18 marca

"Złotowłosa i trzy misie" Coralie Saudo, Camille Ferrari - recenzja

"Złotowłosa i trzy misie" Coralie Saudo, Camille Ferrari - recenzja

Książki paragrafowe od dłuższego czasu cieszą czytelników swoją różnorodnością. Praktycznie każdy znajdzie w tym dziale coś dla siebie. Wydawnictwo HarperCollinsPolska wśród swoich publikacji również ma taką propozycję dla dzieci w wieku +3 i starszych.

"Złotowłosa i trzy misie" z serii Ty decydujesz! to jedna z takich właśnie publikacji, w której nie tylko poznajemy historię misiów i Złotowłosej, ale sami możemy zdecydować, jak potoczą się ich losy.

"Wyobraź sobie, że jesteś dziewczynką o imieniu Złotowłosa...". I tutaj rozpoczyna się cała opowieść. Młody czytelnik podejmuje decyzję poprzez wybór jednej z opcji oznaczonych ikonkami. Wybór prowadzi go do określonej zakładki, gdzie czeka już dalszy ciąg opowieści. 

Ten nietypowy sposób czytania bardzo angażuje odbiorcę. Koniecznie chcemy się dowiedzieć co się wydarzy, kiedy dokonamy wyboru dalszej drogi naszej bohaterki. Okazuje się zatem, że niby znamy tę baśń, ale jednak nie do końca, bo nie wiadomo, co spotka dziewczynkę, kiedy na coś się zdecydujemy. Drugim plusem jest to, że za każdym razem ta opowieść może zupełnie inaczej wyglądać. Wszystko zależy od naszej fantazji. 

Zdecydowanie polecam taką paragrafową książkę. W tej serii znajdziecie jeszcze przygody Czerwonego Kapturka, Jasia i magicznej fasoli oraz trzech świnek. Gwarantują one dużo świetnej zabawy.

Zojka

13 marca

"Moby w leśnym dworze" Nick Eliopulos - recenzja

"Moby w leśnym dworze" Nick Eliopulos - recenzja

"Moby w leśnym dworze" to już piąta część serii Tryb Czytania. Minecraft. Bohaterami serii są Emmy i Birch, którzy w każdym tomie przeżywają niebezpieczne przygody.

Nasi bohaterowie w poszukiwaniu materiałów do swoich działań zawędrowali do ciemnej puszczy. Nie minęło wiele czasu, kiedy natrafili na tajemniczy budynek. Postanowili wejść do tego trochę strasznego, ale jednak bardzo intrygującego dworu usytuowanego w lesie. Nie mieli pojęcia, co ich tam czeka, jednak ciekawość okazała się silniejsza. Szybko przekonali się, że za każdym rogiem czyha na nich jakieś niebezpieczeństwo. Czy uda im się wyjść cało z dworu?

Prosty tekst złożony z krótkich zdań z pewnością zachęci najmłodszych czytelników do lektury. Przy okazji tematyka również ich zmotywuje, bo kto nie zna i nie lubi Minecrafta?

Oprócz tekstu głównego młody czytelnik dostaje już na początku zestaw pytań i zadania do wykonania po lekturze, zatem nudy to nie ma. Koncentracja na fabule musi być, aby dziecko odnalazło w tekście wymienione w zadaniu słowa i odkryło ich znaczenie. Następnie ma porozmawiać z kimś o przygodzie bohaterów. Ostatnie zadanie do wykonania to pytanie zaawansowane, gdzie dziecko powinno wczuć się w rolę bohaterów i podzielić się własnymi odczuciami, jak zachowałoby się w tej sytuacji. 

Cienka książeczka ze świetnie oddającymi klimat gry ilustracjami z pewnością zajmie młodego czytelnika na dłuższą chwilę. Polecam całą serię Tryb czytania.

Zojka

06 marca

"Czino, czyli jak owinąć sobie człowieka wokół łapy" Kasia Rozwadowska-Myjak-recenzja

"Czino, czyli jak owinąć sobie człowieka wokół łapy" Kasia Rozwadowska-Myjak-recenzja


Świetna książka, która opisuje historie z życia ze zwierzętami. Mnóstwo śmiechu, radości i autentycznych przeżyć autorki i jej psa ze schroniska. Pies jest wielkości amstafa, na ciele ma prążki, jasny pyszczek i trochę wyłupiaste oczy. Przybył ze schroniska na Paluchu, które znajduje się w Warszawie (miałam kochanego psa z tego schroniska). Nie jest pięknym psem, ma sporo wad takich jak: niesłuchanie pani (nie może się powstrzymać od wskakiwania na łóżko, gdy jest sam), wyciera łapy w  biały dywan czy kładzie się na ręczniku nie przeznaczonym dla niego, to pani kocha go najbardziej na świecie.

Warto wspomnieć o ciekawych ilustracjach, są bardzo oryginalne i wyszły spod ręki autorki.  Są to luźne kreski, które przemieniają się w kształty, niby takie od niechcenia, a wychodzi bardzo ciekawa grafika. Książka jest fantastyczna nie tylko pod względem treści, ale i humoru, który towarzyszy nam od pierwszych kart książki.
Książka ma 96 stron i jest wydana bardzo ładnie, na papierze wysokiej jakości, okładka jest twarda.


 
Polecam serdecznie każdemu czytelnikowi, który lubi psy, humor i oryginalne grafiki. Mam nadzieję, że w niedługim czasie ukaże się kolejny tom przygód Czino, który manipuluje człowiekiem bez najmniejszego mrugnięcia okiem i kiwnięcia ogonem. Znam to, bo mam trzy psy i cztery koty.
                                                                                                                                             Maa





04 marca

"Miziołki wracają, czyli Kaszydło rządzi" Joanna Olech - recenzja

"Miziołki wracają, czyli Kaszydło rządzi" Joanna Olech - recenzja

Kiedy zobaczyłam, że Joanna Olech napisała kolejną książkę o rodzinie Miziołków, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Styl autorki bardzo przypadł mi do gustu, a opisywane historyjki są zabawne i świetnie poprawiają humor.

O codzienności Miziołków opowiada w swoim pamiętniku prawie jedenastoletnie już Kaszydło, zachęcone do pisania przez wychowawcę. Co z tych zapisków wynika? Przede wszystkim chyba to, że ta rodzinka jest wyjątkowa i zdecydowanie nietypowa! Trochę się u nich pozmieniało, jak to bywa, kiedy od ostatniego spotkania mija kilka lat. Miziołek jest już w klasie maturalnej, Kaszydło wyrosła na nastolatkę, zaś Mały Potwór ma już dziewięć lat i bardzo bystry umysł, a jego pasją są wszelkiej maści robale. Strach im się narazić :D

Niespodziewane wydatki, przeróżne wydarzenia w szkole, perypetie Miziołka w tematach damsko-męskich, problemy z egzaminem na prawo jazdy i dylematy natury wielorakiej, a to wszystko opowiedziane w humorystyczny sposób z celnymi spostrzeżeniami Kaszydła, to naprawdę kawał świetnej lektury. I chociaż to typowe tematy obecne w życiu każdego człowieka, lekkie pióro autorki sprawiło, że czyta się o nich bardzo przyjemnie. 

Zarówno pierwsza, jak i druga część opowieści o życiu Miziołków nastrajają pozytywnie. Zdecydowanie polecam :-)

Zojka

28 lutego

PIĘKNA I BESTIA-RECENZJA KOMIKSU

PIĘKNA I BESTIA-RECENZJA KOMIKSU


Piękna i Bestia to moja ulubiona baśń, dlatego, gdy zobaczyłam, że jest do zrecenzowania komiks moich ulubionych bohaterów, to nie miałam wątpliwości, że chcę tę pozycję. Nie zawiodłam się.  Początki tej baśni sięgają aż XVIII wieku, autorką jest Gabrielle-Suzanne Barbot de Villeneuve, (1740- rok wydania). Następnie rozsławiła tę opowieść Jeanne-Marie Leprince de Beaumont także w epoce Oświecenia.  Próbę ekranizacji podjęto w 1946 roku. Jednak najsławniejsza animacja powstała w 1991 roku i znakomicie się przyjęła (zdobyła dwa Oskary). Komiks stworzono na jej podstawie. Autorką adaptacji jest Bobbi JG Weiss (Król lew, Aladyn), a rysunków Colleen Doran (Lucyfer, Spider-Man, Sandman). Bardzo lubię film autorski z Emmą Watson i Danem Stevensonem w rolach głównych, z 2017 roku. 




Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać bohaterów, bo to bardzo znana para, wręcz kultowa. Dobro zwycięża, zło jest pokonane, a najważniejsze jest niewidoczne dla oczu (Mały Książę)
Bella to dla mnie najbardziej wartościowa osoba wśród bohaterek zekranizowanych przez Disneya. Wszędzie tylko piękni książęta, a tu mamy skrzywdzonego przez życie Bestię.



Komiks przeznaczony jest dla młodszych i starszych czytelników. Kolory są stonowane, miłe dla oka. Wybrane są najważniejsze fragmenty utworu. Bardzo przyjemnie czytało mi się tę opowieść. Jak zawsze w serii "Disney Klasyczne Baśnie" mamy przedstawienie głównych bohaterów, a na końcu najważniejsze wspomnienia. Komiks ma 64 strony.



Polecam serdecznie tę piękną opowieść o trudnej miłości.

                                                                                                                                                 Maa





28 lutego

"Sami. W przepaści" Gazzotti, Vehlmann - recenzja

"Sami. W przepaści" Gazzotti, Vehlmann - recenzja

Kolejny, już siódmy, tom serii Sami to nowe przygody grupy dzieci przebywających w świecie Otchłani. Komiks fantasy dla młodzieży zdecydowanie się rozkręca. 

Bohaterowie wciąż przebywają w czerwonej strefie, gdzie na każdym kroku czekają na nich niebezpieczeństwa. Okazuje się, że oprócz tych, które już znają, dołączyło inne zło - ich koledzy, którzy stali się zombie. Teraz muszą uciekać również przed nimi. Podczas prób uwolnienia się ze strefy, Dodji i Saul podejmują próbę dogadania się, aby razem dostać się na niesamowicie wysoki mur, za którym znajduje się bezpieczniejsza część miasta. Analizują wygląd miasta i zachodzące w nim zmiany. Czemu wszystko się przeobraża? I do czego te zmiany doprowadzą? Kto jeszcze zaatakuje chłopaków, zanim znajdą przedmioty konieczne do wykonania ich karkołomnego planu? Czy uda im się wyciągnąć przyjaciół z pułapki?

Reszta bohaterów z drużyny Dodjego próbuje na własną rękę znaleźć wyjście ze strefy. Utrudnia im to mgła, w której czają się zombiaki, czyli przemienieni członkowie Klanu Rekina i tajemnicze niewidzialne dziecko o przerażającym wyglądzie. 

Oprócz walk i prób przetrwania pojawiają się również wątki romansowe, a właściwie rozmowy o tym, kto kogo darzy uczuciem. W dialogach postaci znajdziecie sporo humoru, a więc nie przez cały czas będzie strasznie i mrocznie.

Polecam kolejny tom serii pod tytułem "W przepaści". Na pewno nie będziecie się nudzić!

Zojka

11 lutego

"To coś w śniegu" Sean Adams

"To coś w śniegu" Sean Adams


Zainteresowałam się książką o tajemniczym tytule, bo pomyślałam, że będzie to coś innego, niż zazwyczaj czytam. Nie myliłam się. Akcja toczy się w nieczynnym Instytucie Północnym, w krainie wiecznego śniegu (zawsze pocieszam się, że ja aż tak źle nie mam).  Ewakuowano badaczy, ale nikt nie wie, dlaczego. Został tylko jeden, nie lubiący obecności ludzi Gilrloy, badający zjawisko zimna. Do pracy w pilnowaniu ośrodka zatrudniono troje ludzi. Pewnego dnia  jeden z pracowników instytuty zauważa coś w śniegu...

Opis jak z horroru, brak szybkiej, trzymającej w napięciu akcji, mało bohaterów, którzy nie są zbyt rozwinięci pod względem charakterologicznym, a jednak książki nie można przestać czytać. Ciekawość jest zbyt duża, by przerwać.

 Gdy mija weekend w instytucie, zastanawiam się, jakie, kolejne absurdalne zajęcie dostaną nasi bohaterzy. Ich praca polega na przykład na sprawdzaniu czy stoły są płaskie, a  krzesła nieuszkodzone. Pracownicy z należytą dokładnością wykonują zajęcia, do momentu zbyt dużym zainteresowaniem rzeczą w śniegu.

Ciekawa książka, ale nie dla każdego, na pewno nie dla czytelników, którzy muszą mieć szybką akcję. Tego tu nie doświadczycie. Mamy za to ciekawy humor, tajemnicę i mnóstwo mądrych przemyśleń, interesującego i tajemniczego  Gilrloya, za którym nikt nie przepada.  I tam jest zimniej niż u nas, a to jest bardzo pocieszające.

Polecam                                                                             

                                                                                                                                                      Maa



06 lutego

"WYROK" CHRISTINA DALCHER- RECENZJA

"WYROK" CHRISTINA DALCHER- RECENZJA


 Wyrok Christiny Dalcher to niesamowity thriller, który stawia pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Co jest ważniejsze? własne życie czy sprawiedliwość? Takie moralne dylematy ma główna bohaterka- prokurator Justine Boucher. Fabuła  ta jest spojrzeniem na karę śmierci z innej perspektywy. Nowe prawo ma na celu wyeliminowanie kary śmierci. Jeśli prokurator domaga się jej, ryzykuje swoim życiem, w razie udowodnienia niewinności skazanego. Jaki jest wniosek? Nie żądać kary śmierci, nawet jeśli nawet jest się  pewnym winy oskarżonego. 

Świetne studium dyskusji o każe śmierci. Temat naprawdę daje do myślenia, analizowania. W dodatku książka trzyma w napięciu. Czytelnik nie chce, by się skończyła. Postacie są dopracowane, głęboko przeanalizowane. Główna bohaterka przechodzi drogę, która jest bardzo bolesna i niesie za sobą poważne konsekwencje. Nie ma nic gorszego w książkach i filmach, gdy bohater się nie rozwija, nie dojrzewa, tu na szczęście nie ma takiego problemu.

Okładka bardzo mroczna, minimalistyczna- krzesło elektryczne po środku i pomarańczowe litery. Ciekawa i jednocześnie przerażająca.  

Powieść ta spodoba się na pewno czytelnikom, którzy lubią thrillery psychologiczne, kryminały, a nawet powieści psychologiczne, bo jest tu o czym myśleć, patrząc  także na przyszłość- rozwój technologii w dziedzinie sądownictwa. 

Polecam z całego serca, bo jest to ważny głos w sprawie kary śmierci.

                                                                                                                                   Maa 

                                                                                                                                                   




22 grudnia

"Choinka pana Igiełki" Robert Barry - recenzja

"Choinka pana Igiełki" Robert Barry - recenzja

"Choinka pana Igiełki" to wyjątkowa świąteczna opowieść o pewnym drzewku, które dziwnym trafem wylądowało w wielu domach.

Pan Igiełka zamówił choinkę do swojego domu. Kiedy przesyłka dotarła i piękna, zielona panna została ustawiona w salonie, okazało się, że jest zbyt wysoka i trzeba było uciąć jej czubek. Dokonał tego lokaj, a że czubek był bardzo ładny, lokaj przekazał go pokojówce Adelajdzie. Kiedy okazało się, że w pokoiku pokojówki również jest mało miejsca i choinka się nie mieści, Adelajda odcięła czubek i wyrzuciła go do śmieci, gdzie znalazł go... ktoś, kto również wykorzystał śliczną choineczkę do ozdoby i tak ruszyła kolejka chętnych do przygarnięcia odciętego czubka drzewka.

Pełna humoru historia wędrującej choinki świetnie wprowadzi młodszych i starszych czytelników w świąteczny nastrój i otworzy drzwi do rozmów o tradycjach świątecznych.

Piękne ilustracje, oszczędne w kolorach, ale równocześnie pełne szczegółów, przyciągają uwagę i uruchamiają wyobraźnię.

Tekstu nie jest dużo, więc nawet młodsi czytelnicy mogą sięgnąć po tę pozycję i przeczytać ją samodzielnie. Zdecydowanie polecam i zachęcam do czytania lub ofiarowania tej przepięknej książeczki komuś w prezencie.  

Zojka


19 grudnia

„Aksamitny królik, czyli jak zabawki stają się prawdziwe” Margery Williams – RECENZJA

„Aksamitny królik, czyli jak zabawki stają się prawdziwe” Margery Williams – RECENZJA


 

 

 Jedna z najważniejszych książek dla dzieci na świecie, a ja odkryłam ją dopiero teraz. I to dzięki pięknej okładce, bo rysunki do tej książki tworzył prawdziwy mistrz, malarz William Nicholson. Wydana po raz pierwszy w 1922 roku, a wiec ma już ponad sto lat. W Polsce chyba niezbyt popularna, bo mało kto o niej słyszał. A szkoda, bo to bardzo wartościowa pozycja.


 

Mnie trochę przygnębia, mimo że dobrze się kończy. Jest w niej mnóstwo melancholii. Przypomina mi też Toy Story, w końcu to też była opowieść o porzuconych, niechcianych zabawkach. Jest to piękna i wzruszająca opowieść, którą można w nieskończoność interpretować. 


 

To historia zabawkowego królika, który jest prezentem gwiazdkowym dla chłopca, na początku niezauważalnym, a potem pokochanym, aż w końcu...żeby się dowiedzieć, co było dalej, koniecznie przeczytajcie wraz ze swoimi dziećmi, może zrozumieją więcej, niż nam się wydaje.


 
Zakochałam się w ilustracjach Williama Nicholsona, są genialne. Narysowane w stylu japońskim, kolory przygaszone, pasujące do treści. Wszystko-tekst i ilustracje, pięknie się dopełniają. 


 

Polecam tę książkę z całego serca

                                                                                                                          Maa


 



Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger