pojawiających się na kartach powieści. Każda ma swoją historię, która w tym niecodziennym miejscu, jakim jest dom Heleny, może mieć szczęśliwe zakończenie. Wyjątkowość tych osób i ich wpływ na innych powoduje, że mogą stać się lepsze, a tym samym ich życie powinno się pozytywnie odmienić. 

Książka ma podtekst religijny, ale mnie osobiście to nie przeszkadzało podczas lektury i polecam ją każdemu wierzącemu i niewierzącemu. Mimo że na okładce znajduje się pytanie od autorki "Czy wierzysz? Jeśli nie, odłóż tę książkę". Nie zgadzam się z tym. Uważam, że ta książka to potwierdzenie, że nie wiara w Boga, a ludzie są samą wartością i to stosunek do innych określa nas samych. 
Polecam tę książkę, gdyż według mnie pozwala ona popatrzeć na ludzi i zadać sobie pytanie "Czy JA jestem w stanie komuś pomóc?" Czasem wystarczy rozmowa, obecność przy kimś, kto tego właśnie potrzebuje. Chwila zadumy nad tą lekturą z pewnością pomoże czytelnikowi zajrzeć do swego wnętrza i przemyśleć, co jest dla niego najważniejsze. 
Przeczytaj tę powieść, bo możesz odkryć coś nowego, czego jeszcze o sobie nie wiedziałeś. Poznać swoją lepszą stronę.

Kasia


13 października

Prezenty dla biblioteki to fajna rzecz!

Prezenty dla biblioteki to fajna rzecz!

Kolejne prezenty już dotarły! Dziękujemy klasom IIE i IC!

11 października

„Trollhunters: Łowcy trolli” Guillermo del Toro oraz Daniel Kraus - recenzja

„Trollhunters: Łowcy trolli” Guillermo del Toro oraz Daniel Kraus - recenzja
Tytuł: „Trollhunters: Łowcy trolli” 
Autor: Guillermo del Toro oraz Daniel Kraus 
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 382 
Wydawnictwo: Galeria Książki


Śluz, wnętrzności, krew, pot, broń i, nieoczekiwanie, miłość – wszystko to oznacza legendarne walki z trollami. Jim Sturges żyje wraz z ojcem na przedmieściach San Bernardino, jednak to życie jest pełne strachu. Pan Sturges jest bardzo opiekuńczy, co wiąże się z traumatycznym przeżyciem sprzed 45 lat, kiedy jego ukochanego brata Jacka porwały tajemnicze kreatury. W dodatku Jim, ze swoim jedynym przyjacielem Tubem, jest prześladowany przez szkolną gwiazdę futbolu. Jego życie się odmienia, kiedy zaczyna zauważać dziwne postacie, pragnące go złapać. Akcja sięga zenitu, kiedy porwany przez potwora spod łóżka, trafia do świata trolli, w którym ku jego zdziwieniu spotyka wujka Jacka, a później w krótkim czasie Jim zostaje Łowcą Trolli...

Nie jestem fanką tego rodzaju fantastyki, ale „Łowcy Trolli” to idealny przykład, że warto próbować nowych rzeczy. Powieść wciągnęła mnie na zabój i rozkochała w sobie. Ze smutkiem kończyłam czytać ostatnie kartki tej powieści. 

Opis wydarzeń tworzy wspaniałą aurę, dzięki której sami chcielibyśmy pojawić się w centrum akcji. Rozdziały średniej długości, a czcionka ułatwia szybkie i wygodne czytanie. Dodatkowym, ogromnym, plusem jest grafika! Okłada pozornie banalna, jednak po przeczytaniu mogę stwierdzić, że idealnie pasuje do opisywanej historii. Ale to nie koniec – miłym zaskoczeniem było również kilka kolorowych kart, na których przedstawione były postaci oraz miejsca akcji, po to, aby czytelnik mógł porównać swoje wyobrażenie z pomysłem autora. Element na pewno jest wspaniałym dodatkiem do lektury. 

Niezaprzeczalnie genialną książkę polecam fanom i nie fanom historii o trollach. Absolutnie nie spodziewałam się, że to dzieło tak mocno na mnie wpłynie, dlatego po prostu polecam każdemu, kto jest spragniony przerażającej przygody. „Łowcy Trolli” dostają ode mnie szkolną szósteczkę! :)

Kaja


11 października

''Ostatnia zagadka" Krzysztof Petek - recenzja

''Ostatnia zagadka" Krzysztof Petek - recenzja
Tytuł: ''Ostatnia zagadka"
Autor: Krzysztof Petek

Gatunek: literatura młodzieżowa, przygodowa
Liczba stron: 170
Wydawnictwo: Siedmioróg

Seria: Porachunki z przygodą, tom 5


Po książkę tę sięgnąłem, ponieważ poleciła mi ją pani bibliotekarka, a że lubię książki przygodowe, to czytało mi się ją bardzo przyjemnie. 
Jest to opowieść o czwórce przyjaciół, którzy starają się odnaleźć zaginioną dziewczynę i wplątują się w świat sekt religijnych, fanatyków i przestępców. Podczas tej przygody muszą rozwiązać wszystkie zagadki guru, kierującego sektą, która mami młodych ludzi i wciąga ich w swoje szeregi. Dodatkowo guru wykrada z laboratorium śmiercionośnego wirusa i grozi jego rozpyleniem, jeśli nie otrzyma 100 mln dolarów.

Akcja w książce toczy się bardzo szybko. Jedynie na początku jest kilka momentów trochę monotonnych, ale w późniejszej części akcja przyspiesza i nie zwalnia już do samego końca. Warto więc czytać dalej. Każdy rozdział jest podzielony na kilka części, a autor często przechodzi z jednego miejsca do drugiego, korzystając z tego właśnie podziału rozdziałów. Bohaterowie i ich przeszłość są przedstawiane stopniowo, co sprawia, że książkę czyta się jeszcze zachłanniej, pragnąc jak najlepiej poznać postacie. Według mnie najciekawszym momentem jest ostatnia konfrontacja głównego bohatera z guru, której jednak nie będę tu streszczał, aby nie zdradzić zakończenia. Musicie przekonać się sami!

Książka jest ciekawa i wciągająca, dlatego zdecydowanie polecam ją każdemu, kto lubi akcję, humor i przygodę.

Janek


11 października

Gadżety z kolekcji Agnieszki Osieckiej dla najlepszych recytatorów!

Gadżety z kolekcji Agnieszki Osieckiej dla najlepszych recytatorów!
Dzisiaj przyszła do nas fantastyczna przesyłka, którą po prostu musimy się pochwalić! Kto już widział nową limitowaną kolekcję Agnieszki Osieckiej w Empiku, ten wie, co nas tak zachwyciło we wspomnianej przesyłce. Znajdowały się tam bowiem gadżety z tej właśnie kolekcji, które Empik ofiarował nam na nagrody w organizowanym w marcu konkursie recytatorskim! Dlaczego Agnieszka Osiecka? Ponieważ właśnie w marcu przypadnie 20 rocznica śmierci artystki i chcemy w związku z tym przybliżyć naszym uczniom jej twórczość. Nie możemy się już doczekać konkursu i związanych z nim dodatkowych atrakcji.
Bardzo dziękujemy za piękne nagrody dla najlepszych recytatorów! 

11 października

Drugi prezent urodzinowy już jest!



Dziękujemy klasie IA! :-)

10 października

"Dziewiąty grób" Stefan Ahnhem - recenzja

"Dziewiąty grób" Stefan Ahnhem - recenzja
Tytuł: "Dziewiąty grób"
Autor: Stefan Ahnhem

Gatunek: kryminał
Liczba stron: 528
Wydawnictwo: Marginesy
Seria: Fabian Risk, tom 2


Powieść kryminalna Stefana Ahnheima "Dziewiąty grób" to historia śledztwa prowadzonego przez Fabiana Riska z policji szwedzkiej oraz śledztwa prowadzonego przez Dunję Hongaard z duńskiej policji. 
Fabian zostaje poproszony przez swojego szefa o rozwikłanie zagadki zniknięcia szwedzkiego ministra sprawiedliwości. Pomaga mu koleżanka z wydziału kryminalnego, Malis Rehnberg, która jest w siódmym miesiącu ciąży, i która poniesie bardzo wysoką cenę za to, że praca jest jej "życiem" i nie potrafi zrezygnować z niej, mimo że jej lekarz i mąż kategorycznie się temu sprzeciwiają. 
W Danii dochodzi do zabójstwa żony pewnego celebryty i tu Dunja przejmuje inicjatywę, ale i ona natrafia na opór zarówno ze strony kolegów, którzy uważają, że szef ją faworyzuje, jak i ze strony szefa, który okazuje się być nieodpowiednią osobą do kierowania wydziałem kryminalnym. Tymczasem giną kolejne osoby, które zostają pozbawione poszczególnych organów, chociaż wydawało się, że obydwa śledztwa są prawie rozwiązane, a zabójcy schwytani. To zarówno Risk, jak i Dunja twierdzą, że za zabójców uważane są niewłaściwe osoby. Jaka więc jest prawda? Kto jest zabójcą? I czy uda im się wyjść bez szwanku z tej opresji? A co z rodziną Riska, która przeżywa kryzys? Risk jest w pracy od świtu do nocy, a Sonja, jego żona, przygotowuje się do wystawy, w związku z czym wyprowadziła się do swojej pracowni. Jego dzieci, Matylda i Teodor, bardzo cierpią z tego powodu...
Polecam tę powieść, ponieważ trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej kartki. To wielowątkowy thriller, który zaskakuje i pozwala się nudzić ani przez chwilę.

Kasia 



10 października

"Alchemik" Paulo Coelho - recenzja

"Alchemik" Paulo Coelho - recenzja
Tytuł: "Alchemik"
Autor: Paulo Coelho
Tłumacz: Basia Stępień, Andrzej Kowalski
Gatunek: powieść, literatura współczesna
Liczba stron: 212
Wydawnictwo: Drzewo Babel



Alchemik to opowieść o podążaniu własną ścieżką i wierze, że mamy wpływ na własny los. 
Ponieważ od pewnego czasu rozważałam przeczytanie tej książki, ucieszyłam się z okazji do napisania jej recenzji, lecz również trochę zaniepokoiłam myślą, że przyjdzie mi ocenić utwór, który wiele osób uważa za arcydzieło. Mogę jednak napisać, że nie zawiodła się treść tej książki. Jest to opowieść o młodzieńcu, pasterzu imieniem Santiago, który wyrusza przez życie i świat, by przeżyć swoją legendę tak, jak radził mu pewien niezwykły i tajemniczy zarazem człowiek. W trakcie podróży poznaje on wiele osób i ich spojrzeń na świat oraz przeżywa wiele przygód. Kim jest tytułowy Alchemik? Nie zdradzę tej tajemnicy, by nie odebrać wam możliwości odkrycia tego samodzielnie. Powieść Paula Coelho skojarzyła mi się z „Małym Księciem” Antoine'a de Saint Éxupery'ego. Te utwory wydały mi się podobne ze względu na uniwersalność prawd, zawartych w opisywanej wyprawie przez wszechświat lub świat i życie głównego, dopiero poznającego życie bohatera. 
W „Alchemiku” występuje narracja trzecioosobowa, wiele pięknych sformułowań, plastyczny obraz przedstawionego świata i drogi jaką przez świat i życie odbywa młodzieniec, a także każdy z nas. Książkę czyta się przyjemnie i lekko, mimo nie zawsze łatwych lekcji, które warto przemyśleć. Skłania do refleksji, ukazuje nauki życia i świata. Uważam, że można wiele zyskać, jeśli spróbuje się zgłębić wartości ukazane w „Alchemiku”. Myślę, że zrozumiałam wiele, lecz zapewne nie wszystko. Poza tym każdy czytelnik może zinterpretować tę powieść na swój sposób i dostrzec piękno naszego świata, na które autor chce zwrócić nam uwagę. Nie jest to dzieło idealne, bo takowe nie istnieją, ale jest warte poświecenia mu czasu i myśli, by spróbować lepiej zrozumieć wszechświat i samego siebie. Mimo, że utwór ten nie odmienił w błyskawiczny sposób mojego życia, rozumiem w jaki sposób mógł zmienić życia innych. Chciałabym wprowadzić w swoje życie niektóre lekcje z tych, które otrzymał młodzieniec, lecz nie wiem czy dam radę. Ale z pewnością spróbuję. Ten utwór przekazuje wagę różnych wartości, lecz ja za najważniejsze uważam wiarę we własne siły i marzenia, które tylko my możemy spełnić, umiejętność życia w zgodzie ze wszechświatem czy też podążania własną ścieżką. Każdy ma prawo marzyć na swój własny sposób, warto jednak dążyć do spełnienia marzeń. To morał, jaki ja zyskałam z lektury tej powieści. Mam nadzieję, że zachęciłam was do przeczytania tej książki, ja planuję przeczytać inne utwory tego autora, gdyż urzekł mnie jego sposób ukazywania spraw moralnych. 

Julia Dziechciarz


06 października

Pierwszy prezent urodzinowy już jest!

Pierwszy prezent urodzinowy już jest!
Stało się, pierwsza książka na urodziny biblioteki już do nas dotarła. Chcecie wiedzieć, jaki to tytuł i która klasa go podarowała? Ułóżcie puzzle ;-)






provided by flash-gear.com

04 października

,,Miejsce na ziemi” Umi Sinha - recenzja

,,Miejsce na ziemi” Umi Sinha - recenzja
Tytuł: ,,Miejsce na ziemi”
Autor: Umi Sinha
Gatunek: Literatura piękna, obyczajowa
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Marginesy


Własne miejsce na ziemi jest marzeniem wielu. Miejsce, gdzie w końcu poczujemy pełnię szczęścia, będziemy czuć się potrzebni i należycie docenieni. Myślę, że wszyscy szukamy takiego miejsca, tak samo jak główna bohaterka książki, Lila Langdon, która w wieku zaledwie 12 lat była świadkiem  prawdziwej  tragedii. Przy zaproszonych na uroczystą kolację gościach jej matka wręcza ojcu prezent, w formie ręcznie haftowanego obrusu. To co stało się później, czyli samobójstwo popełnione przez jej ukochanego ojca, przesądziło o losie dziewczynki. Opuściła ona rodzinne, tętniące życiem  Indie i przeniosła się do deszczowego Sussex w Wielkiej Brytanii, do ciotecznej babki Wilhelminy. Tu Lila, wciąż przepełniona bólem spowodowanym utratą rodziców, poznaje historię swojej rodziny. Kryje ona wiele tajemnic oraz skrywanego przez lata cierpienia.

Powieść od samego początku trzyma w napięciu. Wszystko co rozgrywa się na kartach tej książki, związane jest  z ludzkimi uczuciami oraz tragediami, które dotykają nas w życiu. Trudna miłość, strata, przynależność, własna tożsamość, wiara, uprzedzenia - to tylko niektóre z przedstawionych wartości . Myślę jednak, że jest to książka przede wszystkim o przeszłości, z którą bardzo trudno się pogodzić, a jeszcze trudniej o niej zapomnieć.

,,Wtedy po raz pierwszy to czuję: ciężar przeszłości, który nas przytłacza. Dostrzegam, że choćbyśmy się starali, nie mamy szans zerwać pęt i pokierować własnym życiem.”

Autorka, tworząc ten fikcyjny świat, nie zapomniała także o historii XX w. (w którym toczy się akcja książki). Nie jest ona podana w natarczywy sposób, wręcz przeciwnie, tworzy spójny wir wydarzeń, a czasem idealne tło. Możemy tu przeczytać o ruchu sufrażystek, skolonizowanych Indiach, oczyma Brytyjczyków, a co za tym idzie licznymi próbami wyrwania się Hindusów spod ich jarzma. Ważną rolę odgrywa tutaj także I Wojna Światowa, choć przedstawiona z perspektywy cywila, jest równie okrutna i bezwzględna, co z perspektywy żołnierza. Możemy przekonać się jakie instynkty może obnażyć w człowieku wojna, strach i cierpienie. Sądzę, że ta historia mówi nam, abyśmy uczyli się od naszych przodków i starali się nie popełniać tych samych błędów, bo choć wmawiamy to sobie od wieków, nie jesteśmy nieomylni.
Nie można nie wspomnieć także o świetnie wykreowanych bohaterach. Są oni bardzo wyraziści, pełni różnorakich uczuć, a przede wszystkim bardzo ludzcy. Umi Sinha świetnie radzi sobie z użyciem przeskoków czasowych, co potęguje napięcie, a przede wszystkim naszą ciekawość. Osobiste listy Cecily (babki Lily) oraz dzienniki Henry‘ego (ojca Lily) wzbudzają wiele pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Czytając tę książkę czułam się, jakbym układała puzzle, kawałek po kawałku, do momentu powstania pełnego, zachwycającego obrazu. Równie fascynujący jest los Lily, która obwinia się za wszystko, co ją dotyka. Twierdzi, że każdy, prędzej czy później ją opuści, dlatego stara się do nikogo nie przywiązywać. Często wraca także myślami do przeszłości, starając się rozwiązać tajemnice z nią związane. Jej życie, choć wydaje się spokojne, jest pełne niewiadomych, z którymi musi się zmierzyć.

,,Miejsce na ziemi” jest to dzieło zdecydowanie pobudzające do refleksji, głębszego zastanowienia się nad sobą i swoją przeszłością. Jest to historia pełna miłości, tajemnic, namiętności, zemsty oraz przynależności. Napisana z ogromnym wyczuciem oraz delikatnością. Piękna, a zarazem pełna cierpienia i wzruszeń. Fikcyjne losy bohaterów idealnie współgrają z faktami historycznymi. Zakończenie pozostawia sporo miejsca na domysły, a także dla naszej nieograniczonej wyobraźni. Gorąco polecam wszystkim, którzy chcą poznać indyjską kulturę, a także skłonić się do rozmyślań, a uwierzcie mi będzie o czym.
                                                                                                                Kinga



04 października

Rymowanki wypożyczanki

Rymowanki wypożyczanki
Co zrobić, kiedy w bibliotece nie ma możliwości, by uczniowie spacerowali między regałami? Prezentować co jakiś czas kolejne partie księgozbioru w tej widocznej dla nich części :-)

Można zachęcać do lektury przy pomocy rymowanek ;-)





03 października

"Jaki kamień taki cios" Ewa Przybylska - recenzja

"Jaki kamień taki cios" Ewa Przybylska - recenzja
Tytuł: "Jaki kamień taki cios"
Autor: Ewa Przybylska
Liczba stron: 117
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Akapit Press


"Jaki kamień taki cios" zaczyna się zwyczajnie. Jest ciepłe lato, Wanda - główna bohaterka książki - siedzi na plaży zapatrzona w morze, jednak tak naprawdę go nie widzi. Przed oczami ma jezioro ze swoich wspomnień i tragedię, której była świadkiem, której nigdy nie będzie w stanie zapomnieć. Dziewczyna nie rozumie jednak, co tak naprawdę widziała, dlaczego wydarzyło się to, co się wydarzyło. Nie daje jej to spokoju.

Wanda jest córką reżysera filmowego. Otaczają ją sławni ludzie - aktorzy, dziennikarze, ale ona gardzi tą pogonią za pieniędzmi i sławą.
Główna bohaterka jest nad wyraz dojrzała. Cechuje ją również odwaga, upór i szczerość. Mówi co myśli, często nie bacząc na konsekwencje. Dąży do wyznaczonego sobie celu. Do prawdy. Czy uda jej się rozwikłać tajemnicę tragedii z przed lat? I co spotka ją po drodze?

Książka pisana jest dość specyficznym językiem. Zmusza to czytelnika do głębszego wczytania się i szukania sensu słów pomiędzy wierszami. Zwraca jednak uwagę na to, jak łatwo jest zatracić siebie w dzisiejszym świecie. Gonimy za pracą, pieniędzmi i sławą, wspinamy się po szczeblach kariery zawodowej, zapominając o najbliższych, o tym co jest naprawdę ważne. Pewnego dnia po prostu budzimy się, nie wiedząc już, kim jesteśmy. Myślę, że warto przeczytać powieść pani Ewy Przybylskiej. Poznać historię Wandy, aby uświadomić sobie tych kilka życiowych prawd.



Edelline


03 października

"Gry i zabawy z dawnych lat" Katarzyna Piętka - recenzja

"Gry i zabawy z dawnych lat" Katarzyna Piętka - recenzja
Tytuł: "Gry i zabawy z dawnych lat"
Autor: Katarzyna Piętka
Ilustracje: Agata Raczyńska
Gatunek: poradniki
Liczba stron: 128
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia


Spoglądając na tę książkę w Internecie miałam wrażenie, że jest niewielka. Okazało się jednak, że jest sporych rozmiarów. I dobrze, bo całość, to znaczy słowo od autorki, teksty wyliczanek i wierszyków, zasady gier i zabaw oraz ilustracje, komponuje się przepięknie. Pomysł naprawdę chwytliwy (lepszy niż pokemony!), ubrany w cudne ilustracje retro, co sprawia, że pozycja ta nadaje się zarówno dla młodszych, jak i dla starszych. A dla tych całkiem dorosłych to wspaniała wycieczka w przeszłość, do lat dzieciństwa. Sama odnalazłam tu wierszyki i wyliczanki, które szczątkowo pamiętałam z przedszkola. Nieocenione są również krótkie i jasne zasady każdej gry. To skarbnica wiedzy na temat podwórkowych szaleństw, która przyda się każdemu, kto marzy o tym, by oderwać się od ekranu komputera czy telewizora, zostawić telefon w jakimś zapomnianym kącie i po prostu poczuć się znowu dzieckiem. Dla rodziców to idealne narzędzie do nauczenia dzieci prawdziwej zabawy. Dla dzieci to antidotum na nudę, która w dzisiejszych czasach bardzo szybko dopada naszych milusińskich. Dwa ognie, trzepak, guma do skakania, głuchy telefon, klasy, skakanka czy "zośka" - to jest to, co z pewnością zainteresuje osoby w różnym wieku. Dla mnie hitem jest opis gry w gumę. Wyrysowane stópki, prezentujące sposób skakania, są przesłodkie.
Książka nadaje się na prezent. Jest pięknie wydana, a twarda oprawa ochroni jej karty na długo. Dzięki podziałowi gier na podgrupy, można szybko znaleźć to, co nas interesuje i od razu wypróbować! Bawić można się od razu, ponieważ w opisach pojawiają się łatwo dostępne przedmioty, potrzebne do zabawy, czyli kreda, kamienie czy patyczki. 

K@sia


03 października

Akcja komunikacja!

Akcja komunikacja!
Pojawiło się w szkole kolejne miejsce, dzięki któremu możemy się komunikować z naszymi czytelnikami - GAZETKA ŚCIENNA. To świetna sprawa, móc powiesić na gazetce informacje o konkursach, rankingi, propozycje i wszystko to, czym chcemy się podzielić. Mamy nadzieję, że będzie to gazetka często oglądana i czytana! Aktualnie znajdują się tam wszystkie regulaminy konkursów z okazji miesiąca bibliotek.


02 października

"Biblioteka dusz" Ransom Riggs - recenzja

"Biblioteka dusz" Ransom Riggs - recenzja
Tytuł: "Biblioteka dusz"
Autor: Ransom Riggs
Gatunek: fantastyka, literatura młodzieżowa
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Media Rodzina
Cykl: Pani Peregrine, tom 3


"Niech optaszność nad nami czuwa."

Nie mogłam już doczekać się trzeciego tomu historii o Pani Peregrine i osobliwych dzieciach. Tom pierwszy i jego kontynuację pochłonęłam z wypiekami na twarzy, więc nic dziwnego, że liczyłam bardzo na równie spektakularny finał.

Gwoli przypomnienia, nasz główny bohater to Jacob Portman, czyli, jak sam siebie określił, "chłopak z zadupia na Florydzie". 
Już pierwsze zdanie powieści elektryzuje i absorbuje całą uwagę czytelnika, bo oto Jacob, wraz ze swoją osobliwą ukochaną, "płomiennoręką" Emmą, i równie nietypowym - GADAJĄCYM! - psem, Addisonem, stoją oko w oko z głucholcem. Chłopak wyczuł w potworze chęć mordu, ale na szczęście potrafił go powstrzymać przed atakiem. W jaki sposób? Jacob w końcu też jest osobliwcem i potrafi panować nad głucholcami, wydając im rozkazy w ich języku. Problem w tym, że nie ma pojęcia, jak to robi... To zdecydowanie utrudnia wykonanie i tak już karkołomnego zadania, na które porwała się cała trójka. W wyniku wydarzeń, mających miejsce w drugim tomie, których skutkiem było porwanie ymbrynek i osobliwych dzieci, Jacob, Emma i Addison wyruszyli im na pomoc, nie bacząc na czyhające na nich niebezpieczeństwa. Czasu na akcję ratunkową mają niewiele, góra 2 - 3 dni, bo osobliwcy poza swoimi pętlami bardzo szybko się starzeją...

Jacob i Emma podążają za Addisonem, który potrafi wyczuć trop porwanych przyjaciół. Jego osobliwy węch doprowadza ich na przystań w zatoczce Tamizy, gdzie poznają podejrzanego typa, Sharona. Mężczyzna, z pewnymi oporami, zabiera ich do najstraszniejszej chyba dzielnicy Londynu, a jednocześnie pętli czasu, nie bez powodu zwanej Diabelskim Poletkiem. Czy rejs z Sharonem to dobry pomysł? Trudno zgadnąć, ale nasi bohaterowie raczej nie mają innego wyjścia. 

"Problem z różnicą między brakiem rozsądku a kompletną głupotą polega na tym, że często nie wiadomo, po której jesteś stronie, dopóki nie jest za późno."

Płynąc przez Diabelskie Poletko nie mogą nadziwić się wszechobecnej nędzy. To naprawdę straszne miejsce. Do tego nie mają pojęcia, co sądzić o Sharonie. Czy im pomoże czy raczej wyda upiorom? Czy coś knuje udając tylko chęć pomocy? W takiej dzielnicy, jaką jest Diabelskie Poletko, gdzie wszystko właściwie jest dozwolone, trudno czuć się bezpiecznie... 

"Wszyscy mamy swoje demony."

Sprawę komplikowało to, że śladem Jacoba i reszty ferajny podążał wciąż głucholec, którego chłopakowi przypadkowo udało się sparaliżować na pierwszych kartach książki. Jego zamiary były raczej jasne - zabić ekipę ratunkową. Kiedy wreszcie, po różnych perturbacjach, trójka śmiałków dotarła do twierdzy, w której przetrzymywani byli ich przyjaciele, głucholec również się tam pojawił... Jakby tego było mało, nie mieli pojęcia, jak dostać się do środka. Czy znajdą sposób, by wkraść się tam niepostrzeżenie? Kim jest Bentham i co łączy go z Panią Peregrine? Do czego służy pantransportikum i czy uda się je uruchomić? Uprzedzam, że z każdym rozdziałem pytań przybywa...

Jeśli czytaliście poprzednie dwa tomy, z pewnością kojarzycie pojęcie Abaton - w skrócie to wyjątkowa pętla, do której osobliwcy wędrowali po śmierci. Porównana przez Emmę do... biblioteki dusz. Mówi się, że to tylko legenda, ale czy na pewno...? Bo... gdyby to była tylko baśń, to Caul raczej nie zadawałby sobie tyle trudu z porywaniem dwunastu ymbrynek, nieprawdaż? Ale, ale... czy dwanaście ymbrynek wystarczy, by zdobyć władzę nad uśpionymi duszami nieżyjących od lat osobliwców? Kolejne niewiadome nie pozwalają wprost oderwać się od lektury...

Pochodzę z pokolenia, w którym żywe i prawdziwe było zawsze powiedzenie, że nie ocenia się książki po okładce i nadal tak uważam. Nie zmienia to jednak faktu, iż okładki tej serii są fantastycznie tajemnicze i mroczne. Stanowią nierozerwalną całość z pomysłem na fabułę i wprost nie wyobrażam sobie wydania z innymi okładkami! Dodatkowo do tego tomu dołączone jest zdjęcie w kolorze sepii z informacją dla czytelnika na odwrocie. To swego rodzaju ulotka. Nie zdradzę, co jest tam napisane, musicie przeczytać sami...

Niesamowite jest to, że wykorzystane w powieści zdjęcia osobliwców są autentyczne i pochodzą z prywatnych kolekcji różnych osób. Każde kolejne zdjęcie, świetnie wplecione w fabułę, niejednokrotnie wywoływało u mnie dreszcz emocji. 
Bywa tak, że kolejne tomy jakiejś historii są słabsze od pierwszego, jakby pisane na siłę, ale tym razem nie zawiodłam się. Było tu wszystko, czego można oczekiwać od dobrej powieści - wartka akcja pełna zwrotów, sukcesywnie budowane napięcie i świetnie nakreślone postaci. Przyznam, że przez całą tę historię kołatała mi się gdzieś z tyłu głowy nadzieja na to, że autorowi uda się w jakiś sposób połączyć parę nietypowych ukochanych z dwóch światów. Czy się udało? O tym cicho sza, bo byłby to spoiler :-) 

A na koniec mój ulubiony cytat z tego tomu, o zasadach rządzących w Diabelskim Poletku:

"- Czy cokolwiek jest tu nielegalne? – spytał Addison.
- Przetrzymywanie książek z biblioteki. Dziesięć batów za dzień opóźnienia, i to tylko w wypadku wydań w miękkich okładkach."   
      
Polecam gorąco cały cykl. Nie zawiedziecie się!

Zoja



Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger