28 lipca

"Rywalki" Kiera Cass - recenzja

Tytuł: Rywalki
Autor: Kiera Cass
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Jaguar
Moja ocena: 8/10
Cykl: Selekcja (tom 1)



Długo mogłabym rozwodzić się nad tym, dlaczego chciałam przeczytać tę książkę. Oczarowało mnie w niej bardzo wiele rzeczy - począwszy od okładki, przez obwolutę, aż po przedstawioną w niej dystopię. Podeszłam do niej jednak z pewnym dystansem z obawy, że się rozczaruję. Nie chodzi o to, że ta pozycja jest słaba, o nie, po prostu przeczytałam już tak wiele jej podobnych, że nie chciałam zaznać déjà vu. Paradoksalnie jednak nigdy nie potrafię przejść obok nich obojętnie.

Słowa zapisane na kartach „Rywalek” zdradzają nam historię z pozoru znaną. Każdy z nas słyszał przecież baśń o Kopciuszku - dziewczynie, która dostaje niepowtarzalną szansę, by zmienić swoje życie. W tej opowieści również pojawia się biedna dziewczyna, bogaty książę, który może zostać jej wybawicielem oraz inne pretendentki ubiegające się o przystojnego monarchę i jego tron. Jednak diabeł śpi w szczegółach, bowiem America Singer wcale nie chce nic w swoim życiu zmieniać. Książę wydaje jej się zadufanym w sobie bogaczem, a całe te Eliminacje, mające wyłonić jego przyszłą żonę, śmieszą ją. Dziewczyna jest zakochana i szczęśliwa, nawet mimo ubogiego życia. Eliminacje są jednak wielką szansą i choć dziewczyna z początku nie chce mieć z tym konkursem nic wspólnego, kilka bolesnych słów zmienia jej nastawienie. Wyjazd do pałacu staje się jej szansą na ucieczkę i nawet obecność trzydziestu czterech innych kandydatek księcia traci swoje znaczenie. A kiedy bohaterka poznaje przyszłego króla, księcia Maxona osobiście, nie jest już taka pewna, czy w ogóle chce wracać do domu.

To, co dla mnie wydawało się czymś niewiele lepszym od programu rozrywkowego w telewizji, dla niego było jedyną szansą na szczęście.”

Książka posiada wiele szczegółów, które odróżniają ją od innych pozycji, czyniąc ją jedyną i niepowtarzalną. Pełna jest emocji - smutku, bólu, radości, szczęścia, miłości... Kiedy czytałam, nierzadko wybuchałam śmiechem, czasami razem z bohaterką miałam w oczach łzy, zdarzało się również, że miałam ochotę wyrzucić ten ślicznie oprawiony plik kartek przez okno... ale tak czy inaczej wspominam „Rywalki” bardzo ciepło. Jeżeli chodzi o bohaterów, to sama America nie była dla mnie zbyt wielkim zaskoczeniem. Przecież gdyby nie była praktycznie idealna, to zapewne nie otrzymałaby szansy poznania księcia. To właśnie Maxon podbił moje serce. Sprawiła to jego dobroć, a nie to, że jest bogatym księciem. Wbrew pozorom okazał się być delikatnym, szczerym i jeszcze niedoświadczonym młodym mężczyzną. Z przyjemnością przeżywałam razem z nim wszystkie jego sukcesy i porażki.

W moich marzeniach wszystko układało się idealnie.
W moich marzeniach wszyscy byli szczęśliwi...”

Niestety muszę przyznać, że książka była dla mnie dość przewidywalna, ale w żadnym wypadku nie umniejszyło to radości jej czytania. Przeczytałam już tyle utworów w tym gatunku, że trudno mnie zaskoczyć. „Rywalki” zrobiły na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie, nie rozczarowałam się, więc z czystym sumieniem polecam i nie mogę się już doczekać chwili, kiedy sięgnę po następny tom.



Edelline


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger