21 czerwca

"Tajemnica Nawiedzonego Lasu" Anna Kańtoch - recenzja

Tytuł: "Tajemnica Nawiedzonego Lasu" 
Autor: Anna Kańtoch 
Gatunek literacki: fantasy 
Liczba stron:363 
Wydawnictwo: Uroboros 
Cykl: Nina Pankowicz, tom 2


Gdy Nina powraca do domu z Markotków, wszystko wokół staje się nazbyt spokojne. Żadne niebezpieczne monstrum nie czyha na nią na rogu szkolnego korytarza, a anioły - kosmici nie ukrywają się w piwnicy. Taka rzeczywistość powinna być kojąca dla nastolatki, która w wakacje przeżyła istny koszmar. Dziewczyna podejrzewa jednak, że coś się święci. 

I nie myli się... 

Pewnego dnia w jej szkole pojawiają się funkcjonariusze UB o kryptonimach: Sowa i Lis. Nina przeczuwa najgorsze. ONI ją znaleźli. Gdy dziewczynka zostaje wepchnięta do samochodu i wywieziona do ukrytego w leśnej głuszy miejsca, nie ma już odwrotu. Spotyka tam swoich przyjaciół z Markotków, ale nie cieszy się z tego faktu. To oznacza jedno. Komuniści już wiedzą o magii i fałszywych aniołach. 

O pobliskim lesie krążą liczne legendy. Wszystkie co do jednej pełne grozy i przeświadczenia o niebezpieczeństwie. Nawet opuszczona wioska w środku lasu jest nazywana przeklętą. Ale to nie ona niesie za sobą największe niebezpieczeństwo. 

Mgła... 

To w niej czają się potwory. 

Mgła wypełzła z lasu i kołysała się się teraz łagodnie pół metra od ogrodzenia, jakby niepewna, czy posuwać się dalej, czy nie. Majaczyły w niej znajome czerwonookie sylwetki, poruszające się w nienaturalny sposób. Zupełnie jak w książce: 

"I uźrzała one szkrzydła nocna porą z mogiłki pełznące, ze ślepiami jako krew gorejącymi, paskudne niby psi piekielni i pazurem o pazur szczekające"

W lesie czają się potwory, a w obozie komuniści. Chyba tylko James Bond byłby w stanie uciec z tego miejsca. 

Tajemnica pogania tajemnicę, a wszystko wydaje się jednym, wielkim kłębkiem absurdu. Dlaczego komuniści przetrzymują nastolatków i dzieci w obozie? Z drugiej strony nie robią im żadnej krzywdy, jak na mój gust czasem bywają naprawdę nieostrożni i dają nabrać się na zwykłe kłamstwa, jak małe dzieci. Oprócz ciężkiej pracy więźniowie muszą stawiać się na przesłuchania. Żadnych bestialskich mordów i tortur. A więc po co to wszystko? No właśnie.... to zdecydowanie było najbardziej nurtujące pytanie. Powiem tylko, że jego rozwiązanie było bardziej nieoczywiste niż się spodziewałam. 

Ta książka sprawia, że zostajesz niespodziewanie wciągnięty w zabawę w Sherlocka Holmes'a. Ciężko oprzeć się poczuciu, że bierzesz w niej udział. Poszlaki, tropy i tajemnice nawarstwiają się, a odpowiedzi jak na złość nie chcą się pojawić. Autorka zdecydowanie w każdej sytuacji uwzględnia czynnik ludzki (emocje, jakieś niedopatrzenia), dlatego ta książka tętni życiem i jest bardzo nieprzewidywalna. 

Zdałam sobie sprawę, że w poprzedniej recenzji zapomniałam wspomnieć o ilustracjach. Uważam, że pominięcie tak ważnej kwestii jest prawie niewybaczalne, więc spróbuję się teraz zrehabilitować. 

Oprócz okładki w książce znajduje się pięć ilustracji, które są po prostu upiorne. Ta książka nie jest może przodownikiem thrillerów, ale gdy już przywiążemy się do fabuły i bohaterów, to czujemy lekki niepokój, kiedy grozi im jakieś niebezpieczeństwo. Szalenie podoba mi się koncept okładek w całej tej serii. Są bardzo ładnie wykonane i takie klimatyczne. Wpasowują się w koncept tej historii, przy okazji nie zdradzając zbyt wiele. 

Książka jest niezwykle przyjemna w odbiorze, ciekawa, poruszająca i obłędnie napisana. Polecam gorąco wszystkim entuzjastom nietuzinkowych opowieści i zachęcam do czytania. 

Kinga


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger