31 października

"Niepoliczalne" Karen Gregory - recenzja

Tytuł: "Niepoliczalne"
Autor: Karen Gregory
Gatunek: literatura młodzieżowa, powieść obyczajowa
Ilość stron: 304
Wydawnictwo : Jaguar 


W swojej debiutanckiej powieści Karen Gregory opisuje losy Heddy, którą często osoby wtajemniczone w jej życiorys nazywają "zawodową anorektyczką". W wyniku choroby siedemnastoletnia dziewczyna po przejściach ma kota na punkcie liczb i liczenia, do czego po części nawiązuje tytuł książki. Dosłownie zaś tytuł dotyczy uczucia dziewczyny do jej córki Rose; miłości, która jest niepoliczalna, do czego nawiązuje przesłanie i zarazem ostatnie słowa książki: "Tego, co najważniejsze, nie da się policzyć".

Mania rachowania rozpoczyna się u Heddy od zajęć matematyki w collegu, na które rzadko uczęszcza, przez notoryczne ważenie się i zapisywanie swojej wagi w specjalnie przeznaczonym do tego zeszycie, aż do chwili, kiedy robi testy ciążowe zlecone przez Felicity, jej terapeutkę, która się nią zajmuje do osiągnięcia pełnoletności. Wówczas wychodzi na jaw prawda, że testy są pozytywne, a więc Hedda zaszła w ciążę. Od tej chwili życie głównej bohaterki stopniowo zmienia się, a w drodze do wyzdrowienia dziewczyna przekonuje się, że nie jest ono usłane różami. Właściwie, przez jej zaburzenia odżywiania, które personifikuje i nadaje im imię “Nia”, cierpi najbardziej, o czym przekonuje się z czasem.

Podczas jej przygody z pokonywaniem anoreksji i samej siebie poznaje wiele osób, m.in.: Joannę - pracownicę pomocy społecznej; Molly – rówieśniczkę i zapaloną saksofonistkę; Laurel – dziewczynę z ośrodka, o której sylwetkę jest zazdrosna; Robina - chłopaka z sąsiedztwa, którego pokochała; Jade - przyjaciółkę Robina, która kochała go bez wzajemności oraz wiele innych ciekawych postaci.

Moim zdaniem historia Heddy, dziewczyny zmagającej się z trudnościami macierzyństwa, które w połączeniu z Nią są syzyfową wręcz pracą, uświadamia nam, że życie jest pełne przeszkód, które jesteśmy w stanie pokonać, tylko potrzebujemy do tego odpowiedniej motywacji i pomocy ze strony innych. Sądzę więc, że warto sięgnąć po tę książkę, niezależnie od wieku, choć momentami w tekście pojawia się tzw. „łacina podwórkowa”, ale to naprawdę bardzo rzadko i tylko po to, by podkreślić emocje zawarte w opisywanej sytuacji. Na dłuższą metę jednak nie odczuwa się jakiejkolwiek wulgarności, lecz wręcz przeciwnie – z każdą kolejną stroną czytelnik zaczyna współczuć Heddy i zastanawiać się nad własnym życiem, co może okazać się bardzo pouczające. Osobiście polecam tę książkę ze względu na jej niesamowity styl, przemawiający do odbiorcy i nieraz rozśmieszający do łez, a momentami przekazujący ważne prawdy życiowe.

Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała, że występują w tej powieści fragmenty jakby wyrecytowane z "Gwiezdnych Wojen", które nadają jej unikalny humor, a także podsycają mój entuzjazm w kierunku tej książki i zarazem skłonią do przeczytania jej niejednego fana Gwiezdnej Sagi. 

Podsumowując, polecam tę skłaniającą do refleksji powieść każdemu, czy do dorosłemu, czy nastolatkowi, a nawet osobie starszej. Uważam bowiem, że dawkę doświadczeń życiowych, jakie oferuje ta lektura, powinien poznać każdy bez wyjątku, aby stać się lepszym dla otoczenia i dla samego siebie.

Agnieszka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger