06 marca

Minecraft przygody. Portal S. D. Stuart - recenzja

Tytuł: "Minecraft przygody. Portal"

Autor: S. D. Stuart
Gatunek: fantastyka, science-fiction
Liczba stron: 82
Wydawnictwo: ARKADY
seria: Przygody w świecie Minecrafta, tom 2


Powodów, dla których wybrałam tę książkę było wiele, ale jeden przewodni - wraz z początkiem roku szkolnego 2010/2011 stałam się fanką tej sześciennej gry. Dla mojego rocznika "Minecraft" był - w zasadzie - pierwszą grą, którą poznaliśmy, dlatego wybór tej książki był dla mnie oczywisty.
S. D. Stuart jest amerykańskim pisarzem. Jak można wywnioskować z jego zainteresowań Minecraftem, specjalizuje się w fantastyce oraz science - fiction. Jego książki królowały na liście bestsellerów wydawnictwa Amazon, więc sądzę, że warto poznać jego dzieła.
Jest to typowa książka dla młodzieży z gatunku fantastyki. Jednak, jak wspomina już sam autor w króciutkim prologu, niektóre nazwy są autentyczne (przykładowo Notch jest rzeczywistym twórcą Minecrafta, a wydawcą tej gry jest spółka Mojang).
Głównymi bohaterami są dwaj bliźniacy - Andre i Joshua Hale (Herobrine o nich mówi “klony”) - którzy, oprócz swoich uczniowskich obowiązków, potrafią znaleźć czas dla swojego ukochanego Minecrafta. Dodatkowo, we wchodzeniu w rolę Steve’a (głównego bohatera w tej grze) pomaga im kapsuła skonstruowana przez ich ojca i zarazem znakomitego naukowca, pana Hale. W tej części występuje również Suzy, koleżanka chłopców z klasy, która - rzekomo - jest lepsza od nich obu w tej grze. Niestety wszyscy popadają w kłopoty…
Wspomniany przez mnie wcześniej “Herobrine” to wymysł twórcy Minecrafta, Notcha, który niestety wpadł na haniebny pomysł podporządkowania sobie ludzkości. Należy przy tym wspomnieć, że jest on jedynie sztuczną inteligencją… zaprojektowaną na podstawie aplikacji opracowanej przez australijski Departament Obrony, która miała podejmować ważne decyzje dotyczące badania przestrzeni kosmosu, racjonalnego wykorzystywania zasobów ropy naftowej oraz gazu, a także energii jądrowej czy też nadzorowaniem nad służbą zdrowia lub wojskiem. 

Sądzę, że ten opis jest przekonujący, aby przeczytać tę książkę, bo jest tego warta. Jeśli jest jednak mało wiarygodny, to mogę jeszcze zachęcić naprawdę przyjemną do czytania, dużą czcionką oraz interesującą fabułą. Widać, że to nie jest książka “pisana na kolanie” - wystarczy choć troszkę wczuć się w dzieje chłopców, by autentycznie przeżyć ich przygody, niczym w tej genialnej grze. Mogę również dodać, że po przeczytaniu chociażby jednej książki z tej serii, można nabrać chęci do grania w Minecraft :).

Moim zdaniem, książka ta jest typową lekturą na deszczowy dzień, upał czy też przerwę między lekcjami - pisana luźną prozą dla każdego. Graczom Minecrafta będzie zdecydowanie łatwiej wyobrazić sobie endermana, creepera, NPC-ta czy też pikselowego pająka, dlatego przed lekturą polecam godzinę poświęconą na grę. Jest to typowa pozycja, którą polecam z czystym sumieniem. Miłego czytania! 

Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger