Powieść Graeme'a Simsiona "Projekt Rosie" to zabawna opowieść o genetyku Donie Tillmannie, który szuka żony. Pomagają mu w tym jedyni przyjaciele, jakich ma, małżeństwo Claudia i Gene. Jego próby znalezienia partnerki idealnej wywołują uśmiech czytelnika. Don tworzy bowiem szesnastostronicowy kwestionariusz, na podstawie którego zamierza wyłonić najlepszą kandydatkę na żonę. Wypełnienie tego zadania graniczy jednak z cudem. Podczas poszukiwań Don poznaje Rosie, która robi doktorat na uniwersytecie i pracuje jako barmanka, a prywatnie poszukuje swojego biologicznego ojca. Kobieta nie ma ani jednej z preferowanych przez Dona cech charakteru. Mężczyzna pomaga jej jednak z poszukiwaniach ojca, które wiążą się z niesamowitymi przygodami.
Don i Rosie to dwie zupełnie odmienne osobowości. Ona z przysłowiowego Wenus, a on z Marsa. Czy Don znajdzie kandydatkę na żonę, która spełni jego wszystkie oczekiwania? Czy Rosie odnajdzie ojca wśród 141 absolwentów medycyny, którzy studiowali z jej matką trzydzieści lat temu?
Styl autora jest lekki, dzięki czemu świetnie czyta się tę uroczą komedie romantyczną. Don ze swoim podejściem do świata jest ujmujący, a najzabawniejsze jest to, że chociaż Rosie jest całkowitym przeciwieństwem jego ideału, coś go do niej przyciąga. Z przyjemnością obserwowałam ich perypetie.
Książka ta wciąga czytelnika i nie pozwala na odłożenie jej, dopóki nie dowiemy się, jaki jest finał tej historii i jak ułożą się losy Dona i Rosie. Podczas lektury wciąż zastanawiałam się, kto okaże się ojcem Rosie, a kto zajmie miejsce żony Dona. No cóż, teraz już wiem i powiem tylko tyle: "To niemożliwe!". A Ty, jeśli chcesz wiedzieć, przeczytaj powieść, a z pewnością zechcesz sięgnąć po kolejne tomy tej serii.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz