Tytuł:
Brudne
Wojny
Autor:
Jeremy Scahill
Liczba stron:
500
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Po
książkę ,,Brudne wojny” sięgnąłem dlatego, że jestem fanem
gatunku sensacji, jak i militariów.
Od
początku była ona dla mnie bardzo przekonująca, jak inne książki
tego typu, a dzięki autorowi, który ją napisał, wzbiła się na
pierwsze miejsce mojej listy książek do pilnego przeczytania.
Tym
który napisał tę wspaniałą opowieść o tajnych operacjach,
komandosach i innych rzeczach jest Jeremy Scahill. Autor bestsellera
New York Timesa ,,Blackwater. Powstanie najpotężniejszej armii
najemnej świata”.
Jeśli
kogoś interesują takie książki, to polecam, a wręcz nakazuję
Wam przeczytać ,,Brudne wojny”.
Głównych
bohaterów tak naprawdę nie ma. W książce można znaleźć drobne
skrócenie misji ,,Neptune Spear”, czyli zabicie Osamy Bin Ladena
przez DEVGRU (SEAL Team Six), jak i skróconą historię powstania
elitarnego oddziału JSOC (Joint Special Operations Command), znanego
lepiej jako szwadrony śmierci z nieograniczonym budżetem i poza
czyjąkolwiek kontrolą, a także wiele innych historii.
Tak
samo jest z miejscem akcji, nie można go określić na stałe,
ponieważ akcja rozgrywa się w Iraku, Somalii, Pakistanie, a także
na innych polach bitew.
Książka
opowiada także mrożącą krew w żyłach historię amerykańskiego
obywatela, który został ,,oznaczony” do likwidacji przez własny
rząd.
Scahill
zadaje wiele trudnych i niewygodnych pytań dla amerykańskiego
rządu. O wielu opisanych historiach zapewne przeciętny Polak nigdy
nie słyszał, więc jest kolejny pretekst do przeczytania jej.
Moim
faworytem w tej książce jest oddział JSOC. Niestety nie mogę się
za bardzo rozpisywać o tym oddziale, abyście nie stracili chęci do
przeczytania książki, lecz napiszę trochę. Oddziały JSOC - Joint
Special Operations Command, czyli elita elit. Zostały utworzone w
1980r. i przeznaczone były do wykonywania najniebezpieczniejszych i
najtajniejszych misji. Ich członkowie uczestniczyli m.in. w misji
„Eagle Claw”, czyli odbiciu 53 amerykańskich żołnierzy
przetrzymywanych jako niewolników po nieudanej rewolucji islamskiej.
Każda
książka ma swoje zalety, jak i wady. Wadą – jedną z nielicznych
w książce ,,Brudne wojny” - jest dość mała czcionka, lecz dla
kogoś, kto naprawdę zainteresuje się fabułą, przestanie ona być
problemem. Plusów jest ogrom, więc opiszę tylko kilka. Pierwszym
są wygodnie poukładane rozdziały, dzięki czemu bardzo dobrze się
czyta. Kolejny plus to świetnie zilustrowana okładka, wykonana
przez Pawła Szczepanika (polska wersja książki).
Jedyne,
co mi zostało na koniec, to tylko powiedzieć: BIERZCIE
SIĘ ZA CZYTANIE!
KAROL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz