15 września

"Jedyna" Kiera Cass - recenzja

Tytuł: "Jedyna"

Autor: Kiera Cass
Liczba stron: 320
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Jaguar
Moja ocena: 7/10
Cykl: Selekcja (tom 3)



„Jedyna” to ostatni już tom bestsellerowej trylogii Kiery Cass. W pałacu pozostały już tylko cztery dziewczęta, akcja nabiera tempa, ważą się losy nie tylko głównej bohaterki, lecz również całego kraju. Korona musi trafić w odpowiednie ręce. Według ludu te piękne, silne dłonie należą do Ameriki, według króla jest ona zbyt niewychowana by zostać królową, a zdaniem księcia Maxona... Cóż. Młody, oślepiony miłością monarcha nie widzi nikogo innego oprócz niej. Niekoniecznie myśli on jednak o dobru swojego państwa, lecz w dużej mierze tylko o swoim sercu. A co z Americą? Czy ona sama chce zostać jedną z najważniejszych osób w kraju?


„Nic nie jest już takie samo. Wszystko, co dawniej miało sens, zmienia się”

W tej części nieco bliżej poznajemy rebeliantów. Autorka rozwija niestety ten wątek jedynie pobieżnie, tak jak wiele innych, które są rozpoczęte, a potem nagle zduszone praktycznie w zarodku. W całej trylogii brakowało mi głębi, jakiejś porządnej fabuły, bo przecież literatura młodzieżowa to nie tylko miłosne rozterki. Przyznaję, są ważne, dodają historii słodyczy, ale kiedy cukier przeważa nad wyrazistym smakiem (czyt. głównym wątkiem), to robi się mdło, o czym niektórzy autorzy czasem zapominają. Pozytywnie zaskoczyła mnie jednak sama America. Dziewczyna dojrzewa do podjęcia ważnych w jej życiu decyzji. W pewnych momentach przyćmiewa nawet samego Maxona, który przecież był takim ideałem władcy, niewinnego chłopca, przyjaciela i drugiej połówki zarazem. Rzecz jasna ostateczne zakończenie nie jest zbyt wielkim zaskoczeniem, choć droga, jaka do niego prowadzi jest dość kręta. Sam pomysł na finisz powieści nawet mi się podoba, choć mam pewne obiekcje co do jego wykonania. Tyczy się to zresztą całej trylogii, która miała wielki potencjał i choć znalazła się na listach bestsellerów, to niestety nie z powodów, z jakich chciałabym ją tam widzieć.

Długo zabierałam się do napisania tej recenzji. Czekałam aż moja euforia po ponownym spotkaniu z bohaterami nieco opadnie, by nic nie zagłuszało mojej prawdziwej oceny. Możliwe, że za dużo czasu z tym zwlekałam. Pokazało to jednak, że książka ta nie została w mojej pamięci tak długo, jak powinna. Oceniam ją na pewno na plus, gdyż mimo wszystko była ciekawą, lekką lekturą.

Edelline


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger