04 listopada

"Czerwone jak krew" Salla Simukka - recenzja

Tytuł: Czerwone jak krew
Autor: Salla Simukka
Ilość stron: 252
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
Moja ocena: 5/10 
 
„Była sobie raz dziewczynka, która się nie bała.”

Recenzowany tytuł należy do gatunku kryminałów, thrillerów oraz sensacji. Jest to literatura fińska, skierowana głównie do nastoletnich czytelników, choć nie ma żadnych przeciwwskazań, by sięgnęli po nią również starsi miłośnicy czytania. Myślę, że zabierając się do tego utworu nie powinniśmy zbyt wiele od niego wymagać, aby uniknąć potem ewentualnych rozczarowań.

„Biegała tak, jak biegają ludzie, którzy nie boją się upaść.”

Salla Simukka opowiada nam historię Lumikki, której życiową dewizą jest trzymanie się z daleka od wszystkiego, co jej nie dotyczy. Niestety, jak to zwykle bywa, nieumyślnie wplątuje się w aferę, która może przerosnąć nawet ją. Jak to się dzieje, że zwykła, wręcz niewidzialna dziewczyna nagle zaczyna obcować z trójką najpopularniejszych dzieciaków ze szkoły? Cóż, kiedy potrzebujemy pomocy, zwracamy się o nią do każdego, nieważne kim jest i z jakiej grupy społecznej pochodzi. Elisa i jej dwójka znajomych znajdują trzydzieści tysięcy euro splamionych krwią. Niewiele myśląc postanawiają „wyprać” je w szkolnej ciemni, gdzie przypadkiem pojawia się Lumikki. Tak zaczyna się ciąg zdarzeń, pełen rosyjskiej mafii, narkotyków i nieudanych porwań. Młodzi bohaterowie próbują rozgryźć zagadkę, skąd pochodzą pieniądze i co ojciec Elisy - na pozór uczciwy policjant - ma wspólnego z gangsterami i tajemniczym Białym Niedźwiedziem.

„Ufała tak, jak ufają ludzie, którzy nigdy nie stracili gruntu pod stopami [...]”

„Czerwone jak krew” to pierwszy tom trylogii. Kolejne tomy to „Białe jak śnieg” i „Czarne jak heban”. Autorka umieszcza w swojej serii wiele nawiązań do baśni, zwłaszcza tych autorstwa braci Grimm. Przykładowo, imię głównej bohaterki, Lumikki, oznacza „Śnieżkę”. Niewątpliwie to ciekawy dodatek do utworu.

Książka posiada hipnotyzującą okładkę. To niewątpliwy plus, zwłaszcza, jeżeli treść wcale nie jest absolutnie wybitna. Akcja w tej powieści rozwija się niemiłosiernie powoli, dopiero ostatnie karty lektury nieco poprawiły moją opinię o całości fabuły. Tak naprawdę najbardziej podobały mi się fragmenty, które w żaden sposób nie były powiązane z główną historią. Jedynie w tych krótkich akapitach autorka potrafiła zaczarować mnie swoim słowem.
Podsumowując, ta pozycja jest raczej przeciętna. Nie wniosła do mojej biblioteczki nic nowego, czy chociażby godnego dłuższego zapamiętania. Może jednak innym czytelnikom przypadnie do gustu.

„Była sobie raz dziewczynka, która nauczyła się bać.
Bajki tak się nie zaczynają. Tak zaczynają się inne, mroczniejsze opowieści.”

Edelline


2 komentarze:

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger