11 lutego

"To coś w śniegu" Sean Adams


Zainteresowałam się książką o tajemniczym tytule, bo pomyślałam, że będzie to coś innego, niż zazwyczaj czytam. Nie myliłam się. Akcja toczy się w nieczynnym Instytucie Północnym, w krainie wiecznego śniegu (zawsze pocieszam się, że ja aż tak źle nie mam).  Ewakuowano badaczy, ale nikt nie wie, dlaczego. Został tylko jeden, nie lubiący obecności ludzi Gilrloy, badający zjawisko zimna. Do pracy w pilnowaniu ośrodka zatrudniono troje ludzi. Pewnego dnia  jeden z pracowników instytuty zauważa coś w śniegu...

Opis jak z horroru, brak szybkiej, trzymającej w napięciu akcji, mało bohaterów, którzy nie są zbyt rozwinięci pod względem charakterologicznym, a jednak książki nie można przestać czytać. Ciekawość jest zbyt duża, by przerwać.

 Gdy mija weekend w instytucie, zastanawiam się, jakie, kolejne absurdalne zajęcie dostaną nasi bohaterzy. Ich praca polega na przykład na sprawdzaniu czy stoły są płaskie, a  krzesła nieuszkodzone. Pracownicy z należytą dokładnością wykonują zajęcia, do momentu zbyt dużym zainteresowaniem rzeczą w śniegu.

Ciekawa książka, ale nie dla każdego, na pewno nie dla czytelników, którzy muszą mieć szybką akcję. Tego tu nie doświadczycie. Mamy za to ciekawy humor, tajemnicę i mnóstwo mądrych przemyśleń, interesującego i tajemniczego  Gilrloya, za którym nikt nie przepada.  I tam jest zimniej niż u nas, a to jest bardzo pocieszające.

Polecam                                                                             

                                                                                                                                                      Maa



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Za półką z książkami... , Blogger