30 stycznia

"Spirit Animals: Polowanie" Maggie Stiefvater - recenzja

"Spirit Animals:  Polowanie" Maggie Stiefvater - recenzja
Autor: Maggie Stiefvater
Tytuł: "Spirit Animals:  Polowanie"
Liczba stron: 300
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal, Wydawnictwo Wilga


Po drugi tom serii Spirit Animals sięgnęłam ze względu na chęć kontynuacji tej serii i przekonania się, czy pomysł z tym, aby każdy kolejny tom został napisany przez innego autora, na pewno jest dobry. Zostałam zaskoczona pozytywnie…
Abeke, Meilin, Conor i Rollan wciąż udoskonalają swoje umiejętności wojenne, aby móc pokonać wrogów, pracują także nad swoimi więziami ze zwierzoduchami. Starają się jak mogą, chociaż są tylko jedenastolatkami. Odnalezienie talizmanów Wielkich Bestii jest najważniejszą rzeczą. Wróg również ich szuka i nie spocznie, do czasu aż nie dostanie ich w posiadanie. Niebawem bohaterowie muszą wyruszyć na kolejną niebezpieczną wyprawę. Czy jednak i tym razem dopisze im szczęście…?
Drugi tom, napisany przez Maggie Stiefvater, przypadł mi do gustu o wiele bardziej niż pierwszy, autorstwa Brandona Mulla. Wydaje się bardziej dopracowany, dynamiczny i fascynujący, niż jego poprzednik. Chociaż akcja gna do przodu szybko, niezmiernie cieszy mnie to, że opisy walk zostały przedstawione w dość szczegółowy sposób – dzięki temu mogłam wyobrazić sobie, jak one przebiegały. Co więcej, towarzyszyła temu ta nutka niepewności – nie było wiadomo, która strona zwycięży.
Pomysł na dalszy ciąg fabuły bardzo mi się spodobał i zaskoczył. Zakończenie również daje do myślenia. Chociaż minęło już kilka godzin od przeczytania książki, cały czas leżę i zastanawiam się, jak potoczą się dalej losy bohaterów.
Bohaterowie (mimo, że wciąż irytuje mnie to, że mają jedenaście lat i zostali przedstawieni tak dojrzale) nabrali więcej charakteru i wreszcie (!) zaufania do siebie. Można by rzec, że nawiązała się więź przyjaźni – nie do końca, ale jest o niebo lepiej, niż w pierwszym tomie.
Pokochałam z całego mojego mrocznego serduszka zwierzoduchy. Naprawdę, urocze stworzenia, gotowe do poświęceń i towarzyszenia swoim sojusznikom, nawet gdy ci ich odrzucają (przykładem może być panda należąca do Meilin, dziewczynki, która przez obie części wydawała mi się dość zadufana w sobie). Szczerze mówiąc, o wiele bardziej polubiłam zwierzoduchy od dziecięcych bohaterów. Cóż, może dlatego, że od dziecka wolałam spędzać czas ze zwierzętami?
Książkę polecam młodszym fanom fantastyki – tak samo jak pierwszy tom, od którego moim zdaniem warto zacząć swoją przygodę z tą serią (i zauważyć, jak bardzo różnią się style obojga autorów).
                                                                                                                Mizofobia



30 stycznia

"Spirit Animals: Zwierzoduchy" Brandon Mull - recenzja

"Spirit Animals: Zwierzoduchy" Brandon Mull - recenzja
Autor: Brandon Mull
Tytuł: "Spirit Animals: Zwierzoduchy"
Liczba stron: 300
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal, Wydawnictwo Wilga


Po książkę tę sięgnęłam ze względu na jej oprawę graficzną, która jest doprawdy przepiękna i magiczna oraz zachęcona poprzez sam opis, który mówi, że jest to lektura obowiązkowa dla fanów „Władcy Pierścieni”. Wysoko postanowiona poprzeczka, nie powiem. Tym bardziej, że jestem zagorzałą fanką tolkienowskich dzieł i powieści fantasy.
Lamparcica Uraza, wilk Briggan, panda Jhi i sokolica Essix – Czworo Poległych z piętnastu Wielkich Bestii - niegdyś dołączyły do ludu Erdas walcząc w bitwie z Pożeraczem. Oddały swe życie, by uratować kontynenty. Powróciły jednak, gdy ludzkość znowu ich potrzebowała.
Dzieci, które skończyły jedenasty rok życia musiały napić się Nektaru, dzięki któremu mogły przywołać swojego zwierzoducha, czyli zwierzę, które łączyła z człowiekiem nadzwyczajna moc. Dzięki tym stworzeniom wyostrzały się zmysły ludzi, chociaż same zwierzoduchy mogły mieć własne zdolności. Nie każde dziecko jednak przywoływało swojego zwierzoducha. Abeke, Connorowi, Meilin i Rollanowi się to jednak udało – co więcej, ich zwierzoduchy wyróżniały się wśród zwierzoduchów innych ludzi… Razem ze swoimi nowymi przyjaciółmi, których przywołały, muszą ocalić świat przed niechybną zagładą i zniszczeniem – ich zadaniem jest pokonanie Pożeracza. Jednak czy im się to uda…?
Fabuła nie jest skomplikowana, książkę czyta się szybko i przyjemnie. Przenosimy się w malownicze krainy razem z jedenastoletnimi bohaterami… Właśnie, jedenastoletnimi - to jest jednym z minusów tej książki, bowiem wypowiedzi bohaterów są nad wyraz dojrzałe, jak na ich wiek. To doprawdy może zirytować czytelnika, jednak nie na tyle, żeby zaniechać dalszego czytania. Kolejnym minusem jest brak nici porozumienia wśród jedenastolatków – traktują siebie raczej w oziębły, chłodny sposób. To dziwne, że brak tutaj zaufania, czy też wątków przyjaźni. Tym bardziej, że są oni w wieku, kiedy poczucie bliskości z drugą osobą jest potrzebne.         
Mimo, że „Zwierzoduchy” to nie fantastyka z górnej półki, sam pomysł na fabułę jest ciekawy i naprawdę wciągający. Bohaterowie nie są „szarzy”, wyróżniają się na tle postaci drugoplanowych i mają odróżniające je od siebie charaktery i zachowania, co mnie satysfakcjonuje (mimo, że sprawa ich wieku niesamowicie mnie irytuje, naprawdę!).   
W książce nie brakuje akcji, jest pełna przygód i zwrotów (niekiedy niestety przewidywalnych), miłym zaskoczeniem może być również brak wątku miłosnego, który również potrafi niezmiernie irytować czytelnika w książkach o tematyce fantastycznej. Chociaż nie podoba mi się w dalszym ciągu to, że brak w niej wątku przyjaźni.
Warto również wspomnieć, że seria Spirit Animals to niespotykany projekt wydawniczy – każdy tom pisze inny autor. Czy jednak style nie będą od siebie zbytnio odbiegać…? Czas pokaże.
Reasumując, książka jest warta przeczytania podczas wolnego weekendu, kiedy chcemy się zrelaksować i nie nastawiać na powieść zmuszającą nas do myślenia – bowiem „Zwierzoduchy” taką na pewno nie są. Myślę, że pozycja ta przypadnie do gustu głównie młodszym czytelnikom oraz tym, którzy lubią wartką akcję, szybkie tempo i, jak wspomniałam wyżej, książki nie zmuszające do myślenia. Czy jest ona jednak obowiązkową lekturą fanów „Władcy Pierścieni”, jak głosi opis? Moja odpowiedź: stanowczo nie.

Mizofobia


28 stycznia

"Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy" James Bowen - recenzja

"Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy" James Bowen - recenzja
Tytuł: "Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy"
Autor: James Bowen
Liczba stron: 282
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia



Sięgnęłam po to książkę, ponieważ uwielbiam wszelakie opowieści o zwierzętach. Szczególnie przyciągnął mnie jej tytuł, bo skojarzył mi się z filmem pt. „Marley i ja”. Historia ta oparta jest na faktach, co też mnie skusiło do przeczytania tej wspaniałej książki. 
Sama akcja rozgrywa się wczesną wiosną 2007 roku. Główny bohater mieszka w domu w Tottenham, w północnej części Londynu, przydzielonym mu przez opiekę społeczną. James stoczył się z dobrej drogi z wielu powodów, lecz z mojego punktu widzenia winą były trudne warunki, w jakich się wychowywał. Przyłożyły się też do tego narkotyki. Pewnego dnia, wracając z przyjaciółką do domu, James na jednej z wycieraczek w budynku zauważa leżącego rudego kotka. Od razu zwraca uwagę na jego zły stan zdrowotny. Przygarnia kota wiedząc, że sam ledwo wiąże koniec z końcem. Boi się, że nie będzie mógł zadbać o jego życie, skoro sam zniszczył swoje. Jednak się odważa i tak zaczyna się ich wspólna przygoda będąca walką z trudnym losem. 
Styl powieści z łatwością przemówi do młodzieży. Jest napisana nowoczesnym stylem.  Nie jest to trudna literatura, czyta się ją bardzo przyjemnie. Najbardziej w książce spodobał mi się fakt, że James nie miał prawie nic, a zapewnił zwierzęciu ciepły kąt, jedzenie, leczenie i miłość, której brakowało kotu. Książka spodoba się na pewno każdemu miłośnikowi czworonogów. 

Asia


28 stycznia

"Zakochani" Rosie Rushton - recenzja

"Zakochani" Rosie Rushton - recenzja
Tytuł: "Zakochani"
Autor: Rosie Rushton
Liczba stron: 168
Wydawnictwo: Akapit Press


"Zakochani" to książka, która od razu wydała mi się lekką lekturą do przeczytania po długim dniu w szkole - można się przy niej zrelaksować. Opowiada ona historię paczki przyjaciół, którzy wspierają się wzajemnie w trudnych chwilach, spędzają razem czas i, co także istotne, żywią do siebie silne uczucia. Autorka wystawia nastoletnią miłość dwójki bohaterów na próbę, czy ich uczucia są wystarczająco silne żeby przetrwać? W międzyczasie Chloe zmaga się z problemami w domu. Czy jest na tyle odważna i dojrzała, aby stawić im czoła? Czy w tej sytuacji może także liczyć na pomoc przyjaciół?
Perypetie bohaterów do złudzenia przypominają nam nasze życie. Przecież każdy z nas kiedyś przeżył swoją pierwszą miłość, każdy z nas musiał zmierzyć się z problemem, który wcale nie był taki łatwy do rozwiązania, każdy potrzebował pomocy przyjaciół w trudnym momencie.
Książka nie tylko jest przyjemna do czytania, ale jest także wzruszająca i pouczająca. Bardzo mile mnie to zaskoczyło, polecam więc "Zakochanych" wszystkim, którzy potrzebują chwili wyciszenia ;-)


Julia, 16 lat


26 stycznia

"Droga umarłych" Kevin Brooks - recenzja

"Droga umarłych" Kevin Brooks - recenzja
Autor: Kevin Brooks
Tytuł: "Droga umarłych"
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Media Rodzina


Kolejne pytania, kolejne niewiadome, kolejne śmierci i morderstwa... Dokąd prowadzi droga umarłych? 
Kevin Brooks w książce będącej z założenia mieszanką kryminału i powieści grozy wprowadza nas w mroczny świat z pozoru łatwych do rozwiązania zagadek, których rozwikłanie staje się nie lada wyzwaniem. 


"Droga umarłych", początkowo trochę nudna, około setnej strony nabiera tempa i robi się naprawdę intrygująca w finale, a to wszystko za sprawą porachunków, zagadek, tajemnic i kolejnych bohaterów, wprowadzanych przez autora, reprezentantów mrocznego świata. Dzieje się tak też za sprawą Umarłego, który choć pojawia się już w pierwszym zdaniu powieści, swą tożsamość zdradza nam dopiero, gdy akcja przyśpiesza. 
Niemal każdy z bohaterów "Drogi umarłych" skrywa jakąś tajemnicę. Sekrety z przeszłości powodują, że czytelnik traci poczucie bezpieczeństwa, nie rozpoznaje do końca intencji postaci i nie wie, komu można zaufać, a kogo należy się obawiać, choć trzeba przyznać, że w niektórych fragmentach powieści, szczególnie w opisach, nastrój grozy autor buduje dość nieudolnie, budząc raczej uśmiech niż przestrach w czytelniku lubującym się w kryminałach czy thrillerach. Przykładem niech będzie choćby naturalistyczny opis Umarłego czy miejsca, w którym znaleziono ciało Rachel, a do którego wyruszają dwaj jej młodsi bracia, sfrustrowani nieudolnością i opieszałością działań policji.
Wiele do życzenia pozostawia warstwa językowa powieści. Zbędne powtórzenia ("Trafiliśmy do martwego świata. Martwego i zimnego", "Wiedział, że wszystko ma swój czas i miejsce. I że na to czas jeszcze przyjdzie") oraz przydługie opisy i dialogi ze zbędnymi wulgaryzmami odciągając uwagę czytelnika od właściwej akcji, bynajmniej nie budzą ani nie podtrzymują przy tym zamierzonego napięcia. 
Ostatecznie "Droga umarłych" to powieść, po którą można sięgnąć w długie zimowe wieczory, a fragmenty niczym z pogranicza jawy i koszmarnego snu rekompensują opisane powyżej niedociągnięcia.

Ola


24 stycznia

"Myślę, więc gram" Andrea Pirlo, Alessandro Alciato - recenzja

"Myślę, więc gram" Andrea Pirlo, Alessandro Alciato - recenzja
Autorzy: Andrea Pirlo, Alessandro Alciato
Tytuł: Myślę, więc gram
Liczba stron: 256 (w tym 8 stron zdjęć)
Wydawnictwo: Sine Qua Non


Na tym świecie żyło i nadal żyje wielu wyśmienitych piłkarzy. Jednak nie każdy może się pochwalić tak niesamowitą historią kariery, jak Andrea Pirlo.

Książka „Myślę, więc gram” ma na celu ujawnienie nam sekretów jednego z najlepszych pomocników i playmaker’ów na świecie. Ja osobiście mogę wymienić dwie bardzo duże zalety tego tytułu: niesamowita szczerość, a także niemała ilość humoru. Życie Pirla jest nam przedstawione bez żadnych tajemnic i niedomówień, jak na przykład rozdział, gdzie dowiadujemy się, że Andrei nigdy nie interesowała Złota Piłka, bo chciał on jedynie dalej doskonalić swoje umiejętności.

Resumując, książka „Myślę, więc gram” jest pozycją obowiązkową dla każdego fana piłki nożnej. Nie będę ukrywał, że spora czcionka z interlinią i krótkie rozdziały to również zaleta dla czytelników. O wiele przyjemniej się czyta niż tzw. pockety. 
Jest to autobiografia, więc jestem przekonany o tym, że została napisana z duża dokładnością i dbałością o szczegóły. Dzięki temu możemy poznać Andreę Pirla takim, jaki jest naprawdę. Polecam!

Aleks

21 stycznia

"Własny pokój" Barbara Ciwoniuk - recenzja

"Własny pokój" Barbara Ciwoniuk - recenzja
Tytuł: "Własny pokój"
Autor: Barbara Ciwoniuk
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: Literatura

seria: Plus minus 16


Miałam już okazję przeczytać kilka książek z serii "Plus minus 16", a panią Ciwoniuk znam z takich tytułów, jak "Musisz to komuś powiedzieć" czy "A jeśli zostanę", które wypożyczyłam wcześniej w naszej szkolnej bibliotece, więc bardzo chętnie wzięłam kolejną książkę tej autorki do recenzji. 
Jest to historia bardzo życiowa, jakie zazwyczaj wybiera do swoich książek ta pisarka. Nie ma tu szybkich zwrotów akcji, ani trup nie ściele się gęsto. Głównymi bohaterami są dwaj gimnazjaliści: Zachary i Alfons. Zach to dziecko z tzw. "dobrego domu", ale nie jest on wolny od problemów. Jego rodzice się rozwiedli i chłopak mieszka teraz z matką, a ojciec pojawia się w jego życiu co jakiś czas, aby szybko znów zniknąć. Alfons (Alfi) ma trudniej, bo pochodzi z rodziny patologicznej i z wszystkim musi radzić sobie sam, tak, jak potrafi. Chłopcy zaprzyjaźniają się, mimo tego, że pochodzą z tak różnych światów. A może właśnie dlatego? Co ich czeka? Czy Zach pomoże Alfiemu? I czy Alfi przyjmie wyciągniętą dłoń przyjaciela?  
W powieści podoba mi się to, że choć poruszone są trudne tematy, to autorka nie zapomniała również o podsunięciu różnych rozwiązań. Nie zostawiła bohaterów samym sobie. Prostym językiem opowiada o sprawach naprawdę trudnych.
Bardzo ładnie wydana, jak zresztą cała ta seria. Twarda okładka, porządnie szyte kartki, duża czcionka. Czytało mi się świetnie! Polecam wszystkim, którzy lubią książki "z problemami". Nie tylko nastolatkom, ale również starszym czytelnikom.

M.

Książkę można kupić w Hurtowni i Księgarni Taniej Książki w Tuliszkowie.

21 stycznia

"Dwaj mężczyźni i ona" Ewa Nowacka - recenzja

"Dwaj mężczyźni i ona" Ewa Nowacka - recenzja
Tytuł: "Dwaj mężczyźni i ona"
Autor: Ewa Nowacka
Liczba stron: 112
Wydawnictwo: IBIS


Czytałam już kilka książek autorstwa Ewy Nowackiej i podobały mi się, więc byłam pewna, że i ta historia mi się spodoba. Nie zawiodłam się, choć książka jest bardzo cieniutka. Jest to historia współczesna, taka trochę z życia, choć muszę przyznać, że dość nieprawdopodobna.
W pierwszym rozdziale poznajemy Tomka, zwanego Małym, i jego siostrę, Gosię, licealistkę. Chłopiec bawi się na podwórku z kolegami, kiedy nagle podjeżdża do nich fantastyczna motorynka, a kierowca zaprasza na przejażdżkę. Kto by się nie chciał przejechać??? Maluchy pragnęły tego z całych sił, jednak kierowca wybrał Tomka. I wszystko byłoby super, gdyby nie okazało się, że tak naprawdę to wcale nie była zwykła przejażdżka, tylko... porwanie. Czy chłopiec zdoła uciec? Czy Gośka zorientuje się w sytuacji i zgłosi sprawę policji? I kto jest porywaczem? Na te i wiele innych pytań poznacie odpowiedź czytając tę historię. 
Książka jest naprawdę cienka, więc przeczytałam ją w jeden wieczór. Polecam, szczególnie jeśli ktoś lubi lekkie "opowieści dziwnej treści", których bohaterami są zwykli ludzie.

Katja

21 stycznia

"Skrawki błękitu" Lois Lowry - recenzja

"Skrawki błękitu" Lois Lowry - recenzja
Tytuł: :Skrawki błękitu"
Autor: Lois Lowry
Liczba stron: 289
Wydawnictwo: Galeria Książki
seria: "Dawca"


Po książkę tę sięgnęłam od razu po przeczytaniu tomu pierwszego, ponieważ chciałam od razu wiedzieć, co się stanie z Jonaszem. Niestety tego się nie dowiedziałam, bo główną bohaterką w tym tomie jest Kira, ale książka i tak bardzo mnie wciągnęła.  
Tak, jak w poprzednim tomie, w powieści mamy do czynienia z odrobiną psychologii i w pewnym sensie science-fiction. 
Jak już wspomniałam, tutaj główną bohaterką jest Kira, która żyje w miejscu raczej przeciwnym do raju. Jest to uboga wioska z drewna i błota, w której jedynym budynkiem zrobionym z trwałego materiału jest Gmach Rady. Na początku historii umiera matka głównej bohaterki, a dziewczyna czuwa przy jej ciele na Polu (odpowiednik naszego cmentarza). Ojciec dziewczyny zmarł jeszcze przed jej narodzinami, więc w obecnej sytuacji została sierotą. Przez to, że matka zmarła na jakąś tajemniczą chorobę, zgodnie z tradycją, ich dom został spalony. W dodatku noga Kiry nie jest do końca sprawna i przez to dziewczyna wydaje się być nieużyteczna dla wioski. W związku z tym istnieje niebezpieczeństwo, że zostanie z niej wydalona. Przynajmniej do tego dąży grupa kobiet, mieszkanek wioski. Kira boi się o swoje życie oraz ziemię, która należy do jej rodziny, a którą teraz zbuntowane kobiety chcą jej odebrać. Dziewczyna z niepokojem czeka na decyzję społeczeństwa, w którym do tej pory żyła, czy zostanie w wiosce, czy też nie... Jednak tego Wam nie zdradzę. Mogę dodać jednak na zachętę, że Kira ma rzadki dar, odziedziczony po matce. Potrafi mianowicie pięknie haftować i ta umiejętność w pewnym sensie uratuje jej życie... 
Historia jest dynamiczna, a stworzony przez autorkę świat bardzo ciekawy. Czytelnik może obserwować, jak zmienia się pogląd Kiry na życie i otoczenie, w którym przyszło jej żyć. Jak w idealnym miejscu, w którym się znalazła, zauważa z czasem pewne niepokojące sygnały. Polecam lekturę, przekonacie się sami, jak łatwo można patrzeć na opisywany świat oczami bohaterki.     
Tak, jak w poprzednim tomie, podoba mi się rozpoczęcie kolejnych rozdziałów, jednak jest ich stanowczo za mało! 289 stron to bardzo niewiele miejsca na taką historię. Duża czcionka sprawiła, że czytało mi się dobrze, lecz bardzo szybko. Książka szybko mnie wciągnęła, więc przeczytałam ją właściwie za jednym razem. Szkoda, że jest taka krótka. 
Drugi tom serii polecam z wielką przyjemnością i mam nadzieję, że spodoba Wam się on tak samo, jak mnie.

Nicola



19 stycznia

"Dawca" Lois Lowry - recenzja

"Dawca" Lois Lowry - recenzja
Tytuł: "Dawca"
Autor: Lois Lowry
Liczba stron: 293
Wydawnictwo: Galeria Książki
seria: "Dawca"  


Sięgnęłam po tę książkę z ciekawości, ponieważ ostatnio tytuł ten jest po prostu wszechobecny, za sprawą nie tylko książki, ale i filmu, który jest jej ekranizacją. Nie spodziewałam się po tej książce zbyt wiele, ale na szczęście się myliłam.
Mamy do czynienia na pewno z powieścią psychologiczną i takim lekkim science-fiction. Moim zdaniem książka ta zawiera też elementy z gatunku dystopii. Jest to bowiem historia przedstawiająca czarną wizję przyszłości.
Głównym bohaterem jest Jonasz, a akcja rozgrywa się w utopijnym mieście, którego położenia nie znamy. Można powiedzieć, że głównym nurtem tej powieści są wspomnienia i... kolory. Przez całą książkę poznajemy "rajskie" miasto, jednak z rozdziału na rozdział zauważamy coraz więcej jego wad. Coraz mniej się nam ten świat podoba. Jonasz natomiast zauważa coraz więcej kolorów, ale podobnie jak czytelnik, widzi też wady rozwijającej się cywilizacji. Z chęcią streściłabym tu teraz jakiś fragment, jednak nie chciałabym spoilerować połowy książki, co jest wielce prawdopodobne, jeśli o mnie chodzi. 
"Dawca" wciągnął mnie od razu, przeczytałam powieść jednym tchem! Spodobał mi się pomysł autorki i wykonanie książki. Historia ta prezentuje problemy, z którymi możemy mieć do czynienia w przyszłości. Podoba mi się sposób rozpoczynania kolejnych rozdziałów od strony graficznej. Mankamentem według mnie jest brak opisów (rzeczy, osób, miejsc), nawet kiedy Jonasz poznał już kolory. Przez to musimy zdać się na własną wyobraźnię. Chociaż może to i nie jest takie złe, chociaż istnieje niebezpieczeństwo różnicy poglądów między czytelnikami...
Polecam tę książkę z całego serca. Nie jest ona może zbyt ekscytująca i trzymająca w napięciu, jak kryminały czy horrory, jednak ma w sobie to "coś". Nieważne w jakim się jest wieku (no, może pomijając malutkie dzieci), powinno się przeczytać tę historię, chociażby po to, by ocenić, czy podobałaby nam się taka przyszłość, jaką opisuje autorka.

Nicola

       

   

19 stycznia

"Ja, Ibra" Zlatan Ibrahimovic - recenzja

"Ja, Ibra" Zlatan Ibrahimovic - recenzja
Tytuł: „Ja, Ibra”
Autor: Zlatan Ibrahimovic
Ilość stron: 380
Wydawnictwo: Sine Qua Non


Ta książka wpadła mi w ręce nieprzypadkowo. Jestem wielkim fanem piłki nożnej, więc dla mnie ta pozycja jest obowiązkowa.
„Ja, Ibra” jest biografią Zlatana Ibrahimovica, piłkarza, którego zapamiętali z pewnością wszyscy, którzy śledzili Euro2012. Książka jest napisana prostym, przystępnym językiem.
Ibrahimovic opowiada o trudnym dzieciństwie i dorastaniu w nieciekawej dzielnicy Malmo. Dom rodzinny nie był wymarzonym, pełnym radości miejscem. Rozstanie rodziców, pijący ojciec i panująca bieda na pewno nie pozostały bez wpływu na młodego Zlatana.
Pierwsze sukcesy i konflikty przeplatają się z opowieściami o własnej ambicji i nieugiętości. Zatargi z trenerami , jak słynny zatarg z Guardiolą, i cięty język Ibrahimovica często wpędzały go w kłopoty, jednak przez to, a raczej dzięki temu, jest tym kim jest, osiągnął tak wiele.
Biografia Ibrahimovica to historia człowieka, który osiągnięty sukces zawdzięcza tylko sobie samemu. Z biednego i dyskryminowanego chłopca wyrasta na legendę świata piłki nożnej, wybija się determinacją i zdecydowaniem. Buntownik prosto z boiska w swej biografii wzrusza i bawi. Przede wszystkim jednak napełnia nadzieją, że każdy może osiągnąć sukces, nieważne z jakiego środowiska pochodzi i jakie przeszkody stoją mu na drodze.

Norbert Kadłubek


15 stycznia

"Leksykon twórców literatury polskiej i ich dzieł", "Twórcy literatury polskiej i ich dzieła" - recenzja

"Leksykon twórców literatury polskiej i ich dzieł", "Twórcy literatury polskiej i ich dzieła" - recenzja


Tytuł: Leksykon twórców literatury polskiej i ich dziełTwórcy literatury polskiej i ich dzieła
Autor: Grażyna Łoś
Liczba stron: 352 każda
Wydawnictwo: IBIS





Każdy z nas od czasu do czasu korzysta z różnego rodzaju słowników i leksykonów. Poszukujemy określonych haseł, sprawdzany nasze wiadomości, uzupełniamy wiedzę. W tych czynnościach pomogą nam z pewnością dwie pozycje, wydane przez Wydawnictwo IBIS: "Leksykon twórców literatury polskiej i ich dzieł" oraz Vademecum Humanisty pt. "Twórcy literatury polskiej i ich dzieła". Opis z okładki sugeruje, że przydadzą się one szczególnie gimnazjalistom i uczniom szkół ponadgimnazjalnych. 
Obie książki wydane są w twardej oprawie i nie są klejone, lecz porządnie zszyte. To z pewnością przedłuży im żywot. Treść podzielona jest na epoki literackie, co ułatwia wyszukiwanie potrzebnych informacji oraz wprowadza ład i porządek. Jedno, co mi przeszkadza, to dość mała czcionka, ale przy większej leksykony byłyby zapewne znacznie grubsze, a co za tym idzie - mniej poręczne. W Vademecum Humanisty spodobało mi się to, że obok życiorysów twórców od razu mamy analizy ich dzieł. Opisy są czytelne, a język prosty i zrozumiały.
Jak możemy przeczytać na okładkach obu pozycji: "Książka ta powinna znaleźć się w biblioteczce każdego miłośnika literatury polskiej." i ja się z tym zgadzam.    

Obie książki można zakupić w Księgarni i Hurtowni Taniej Książki w Tuliszkowie.

Zoja

09 stycznia

"Messi. Uwierz w siebie" Leo Messi, Martin Casullo - recenzja

"Messi. Uwierz w siebie" Leo Messi, Martin Casullo - recenzja
Tytuł: Messi. Uwierz w siebie
Autor: Leo Messi, Martin Casullo

Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Sine Qua Non


"Messi. Uwierz w siebie" to jedyna oficjalna książka, opisująca cały życiorys chyba najpopularniejszego piłkarza świata. Mimo że znacie go zapewne lepiej niż on sam, to ta książka jest naprawdę warta uwagi. Wspaniały tekst zwieńczają zdjęcia, które są świetnym tłem tej niezwykłej opowieści. Według mnie ta książka aż PACHNIE sukcesem. Sukcesem wyjątkowym, bo związanym z wiarą we własne siły jej bohatera. To super, że zdecydował się podzielić swoją siłą z innymi ludźmi i przekazuje nam, czytelnikom, swoje przesłanie, zawarte w tytule biografii.

!SPOILER ALERT!

,,Messi. Uwierz w siebie” to książka, która niewątpliwie powinna się znaleźć w biblioteczce każdego fana FC Barcelony oraz tzw. ,,zbieracza biografii sportowych”.
Mimo że książka ma tylko 336 stron, jest świetnie napisana.
Wrażenia, których dostarcza biografia tzw. Atomowej Pchły, są niesamowite. To na pewno jedna z nielicznych biografii piłkarzy, która naprawdę mnie zaciekawiła. Czy wiecie, na przykład, ile nagród dla Najlepszego Strzelca zdobył Leo Messi? HA! A ja już wiem!
Treść zawarta w tej historii na pewno niejednego czytelnika pobudzi do refleksji nad sobą i swoim życiem, aby się nie poddawać i bardziej wierzyć w siebie. Do tego jeszcze te emocje z piłkarskiego boiska można znaleźć między wierszami! Najbardziej spodobała mi się część zatytułowana "Historia w obrazach". Nie na darmo mówi się, że jesteśmy pokoleniem wychowanym na grafice. Świetnie mi się oglądało te wszystkie opisane dokładnie zdjęcia. 

!KONIEC SPOILERU!

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na bardzo istotną według mnie sprawę. Otóż, według informacji na okładce, dochód ze sprzedaży tej książki będzie przekazany Fundacji Leo Messiego, która wspiera ubogie dzieci na całym świecie. To dopiero gest! 
Polecam tę biografie przede wszystkim osobom, które, w przenośni lub dosłownie, kochają FCB, jak i Messiego. Ta książka dostaje ode mnie ocenę 8/10, a Wy, jak ją ocenicie?
Zachęcam również moich kolegów ze szkoły do wypożyczenia drugiej książki o FCB, która jest zatytułowana ,,Barça. Życie, pasja, ludzie”. Książkę tę wydaje również SQN, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by rzucić okiem i na nią na stronie www wydawnictwa. 


Karol

 

07 stycznia

Kroniki Rodu Kane Rick Riordan - recenzja

Kroniki Rodu Kane Rick Riordan - recenzja

Tytuły: "Czerwona Piramida", "Ognisty Tron", "Cień Węża"
Autor: Rick Riordan
Liczba stron: 544 (t. 1) , 466 (t. 2) 420 (t. 3)
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Kroniki rodu Kane

Bardzo chciałem przeczytać te książki. Interesuje mnie ostatnio taki typ fantastyki, w którym akcja dzieje się blisko naszych czasów, ale występują elementy czysto fantastyczne.
Książki z tej serii należą do gatunku fantastyki lecz nie wszystko zostało wymyślone przez autora. Pan Riordan, tak jak w przypadku pewnej innej serii, zaczerpnął trochę z wierzeń starożytnych cywilizacji. Tym razem padło na Egipt.

Bohaterami tej serii są Carter i Sadie Kane. Carter ma 14 lat i „mieszka” z tatą, który jest archeologiem. Mieszka w cudzysłowie, bo cały czas podróżują i nie zostają długo w jednym miejscu. Sadie ma 12 lat i mieszka z dziadkiem i babcią w Londynie oraz wiedzie normalne życie. Matka rodzeństwa nie żyje od 5 lat.
W wigilię Bożego Narodzenia ojciec idzie z nimi na pozornie normalną wycieczkę do muzeum. Nikt z nich nie spodziewał się, jaki to będzie miało wpływ na ich życie... 
Po odbyciu pewnego rytuału na Kamieniu z Rosetty uwolnionych zostaje pięciu egipskich bogów: Set, Izyda, Horus, Ozyrys i Neftyda. W pierwszej części rodzeństwo Kane'ów próbuje powstrzymać Seta przed zawładnięciem światem. W drugim tomie nasi bohaterowie muszą odnaleźć boga słońca Ra i powstrzymać Rosjanina Włada Mienszykowa przed sprowadzeniem Apopisa, węża, który jest ucieleśnieniem chaosu. Natomiast w ostatniej części dochodzi do ostatecznego starcia Cartera i Sadie z Apopisem. Nie muszę chyba dodawać, że Riordan jest mistrzem budowania dramaturgii i nagłych zwrotów akcji, więc trudno mi się było oderwać od lektury. 
Akcja serii rozgrywa się w kilku różnych miejscach na Ziemi (głównie w Ameryce i Egipcie), a także poza nią. W książce wykorzystanych zostało bardzo dużo egipskich motywów. Bohaterami opiekuje się bogini-kot Bastet, a ich patronami są Horus i Izyda. 
Trochę obawiałem się czy fabuła związana z mitologią egipską przypadnie mi do gustu, bo lepiej znam grecką. Jednak zaskakująco szybko mijał mi czas przy czytaniu tej serii. Polecam ją każdemu, kto chciałby poczytać o czymś nowym (co jak co, ale wierzenia starożytnych Egipcjan to dość rzadko spotykany temat), jak i tym osobom, które Egiptem są zainteresowane.

Eryk


07 stycznia

"Wzorzec zbrodni" Warren Ellis - recenzja

"Wzorzec zbrodni" Warren Ellis - recenzja
Tytuł: "Wzorzec Zbrodni"
Autor: Warren Ellis
Liczba stron: 296
Wydawnictwo: Sine Qua Non


Ten tytuł bardzo mnie zaciekawił. Trochę zwlekałem z rozpoczęciem czytania, lecz gdy zacząłem, żałowałem, że nie zacząłem czytać tej książki wcześniej!

"Wzorzec Zbrodni" to kryminał z krwi i kości. Jest w nim dużo czarnego humoru, trochę brutalności i sporo przekleństw (niektórych może to zniechęcić, więc ostrzegam) ale też i wciągająca, filmowa wręcz, fabuła.
Akcja zaczyna się, gdy dwóch nowojorskich detektywów, przyjaciół i partnerów, Johna Tallowa i Jima Rosato wysłano na z pozoru typową sprawę. Jim jednak ginie, John się załamuje i przez przypadek odkrywa pomieszczenie wypełnione bronią. Okazuje się, że z każdej broni z pomieszczenia kogoś zabito. Tak oto nasz bohater John Tallow sprowadził na siebie gniew pewnego szaleńca i musi się dowiedzieć, o co tak naprawdę chodzi.
Niby typowy scenariusz, ale wciąga jak czarna dziura. Głównie jest to zasługa nietypowych bohaterów. Jest kilka postaci, które naprawdę zapadają w pamięć, jak np. Scarly i Bat (autentyczne imię), pracownicy CSU (Crime Scene Unit), którzy początkowo z niechęcią pomagają Johnowi.
Bardzo mi się w tej książce spodobała narracja. Co prawda była trzecioosobowa, ale na korzyść działały (bardzo filmowe) skoki narracji pomiędzy bohaterem a antagonistą i czasem do innych osób.
Bardzo spodobała mi się ta książka. Polecam ją fanom kryminałów, ale takim, którym pewne mocniejsze rzeczy (wspomniane na początku) nie przeszkadzają.

Eryk


06 stycznia

"Zemsta anioła" L.A. Weatherly - recenzja

"Zemsta anioła" L.A. Weatherly - recenzja
Autor: L.A. Weatherly
Tytuł: Zemsta Anioła
Stron: 495
Wydawnictwo: Świat Książki
Trylogia: Anioł


To już trzecia, i niestety ostania, część trylogii L.A. Weathearly. Książka ma tytuł „Zemsta Anioła" i podobnie jak poprzednie części jest bardzo wciągająca i czyta się ją z zapartym tchem.
Po wielkim trzęsieniu Ziemi miasta już nie istnieją. Ludzie mieszkają w gruzach swoich domów bez prądu i jedzenia. Alex i Willow wraz z resztą ZA, które przeżyło katastrofę, mieszkają w bazie w Nevadzie. Podziemna kryjówka na środku pustyni jest doskonałym miejscem na ukrycie się przed Aniołami, które nie wiedzą, czy ich wrogowie jeszcze istnieją. Tymczasem Anioły po raz kolejny pokazują ludziom  swoje „dobre chęci” i zaczynają budować tzw. Edeny. Są to zamknięte osiedla, którymi bestie wabią do siebie ludzi pokazując im, że mogą żyć tak, jak przed trzęsieniem. Szkoda tylko, że w ten sposób ludzie wpadają w pułapkę, z której nie da się uciec, przez co stają się stałym pokarmem swoich „wybawicieli”.
Po kolejnej nieudanej próbie pozbycia się raz na zawsze Aniołów z naszego świata, pojawia się jednak iskra nadziei. Willow dochodzi do wniosku, że skoro Anioły są ze sobą związane więzią, dzięki której odczuwają śmierć swoich pobratymców, wystarczy zabić jeszcze około stu aniołów, aby uratować świat. Ponadto ludzie mieszkający wciąż w gruzowiskach zaczynają głosić "Głos Wolności", w którym opisują ZA jako bohaterów ratujących ich życie i przestrzegają przed Aniołami. Wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, kiedy nagle Azazel zrywa więź, która łączy wszystkie Anioły, co powoduje, że plan opracowany przez naszych bohaterów legł w gruzach i po raz kolejny szansa na zabicie wrogów znika, a ludzkość znów jest zagrożona. Z zaistniałej sytuacji nie cieszą się zarówno zabójcy, jak i same Anioły, które zaczynają się buntować i popełniać masowe samobójstwa. Alex czuje się winny, że  nie potrafił ochronić swoich ludzi i postanawia udać się na śmiertelnie niebezpieczną misję. Ma nadzieję, że dzięki dziełu swojego ojca uda mu się ocalić świat. Wyjeżdża nikomu nie zdradzając szczegółów swojej wyprawy i jedynie zapewniając swoją ukochaną, że niebawem znów się spotkają. Willow szybko orientuje się, że jej chłopak ją okłamał i wraz z Samem wyrusza ratować Alexa przed pewną śmiercią. Co wspólnego ma z tym wszystkim matka Willow, Miranda, i czy uda im się wreszcie pokonać Anioły?
Uważam, że ta część jest znakomitym ukoronowaniem całej trylogii. Podobnie jak w poprzednich częściach nie zabraknie akcji, odkrywania nowych tajemnic i zaskakujących sytuacji u naszych bohaterów. Mam nadzieję, że w przyszłości będę miała okazję jeszcze niejednokrotnie mieć do czynienia z książkami L.A Weatherly, ponieważ „Anioł” trafił dokładnie w moje gusta.
           

Ksenia


06 stycznia

"Lewiatan" Boris Akunin - recenzja

"Lewiatan" Boris Akunin - recenzja
Tytuł: "Lewiatan"
Autor: Borys Akunin
Liczba stron: 208
Wydawnictwo: Świat Książki
cykl: Przygody Erasta Fandorina, tom 3



Pierwsza część cyklu o Eraście Fandorinie była bez wątpienia jednym wielkim ukłonem w stronę Artura Conan Doyle'a i wykreowanego przez niego Sherlocka Holmesa, zaś trzecia część niezaprzeczalnie nawiązuje i zarazem wchodzi w dialog z dziełami kobiecej mistrzyni kryminału, czyli Agathy Christie.
Widać to przede wszystkim w warstwie fabularnej - akcja powieści toczy się na statku, a grono podejrzanych zostało siłą rzeczy ograniczone do niewielkiej liczby osób, która spędza ze sobą dużo czasu. Borys Akunin wprowadził do powieści tylko rozdziały pisane z punktu widzenia pasażerów statku; co ciekawe Erast Fandorin nie ma osobnego rozdziału, tylko pojawia się w relacjach innych bohaterów.
Wszystko to wprowadza do cyklu powiew świeżości, ale też utrudnia czytelnikowi odkrycie tożsamości zbrodniarza.
Sama zagadka kryminalna osnuta jest wokół zabójstwa jedenastu osób, znanego brytyjskiego kolekcjonera hinduskich dzieł sztuki oraz jego służby i kradzieży chusty i złotego posągu o ogromnej wartości. Co nieco rozczarowujące jest to, że mimo utrudnień wprowadzonych przez Akunina, zagadka nie jest szczególnie trudna, głównie ze względu na przesadnie dużą ilość poszlak.
Choć zagadka jest prosta, to ta część cyklu pogłębia rys psychologiczny Erasta Fandorina i, co więcej, wyraźnie sugeruje rychłe pogodzenie się z wydarzeniami z pierwszego tomu i rozpoczęcie nowego życia.
Należy również napomknąć o ponownie świetnej jakości wydania - okładka i liternictwo są naprawdę estetyczne oraz wręcz stylowe, zaś papier jest biały, dobrej jakości.
Mogę z czystym sercem polecić "Lewiatana" każdemu fanowi powieści o Eraście Fandorinie. Wprawdzie niektóre elementy szwankują, lecz inne są naprawdę świetnie zrealizowane. Tom ten zapewnia dużą dozę rozrywki naprawdę satysfakcjonującej jakości. Z całą pewnością z chęcią sięgnę po kolejne części.

Dagmara

05 stycznia

"Azazel" Boris Akunin - recenzja

"Azazel" Boris Akunin - recenzja
Tytuł: "Azazel" 
Autor: Boris Akunin 
Liczba stron: 224 
Wydawnictwo: Świat Książki 
cykl: przygody Erasta Fandorina, tom 1


Boris Akunin jest autorem rosyjskim gruzińskiego pochodzenia. Urodził się w 1956 roku, w Zestaponi. W literackim świecie zasłynął głównie jako tłumacz z japońskiego i eseista. Postać Erasta Fandorina narodziła się podczas pisania "Pisarza i samobójstwa", swego rodzaju encyklopedii, odpowiadającej na pytanie, jak ci ludzie próbowali godnie wyjść naprzeciw śmierci. Ciężar tematu sprawił, że Akunin poczuł się zmęczony i w ramach odpoczynku napisał pierwszą część cyklu o Eraście Fandorinie, czyli "Azazela", którego chciałabym tutaj zrecenzować. 
Książka ta to powieść detektywistyczna, przywodząca na myśl sir Arthura Conan-Doyla i jego serię o Sherlocku Holmesie. Akcja rozgrywa się w 1876 roku, głównie w carskiej Rosji lecz także Londynie. Głównym bohaterem książki jest młody moskiewski kancelista, Erast Fandorin. W skrytości ducha marzy on o przygodach, rozwiązywaniu rozmaitych zagadek kryminalnych i pościgach, jednakże biurowy charakter jego pracy uniemożliwia mu wykazanie się. Szansę na poprawę swej pozycji dostaje, gdy pewien młody student popełnia samobójstwo w publicznym parku. Sprawa wydaje się być prosta, lecz Erast ma na ten temat inną opinię... 
Muszę przyznać, że "Azazel" to lektura, która trzyma czytelnika w napięciu - akcja jest nadzwyczaj wartka, bohaterowie nieźle zarysowani, zaś intryga kryminalna całkiem satysfakcjonująca. Jedynym zgrzytem wydaje się być nadużywanie przez autora deus ex machina - nasz bohater zdecydowanie zbyt często wydobywa się z poważnych tarapatów, by zachowało to jakikolwiek margines prawdopodobieństwa, co naprawdę razi w powieści, z założenia realistycznej. Chciałabym także opowiedzieć trochę o wydaniu - okładka jest naprawdę śliczna i, co więcej, naprawdę pasuje do przyjętej przez autora konwencji retro kryminału. Papier również jest bardzo dobrej jakości. "Azazel" to lektura nader przyjemna, choć niepozbawiona wad. Jednakże są one nieliczne i zdecydowanie nie wpływają one na pozytywny odbiór całości. To naprawdę świetny debiut autora w gatunku typowo kryminalnym. Muszę przyznać, że nie mogę się doczekać kolejnych tomów przygód Erasta Fandorina.

Dagmara

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger