21 lipca

"Trzynastolatki 4" Kate Andrews - recenzja

"Trzynastolatki 4" Kate Andrews - recenzja


Seria „Trzynastolatki” Kate Andrews jest fascynująca i wciąż zaskakuje. W czwartej i, niestety już ostatniej, części poznajemy Rachel, Tarę oraz dowiadujemy się czegoś niezwykłego o rodzinie Wagnerów.

Rachel zaczęła kopiować styl Sky. Denerwuje to pomysłodawczynię tego oryginalnego imagu, więc postanawia odszukać w swej wielbicielce prawdziwą „ja”. Droga tej dwójki prowadzi przez różne przygody i nieszczęścia, ale w końcu owocuje we  wręcz siostrzaną przyjaźń.

Tara jest kuzynką oraz najlepszą przyjaciółką Carrie. Nic dziwnego więc, że dziewczyna cieszy się z jej przyjazdu na aż sześć miesięcy. Podczas jej pobytu w Taylor Haven nie wszystko jest jednak takie, jak Carrie sobie wyobrażała…

A co spotka Alex i Matta? Przeprowadzka! Ich tata otrzymał pracę, a oni są z tego powodu załamani. Wraz z przyjaciółmi usiłują odwieść ojca od tego planu. 


Książki z tej serii mogłabym czytać w nieskończoność, bo są przepełnione mnóstwem nowych, zabawnych przygód. Wielbicieli tego typu literatury zapraszam do przeczytania wszystkich części „Trzynastolatek”.

Michalina

Za książkę dziękuję Wydawnictwu


16 lipca

"Narodziny Gubernatora" Robert Kirkman, Jay Bonansinga - recenzja

"Narodziny Gubernatora" Robert Kirkman, Jay  Bonansinga - recenzja


Pierwsza część serii "The Walking Dead - Żywe Trupy" zapowiadała się w moich oczach na interesującą lekturę. Może nijaka, szara okładka przedstawiająca kontury zombie i mężczyzny osłaniającego przed nimi dziecko nie była czymś specjalnie zachęcającym, ale zasugerowałam się dobrymi opiniami serialu i komiksu. Poza tym książki o zombie zawsze mają w sobie to coś, co sprawia, że nie mogą być nieudane. Powiem szczerze, utwór Roberta Kirkmana i Jay’a Bonansinga był interesujący, a nawet wciągający, ale dopiero od strony 150. Jednak zacznijmy od początku.

"Narodziny Gubernatora" to książka wydana w 2011 roku przez Wydawnictwo Sine Qua Non. Jak mówi obwoluta „najpierw był przełomowy i świetnie oceniany komiks, później pojawił się rewelacyjny serial, aż w końcu nadszedł czas na powieść”.
Pierwsza połowa książki opowiada, jak pięciu bohaterów przedziera się przez drogi usłane żywymi trupami i wrakami aut do Atlanty, gdzie podobno utworzono obóz dla uchodźców, bezpieczny azyl dla ocalałych. Te ponad sto stron czytałam przez czas zbliżony do tygodnia, czas zaskakująco długi, bo zwykle "pożeram" książki o wiele szybciej. Możliwe, że było to spowodowane brakiem jakichkolwiek większych wydarzeń w fabule. Bohaterowie po prostu zdobywali kolejne środki transportu i zabijali wszystko, co chciało zabić ich.
Jeśli już mowa o postaciach, to na początku mamy ich pięć, później już tylko cztery. Z racji, że książka jest napisana w narracji trzecioosobowej, nie da się wyróżnić jednego głównego bohatera, jednak przez cały utwór mamy do czynienia z braćmi Blake. Brian jest typowym życiowym nieudacznikiem - zostawiła go żona, nie ma dzieci, a każda podjęta przez niego inicjatywa kończy się fiaskiem. Jest tchórzem, boi się własnego cienia i za każdym razem liczy, że jego młodszy brat Philip wyratuje go z opresji. Młodszy z rodzeństwa jest całkowitym przeciwieństwem starszego - ma głowę na karku i prowadził szczęśliwe życie, dopóki jego żona nie zmarła i nie zostawiła go samego z ich dziewięcioletnią córką. Penny towarzyszy swojemu ojcu w wędrówce do Atlanty. Pozostałymi postaciami są Nick Parsons i Bobby Marsh - przyjaciele Philipa.
Druga połowa utworu okazuje się o wiele ciekawsza, pojawiają się nowi bohaterowie, a starzy przechodzą wewnętrzną metamorfozę. Dzieją się wzbudzające grozę wydarzenia. Ucieczka przed żywymi trupami nie kończy się w Atlancie, lecz dużo dalej. Czytanie było samą przyjemnością, wręcz nie mogłam oderwać się od lektury.

Podsumowując, "Narodziny Gubernatora", to książka pełna grozy i barwnych opisów krwawej rzeźni wykonywanej na powstałych z grobu zmarłych. Jest to idealna pozycja dla fanów zombie, którym nie przeszkadza długi wstęp do emocjonującej fabuły.

Edelline

Za książkę dziękuję Wydawnictwu


08 lipca

"Trzynastolatki 3" Kate Andrews - recenzja

"Trzynastolatki 3" Kate Andrews - recenzja


W trzeciej części „Trzynastolatek” Kate Andrews najwięcej przygód spotyka Mel, Sky i Amy. Jednak wciąż możemy przeczytać pełne wyobraźni, kąśliwe odzywki Carrie lub zabawne teksty Alex.

Ku mojemu zdziwieniu, Mel Eng, jedna z trzech Amiszonek, postanawia się im przeciwstawić. Wbrew woli Amy, rezygnuje z udziału w szkolnych wyborach i udaje się na przesłuchanie do  szkolnego musicalu. Jest to próba dla ich przyjaźni… W szczególności, że wynik wyborów wcale nie zadawala Amiszonek.

Nie tylko w gronie Amy pojawiają się spięcia. Wśród piątki przyjaciół: Alex, Carrie, Sky, Sama i Jordana pojawia się ktoś nowy. Kumple nie do końca sobie z tym radzą, ale w końcu wybrną i z tej sytuacji… a do przekonana się o tym, jak działa samorząd szkolny w gimnazjum Roberta Lowella zachęcam każdego zainteresowanego!

Seria „Trzynastolatki” wciąż mnie zaskakuje. Chciałabym kiedyś pogratulować autorce tak wielu doskonałych pomysłów. Z chęcią czytam każdą część i za każdym razem dowiaduję się czegoś innego o moich książkowych przyjaciołach. 


Michalina

Za książkę dziękuję Wydawnictwu

 

08 lipca

"Trzynastolatki 2" Kate Andrews - recenzja

"Trzynastolatki 2" Kate Andrews - recenzja


„Trzynastolatki 2” to kolejny tom opowieści Kate Andrews o Alex, Sky, Carrie, Samie i Jordanie. Tym razem rok szkolny już trwa i znów obfituje w przygody.

Jak to jest, kiedy mama wybiera nam  znajomych? Carrie właśnie się o tym przekonała… Jej mama za wszelką cenę pragnie, aby zaprzyjaźniła się z Mel, jedną z trzech Amiszonek. Obie są tym faktem „zachwycone”. Jak sobie z tym poradzą?

Jordan od dziecka uwielbia koszykówkę, jednak wcześniej nie chciał być w drużynie, aby nie porównywano go do braci. Teraz, kiedy jego bracia są już w liceum, ma pełne pole do popisu, ale jego pobyt w drużynie koszykarskiej nie potrwa długo…

Jednak największe wrażenie wywarły na mnie przeżycia Alex, dlatego myślę, że każdy powinien się o nich przekonać sam! ;)

Moim zdaniem warto najpierw przeczytać pierwszą część, aby poznać bohaterów „Trzynastolatek”. Książka bardzo mi się podoba i cieszę się, że mogę czytać dalsze tomy tej ciekawej serii. 

Michalina

Za książkę dziękuję Wydawnictwu

04 lipca

"Angelologia" Danielle Trussoni - recenzja

"Angelologia" Danielle Trussoni - recenzja




„Angelologia” to debiut powieściowy amerykańskiej pisarki – Danielle Trussoni, która wielokrotnie publikowała w prestiżowych tytułach prasowych.

Decydując się na tę książkę, kierowałam się głównie wyglądem okładki (która jest naprawdę ładna), jak i opisem książki. Być może do przeczytania jej nakłoniły mnie również opinie innych. Pewnie także to, że na odwrocie książki zamieszczono krótkie, aczkolwiek zachęcające do sięgnięcia po książkę, zdanie: „Prawa filmowe sprzedane za milion dolarów!” (jeżeli faktycznie tak jest, być może film będzie lepszy od książki)…

Myślę, że te wszystkie czynniki znacznie wpłynęły na moją decyzję o wybraniu tejże książki. Ale przede wszystkim fakt, że od pewnego czasu interesuję się aniołami spowodował, że bez zastanowienia postanowiłam dowiedzieć się więcej o książce i przeczytać „Angelologię”.

Książka opowiada o odwiecznej walce Dobra ze Złem – walce ludzi i Nefilimów – pięknych stworzeń zrodzonych z ludzi i upadłych aniołów. Wśród ludzi istnieją Angelolodzy, osoby, które poświęciły się nauce o bycie anielskim. Nefilimy pragną jedynie życia wiecznego i władzy nad ludzkością. Jak nietrudno się domyślić, Angelolodzy nie chcą do tego dopuścić. W ten sposób oba gatunki ciągle toczą ze sobą wojnę. Głównym celem Nefilimów jest odnalezienie liry, która jest źródłem ich mocy. Muszą ją odnaleźć jak najszybciej, ponieważ ich moc, po kolejnych związkach ludzi z aniołami, słabnie z każdym pokoleniem –  zapadają na chorobę, która szybko doprowadza ich do śmierci, a ich potomkowie rodzą się słabi…  Główna bohaterka, Ewangelina, młoda mniszka w Klasztorze Świętej Róży, z pozoru zwykła, niczym nie wyróżniająca się od innych dziewczyna, powoli odkrywa tajemnice swojej rodziny, jak i starego klasztoru. A wszystko to dzięki przypadkowemu spotkaniu z mężczyzną, który szukał informacji właśnie w owym klasztorze. Młodzi ludzie nie wiedzą jednak, w co się wplątali…

Szczerze powiedziawszy, liczyłam na coś więcej – nie sądziłam, że książkę będę czytała tak długo i bez entuzjazmu. Autorka książki, co prawda, miała ciekawy pomysł na fabułę – walka Dobra ze Złem, które są przedstawione w postaci ludzi (z naciskiem na Angelologów) i Nefilimów, przeplatająca się z wątkami miłosnymi. Jednak sama „Angelologia” nie urzekła mnie tak, jak inne książki o aniołach. Być może jest to spowodowane moim młodym wiekiem, ale nie poczułam więzi z bohaterami, którzy wydali mi się zupełnie bez charakteru; nie wyróżniali się niczym szczególnym. Sama główna bohaterka wydaje się nijaka, bezbarwna. Nie chodzi o to, że jest związana z klasztorem, ale o to, że nie ma żadnych szczególnych cech, które odróżniłyby ją od innych postaci – tych mniej ważnych. Ponadto książka była bardzo przewidywalna; bez trudu można było domyślić się, jak wszystko się potoczy. Zostajemy także zasypani szczegółowymi wspomnieniami naszych bohaterów – co może naprawdę przytłaczać. Sama akcja toczy się głównie w przeszłości – najciekawsze momenty są zawarte właśnie w owych wspomnieniach, których jest stanowczo za dużo. Tak naprawdę nic szczególnego nie wydarzyło się w czasie teraźniejszym. Akcja była nużąca, nie doszukałam się niczego zaskakującego przez dobre czterysta stron, z wyjątkiem interesujących opisów wyglądu Nefilimów, a także cytatów z Biblii. Dopiero pod koniec książki wydarzenia nabrały tempa, jak i zwrotu akcji. Ale czy to na pewno dobry pomysł, aby zaciekawić czytelnika na sam koniec (jeśli w ogóle do niego dotarł i nie porzucił książki po pierwszych, naprawdę nużących, dwustu stronach)? Samo zakończenie także pozostawia dużo do życzenia, jednak otwiera furtkę na drugi tom…

Myślę, że „Angelologia” to połączenie historii, religii i powieści w jednej książce. I choć czytałam ją jakbym czytała lekturę szkolną – bez szczególnego zainteresowania - nie jest ona bardzo złą książką, ale na pewno nie zaspokoiła moich oczekiwań. Uważam, że autorka mogła nieco bardziej zaintrygować czytelnika i skupić się na teraźniejszości, a nie tylko na wspomnieniach bohaterów.

                                                                                                          ~Mizofobia



Za książkę dziękuję Wydawnictwu


Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger