Tytuł: "Smocze kości"
Liczba stron: 704
Wydawnictwo: REBIS
Po książkę „Smocze Kości”
sięgnęłam ze względu na jej tematykę – smoki. Uwielbiam
wszelakie powieści, gdzie znaleźć mogę te cudowne stworzenia
(bądź też powiązania z nimi), dlatego bez wahania zdecydowałam
się na przeczytanie tej powieści.
Świat w „Smoczych kościach”
wzorowany jest na wierzeniach Wikingów, co również przypadło mi
do gustu, ponieważ interesuję się mitologią nordycką.
Wartka akcja, zaskakujące zwroty oraz styl autorów szybko mnie pochłonął i nie mogłam oderwać się
od lektury. Niestety, gdy już to zrobiłam, nie wracałam do niej
przez dłuższy czas, bojąc się, że zbyt szybko ją skończę.
Jednak ciągle rozmawiałam o tej książce z przyjaciółmi, cały
czas myślałam o treści i rozdziale, na którym ostatnio
zakończyłam czytanie i analizowałam wszystko, układając sobie to
w głowie.
„Smocze kości” to powieść
fantasy, w której możemy spotkać istoty takie jak giganty, satyry,
nimfy i oczywiście smoki. Kraina stylizowana jest na średniowieczną
Skandynawię.
Przygody, intrygi, wojny – możemy je
znaleźć na późniejszych stronach książki. Chociaż początek
nie należy do najlepszych, akcja powoli się rozkręca, a później
nabiera zawrotnego tempa.
W książce nie podobało mi się to,
że zbyt często pokazywano wady głównego bohatera – Skylana,
młodego przywódcy, który musiał odzyskać skradziony artefakt.
Irytowały mnie także decyzje podejmowane przez bohaterów –
większość z nich była nieprzemyślana i niemądra.
W książce znajdziemy takie wartości,
jak siła przyjaźni i miłość.
Niezwykle spodobał mi się styl
autorów, dzięki któremu książkę przyjemnie i szybko (jeśli nie
robi się specjalnych przerw) się czyta.
„Smocze Kości” mogę polecić
fanom fantasy, Wikingów i powieści o smokach. Jest to przyjemne
czytadło na wolne od obowiązków popołudnia.
Mizofobia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz