30 stycznia

"Kroniki Prydainu. Księga Trzech" Lloyd Alexander - recenzja

"Kroniki Prydainu. Księga Trzech" Lloyd Alexander - recenzja
Tytuł: "Kroniki Prydainu. Księga Trzech"
Autor: Lloyd Alexander
Liczba stron: 277
Wydawnictwo: FILIA


Kiedy zobaczyłam na okładce słowa: "Jeśli lubicie Narnię C.S.Lewisa i Władcę Pierścieni J.R.R.Tolkiena - pokochacie Kroniki Prydainu L.Alexandra!", pomyślałam, że warto przekonać się, czy faktycznie mi się spodoba, bo Narnię i trylogię Tolkiena uwielbiam. Wprawdzie w opisie na stronie wydawnictwa widnieje informacja, że książka przeznaczona jest dla czytelników z przedziału 8+, ale nie zniechęciło mnie to. Postanowiłam wykorzystać czas ferii na odprężającą lekturę i nie zawiodłam się. 
"Kroniki Prydainu. Księga Trzech" to pierwszy tom baśni fantasy dla młodszych nastolatków. Autor, pisząc swoją powieść, wykorzystał starowalijskie podania i mitologię celtycką, ale Prydain w całości jest wytworem jego wyobraźni.

Tytułowa kraina była spokojnym, wręcz sielskim miejscem, gdzie mieszkańcy czuli się bezpiecznie. Niestety - do czasu... Wszystko zmieniło się, kiedy nawiedził ją okrutny Rogaty Król - niszczyciel i złoczyńca. Na ratunek rusza silna i bardzo barwna grupa: świniopas Taran, księżniczka Eilonwy, rycerz Gwydinion i Gurgi. Czy uda im się unieszkodliwić Rogatego Króla? Nie zdradzę, musicie sprawdzić sami czytając książkę :-)

Powieść pozostawiła w mojej pamięci miłe wrażenie. Do Narni trochę jej daleko, ale czyta się przyjemnie i szybko, w czym pomaga dodatkowo dość duża czcionka. Skończyłam czytać migiem! Podoba mi się również to, że ta raczej prosta opowieść zawiera kilka mądrości, których obecność skłania do refleksji.

"Nie należy nikomu odmawiać pomocy, ale nie wolno również jej odrzucać, gdy ktoś wyciąga do nas rękę."

Polecam młodszym nastolatkom, które lubią czytać historie o mitologicznych stworach i bohaterach.
Zoja


27 stycznia

"Dziewięć żyć Chloe King" Liz Braswell - recenzja

"Dziewięć żyć Chloe King" Liz Braswell - recenzja
Tytuł: "Dziewięć żyć Chloe King"
Autor: Liz Braswell
Ilość stron: 285
Wydawca: Wydawnictwo Filia
Moja ocena: 6.5/10 
 
 
 Recenzowany przeze mnie tytuł opowiada historię tytułowej Chloe King. W dniu swoich szesnastych urodzin dziewczyna zauważa, że najwyraźniej nie jest zwykłym człowiekiem. Staje się niewyobrażalnie szybka i zwinna, a jej paznokcie zmieniają się w ostre, podobne do kocich, pazury. Na dodatek udaje jej się przeżyć upadek z siedemdziesięciu metrów, co dla normalnego człowieka jest zdecydowanie rzeczą nieosiągalną. Początkowo bohaterka jest bardzo podekscytowana swoimi nowymi zdolnościami, lecz ten entuzjazm mija, gdy ktoś zaczyna ją prześladować. Dziewczyna jest w ogromnym niebezpieczeństwie i nie ma pojęcia, do kogo zwrócić się o pomoc. Jej relacje z matką nie są zbyt dobre, a przyjaciele się od niej odwrócili. Pozostaje jej tylko Alek - niewyobrażalnie przystojny i popularny uczeń klasy maturalnej z jej liceum, który nagle zaczął przejawiać dziwne zainteresowanie jej osobą oraz Brian. O tym drugim Chloe nie wie zbyt wiele, chłopak jest wyjątkowo tajemniczy, przez co wydaje się jej jeszcze bardziej pociągający. Obaj chłopcy skrywają jednak nie lada sekrety.

Po przeczytaniu prologu byłam pewna, że ta książka mi się spodoba, jednak troszkę się rozczarowałam. Spodziewałam się poważnej powieści, czegoś na wzór kryminału, lecz nie do końca spełniła moje oczekiwania. Co prawda była akcja i były tajemnice, ale główna bohaterka niezbyt przypadła mi do gustu. Jej zachowanie za każdym razem psuło klimat i ciekawie zapowiadające się sytuacje. Sprawiała wrażenie, jakby zależało jej tylko na obściskiwaniu się z chłopakami i praktycznie niczym więcej. Albo wyrosłam z tego typu nastoletnich romansideł, albo po prostu ta książka jest dość trywialna.

Dużym plusem tego utworu na pewno jest nietuzinkowa fabuła. Ostatnio w książkach dla młodzieży spotyka się głównie wampiry albo jakieś wróżki, człowiek-kot jest raczej rzadkością. Trzecioosobowa narracja i stosunkowo lekki styl pisania, to dodatkowe atuty tej powieści. "Dziewięć żyć Chloe King" jest skierowana głównie do nastoletnich czytelników i właśnie im bym ją poleciła. 
 
Edelline
 
 

23 stycznia

"Smoki ze Zwyczajnej Farmy" T. Williams, D.Beale - recenzja

"Smoki ze Zwyczajnej Farmy" T. Williams, D.Beale - recenzja
Tytuł: Smoki ze Zwyczajnej Farmy
Autor: Tad Williams, Deborach Beale
Liczba stron: 399
Wydawnictwo: REBIS


„Smoki ze Zwyczajnej Farmy” to pierwsza, z pięciu planowanych, części powieści młodzieżowych. Wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale spodobał mi się jej opis, więc postanowiłam ją przeczytać.

Jest to książka obyczajowa o tematyce fantastycznej. Nie brakuje w niej akcji oraz wielu przygód.
Książka opowiada o rozbitej rodzinie. Tyler i Lucinda, to rodzeństwo mieszkające z matką. Swojego ojca widują bardzo rzadko. Lucinda i Tyler to typowe dzieci XXI wieku. Lucinda jest wielką fanką sławnych gwiazd, natomiast Tyler nie widzi świata poza grami elektronicznymi.
Pewnego dnia matka wpada na pomysł wyjazdu na obóz dla osób samotnych, dzieci natomiast chce wysłać do swojego krewnego, Gideona. Dzieci niezbyt się cieszą z tego pomysłu, ponieważ Gideon mieszka na wsi i prowadzi farmę, która kojarzy im z  miejscem, gdzie karmi się krowy i dogląda drobiu. Zgadzają się jednak na wyjazd. Niedługo po przybyciu na farmę odkrywają, że wcale nie jest nudna. Zamiast zwykłych zwierząt, mogą tam zobaczyć najprawdziwsze mityczne stwory. Nawet pracownicy farmy mają magiczne zdolności.
Niestety, okazuje się, że farma ma poważne kłopoty. „Czy dwójka zwyczajnych dzieci zdoła ocalić fantastyczną farmę?”

Książka jest naprawdę ciekawa, ale nie jest to ten typ, który czytalibyśmy z zapartym tchem. Mnie, niestety, niezbyt przypadła do gustu. Poleciłabym ją wielbicielom powieści obyczajowej, a także fantastycznej. Zapraszam do czytania!

Ksenia

 

13 stycznia

"Taniec z przeszłością" Anna Monkiewicz-Święcicka - recenzja

"Taniec z przeszłością" Anna Monkiewicz-Święcicka - recenzja
Tytuł: Taniec z przeszłością
Autor: Karolina Monkiewicz- Święcicka
Liczba stron: 271
Wydawnictwo: Świat Książki


W noc pogrzebu prababki  Aniela zaczyna śnić koszmary. Czuje, że jej sny to opowieść o prawdziwych wydarzeniach z przeszłości. Gdy wśród rzeczy zmarłej odnajduje się tajemniczy pamiętnik z syberyjskiego zesłania, dziewczyna czuje, że sama nie poradzi sobie z tym, co wydarzyło się kiedyś. Tymczasem na warszawskim Mokotowie zaczynają ginąć ludzie. Śmierć starej kobiety otwiera drzwi oddzielające przeszłość od teraźniejszości. Nadchodzi czas wyrównywania krzywd. Kto stoi za tajemniczymi zaginięciami? Co wydarzyło się sześćdziesiąt lat wcześniej? Czy przypominająca seans spirytystyczny terapia ustawień rodzinnych Hellingera pomoże w rozwiązaniu zagadki i przywróci spokój umarłym? Komu przyjdzie ponieść karę?” - tymi słowami, które znajdują się na okładce książki, jesteśmy zachęcani do jej przeczytania. Muszę przyznać, że z ogromnym zapałem rozpoczęłam lekturę. Niestety, mimo iż jest to mój ulubiony gatunek, książka nie wciągnęła mnie do tego stopnia, aby przeczytać ją jednym tchem. Ale może właśnie o to chodziło autorce książki? Może jej założeniem było nie tylko napisanie powieści, ale zmuszenie czytelnika do analizy tekstu?

Autorka opisuje w książce cztery kobiety, które są w różnym wieku, ale przede wszystkim każda z nich jest inna. Wszystkie jednak łączy tajemnica, mroczna tajemnica z przeszłości. Pierwsza z nich to Renata, która pojawia się w momencie śmierci swojej matki Anieli. Renata to dobra, lecz bardzo samotna kobieta. Po śmierci matki ta samotność staje się jeszcze dotkliwsza. Matka była osobą surową, apodyktyczną, można powiedzieć pozbawioną uczuć. Renata jest spragniona uczuć, miłości, wszystkiego czego matka nie potrafiła jej dać przez całe życie. A może nie chciała?? Jedynym promyczkiem, który rozświetla jej szare dni jest wnuczka Aniela, która bardzo często odwiedza babcię i to właśnie ona namawia ją na udział w terapii ustawień rodzinnych Hellingera, która polega na wybraniu przez uczestnika reprezentantów, czyli osób symbolizujących członków rodziny. Terapeuta stara się tak ustawić członków rodziny, aby zapanowała między nimi harmonia. Podczas jednego z takich ustawień dochodzi do bójki między członkami rodziny Renaty i Anieli. To wydarzenie zapoczątkowuje całą serię zdarzeń…

Trzecia z kobiet to Diana - tajemnicza postać, udająca szczęśliwą żonę prawnika i kochającą matkę. W jaki sposób jej losy łączą się z losami Renaty i Anieli?? Nie zdradzę. Nie powiem również, kim jest czwarta opisywana przez autorkę bohaterka, jaka jest rola pamiętnika, o którym mowa w opisie, jak zakończy się terapia rodzinna kobiet, kto jest odpowiedzialny za zniknięcia na warszawskim Mokotowie… Zachęcam do lektury!!!

Ana

09 stycznia

Nowy rok - nowy pomysł :-)

Nowy rok - nowy pomysł :-)
Zaczynamy nowy rok kalendarzowy, więc czas na nowe pomysły. Pierwszy z nich to "Cztery bajery", czyli prezentacja czterech książek z naszego księgozbioru. Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma zaznajamiania Was z nowościami, które pojawiają się co jakiś czas na naszych półkach. 

Pierwszy zestaw książkowy poniżej:

  
"Miecze i mroczna magia" - zbiór opowiadań poczytnych autorów fantasy. Krótkie formy pełne wartkiej akcji.

"Córka żywiołu" - paranormal romance. Wątek miłosny, przepowiednia, która może zmienić losy świata i magia.

"Gra o tron" - Martin jest mistrzem w mordowaniu postaci literackich. Ale oprócz uśmiercania ich, stworzył również świetną historię o fantastycznym świecie i jego mieszkańcach.

"Ulisses z Bagdadu" - historia Saada, młodego Irakijczyka, który żyje w kraju ogarniętym wojną i musi radzić sobie z problemami życia codziennego. 

Jeśli któraś z tych książek Was zainteresowała, 
zapraszamy do biblioteki :-)


*** Następne propozycje książek wkrótce ***

09 stycznia

"Rudowłosa" Jaye Wells - recenzja

"Rudowłosa" Jaye Wells - recenzja


Tytuł: Rudowłosa
Autor: Jaye Wells
Liczba stron: 334
Wydawnictwo: REBIS


Tom pierwszy cyklu o Sabinie Kane – debiut Jaye Wells. Opis z tyłu książki nie brzmi zbyt zachęcająco, mimo zapowiedzi błyskotliwych dialogów. No dobrze, trochę mnie zaintrygował, bo jednak zdecydowałam się wziąć tę książkę do recenzji.
Po lekturze zgadzam się z tymi błyskotliwymi dialogami, ponieważ Jane Wells napisała tę książkę w ciekawym, tajemniczym stylu.

Sabina, czyli tytułowa Rudowłosa, jest morderczynią, pracującą dla rady wampirów. Co ciekawe, na morderczynię od dziecka szkoliła ją własna babcia... Sabina jest też pół wampirem i pół magiem, co czyni ją wyjątkową wśród swojej rasy. W jej świecie jednak nie jest to do końca szczęśliwe połączenie. Między innymi dlatego wykonuje taki, a nie inny zawód. Jako odmieniec, po prostu nie może robić nic innego… Już pierwsze strony powieści dają do myślenia – Sabina ma do wykonania zadanie, powierzone jej przez Radę Dominii. Musi zabić swojego przyjaciela Davida. Mężczyzna nie podda się jednak bez walki. Czy Sabina ostatecznie wykona wyrok? Czy otrzyma kolejne zadania od rady?

„Rudowłosa” to książka fantasy z dużą ilością mroku i wartkiej akcji. Przyznam, że trochę mi to utrudniało czytanie, ponieważ nie przepadam za książkami, w których jest dużo dokładnie opisanych morderstw. W związku z tym dotrwanie do jej zakończenia dla mnie nie jest możliwe, ponieważ nie jest to powieść, jaką chętnie bym przeczytała i przeżyła wraz z bohaterami ich przygody, ale myślę, że innym czytelnikom fantasy się spodoba. Mogę zapewnić, że nie jest to cukierkowa wersja świata wampirów.

Julia


06 stycznia

"Szczęśliwa ziemia" Łukasz Orbitowski - recenzja

"Szczęśliwa ziemia" Łukasz Orbitowski - recenzja


Tytuł: „Szczęśliwa ziemia”
Autor: Łukasz Orbitowski
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Sine Qua Non


Łukasz Orbitowski jest młodym autorem specjalizującym się głównie w pisaniu literatury grozy. Swoim najnowszym dziełem - "Szczęśliwą ziemią" udowadnia jednak, że doskonale radzi sobie również  z powieściami obyczajowymi z niewielką domieszką fantastyki.
Książka ta opowiada o grupie młodych ludzi - DJ Krzywdzie, Sedesie, Trombku, Blekocie i Sikorce - którzy żyją w małym miasteczku Rykusmyku.                                            
W ostatni dzień lata postanawiają oni zejść do tajemniczych zamkowych podziemi. Podobno czai się tam siła, która spełni każde życzenie. Jednak nic nie jest za darmo, a każde pragnienie ma swoją ciemną stronę…
Połączeni brzemieniem tajemnicy rozstają się, a los rozrzuca ich po świecie - Warszawa, Kopenhaga, Kraków… Fantastyczne wydarzenia są tylko przykrywką – najważniejsze jest pokazanie życia grupy, kiedyś beztroskich nastolatków, a obecnie dorosłych ludzi z wieloma problemami.

„Szczęśliwa ziemia” jest bardzo ciekawą książką. Ma niezwykły klimat, który trzyma czytelnika w poczuciu ciągłego zagrożenia i smutku. Jej lektura była dosyć ciężka, wzbudzała wręcz we mnie strach, choć teoretycznie nie miałam się czego bać – wydarzenia były realistyczne. Atmosfera zagęszczała się z każdą następną stroną, by w końcu dojść do intrygującego, niebanalnego finału.                                                         
Bardzo podobały mi się opisy miast, w których żyli bohaterowie. Łukasz Orbitowski sprawił, że wydawały się one być niemal żywymi istotami – z własnymi, nie zawsze dobrymi intencjami.

Książka jest bardzo ładnie wydana - szkoda tylko, że klejono ją, a nie szyto. Tworzenie nagłówków kolejnych rozdziałów z wizerunku byka, który powoli wypełnia się kolejnymi zdjęciami, tworząc jakby układankę to bardzo ciekawy pomysł.

Moim zdaniem warto przeczytać „Szczęśliwą ziemię”. Uwiodła mnie ona swym niezwykłym klimatem i realistycznymi bohaterami. Z całą pewnością sięgnę po kolejne książki Orbitowskiego.

Daga


Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger