11 czerwca

"Brudne wojny" Jeremy Scahill - recenzja

Tytuł: Brudne Wojny

Autor: Jeremy Scahill

Liczba stron: 500

Wydawnictwo: Sine Qua Non




Po książkę ,,Brudne wojny” sięgnąłem dlatego, że jestem fanem gatunku sensacji, jak i militariów.

Od początku była ona dla mnie bardzo przekonująca, jak inne książki tego typu, a dzięki autorowi, który ją napisał, wzbiła się na pierwsze miejsce mojej listy książek do pilnego przeczytania.
Tym który napisał tę wspaniałą opowieść o tajnych operacjach, komandosach i innych rzeczach jest Jeremy Scahill. Autor bestsellera New York Timesa ,,Blackwater. Powstanie najpotężniejszej armii najemnej świata”.
Jeśli kogoś interesują takie książki, to polecam, a wręcz nakazuję Wam przeczytać ,,Brudne wojny”.
Głównych bohaterów tak naprawdę nie ma. W książce można znaleźć drobne skrócenie misji ,,Neptune Spear”, czyli zabicie Osamy Bin Ladena przez DEVGRU (SEAL Team Six), jak i skróconą historię powstania elitarnego oddziału JSOC (Joint Special Operations Command), znanego lepiej jako szwadrony śmierci z nieograniczonym budżetem i poza czyjąkolwiek kontrolą, a także wiele innych historii.
Tak samo jest z miejscem akcji, nie można go określić na stałe, ponieważ akcja rozgrywa się w Iraku, Somalii, Pakistanie, a także na innych polach bitew.
Książka opowiada także mrożącą krew w żyłach historię amerykańskiego obywatela, który został ,,oznaczony” do likwidacji przez własny rząd.
Scahill zadaje wiele trudnych i niewygodnych pytań dla amerykańskiego rządu. O wielu opisanych historiach zapewne przeciętny Polak nigdy nie słyszał, więc jest kolejny pretekst do przeczytania jej.
Moim faworytem w tej książce jest oddział JSOC. Niestety nie mogę się za bardzo rozpisywać o tym oddziale, abyście nie stracili chęci do przeczytania książki, lecz napiszę trochę. Oddziały JSOC - Joint Special Operations Command, czyli elita elit. Zostały utworzone w 1980r. i przeznaczone były do wykonywania najniebezpieczniejszych i najtajniejszych misji. Ich członkowie uczestniczyli m.in. w misji „Eagle Claw”, czyli odbiciu 53 amerykańskich żołnierzy przetrzymywanych jako niewolników po nieudanej rewolucji islamskiej.
Każda książka ma swoje zalety, jak i wady. Wadą – jedną z nielicznych w książce ,,Brudne wojny” - jest dość mała czcionka, lecz dla kogoś, kto naprawdę zainteresuje się fabułą, przestanie ona być problemem. Plusów jest ogrom, więc opiszę tylko kilka. Pierwszym są wygodnie poukładane rozdziały, dzięki czemu bardzo dobrze się czyta. Kolejny plus to świetnie zilustrowana okładka, wykonana przez Pawła Szczepanika (polska wersja książki).
Jedyne, co mi zostało na koniec, to tylko powiedzieć: BIERZCIE SIĘ ZA CZYTANIE!



KAROL


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger